To nieprawda, że miasto nic nie robiło w sprawie statusu obwodnicy północno-zachodniej – uważa burmistrz Stefan Kolawiński. Jak informowaliśmy ostatnio, droga – mimo że działa od czterech lat – do dziś nie została przekwalifikowana jako publiczna.
Gospodarz Bochni wyjaśnia, że sprawa jest skomplikowana, bo działki na której wybudowano drogę nie zostały wcześniej scalone, a postępowanie prowadzące do ich połączenia skończyło się w ostatnich dniach.
To były maleńkie, bardzo rozdrobnione działki kolejowe, dotyczyło to dolnego odcinka drogi KN2, natomiast zgodę na organizację ruchu wydało starostwo w osobie pana wicestarosty Tomasza Całki. Jest już napisane wystąpienie do zarządu dróg powiatowych w celu dokonania zmiany statusu drogi, natomiast jest to proces długotrwały. Wszystkie wnioski złożone w tej chwili zaowocują zmianą statusu dopiero na następny rok. Więc nie jest tak, ze pstryknie się palcami i dokona się tych zmian – wyjaśnia burmistrz Stefan Kolawiński w rozmowie z mojaBochnia.pl.
Według burmistrza, postępowanie w sprawie działek kolejowych toczyło się trzy lata. Kolej jest bardzo specyficznym organizmem, jest bardzo wiele spółek, z bardzo wieloma stronami trzeba się dogadywać. To wszystko opóźnia realizację zamierzeń.
Burmistrz uważa, że znaki drogowe na obwodnicy północno-zachodniej są ważne. Nie zgadza się też ze stanowiskiem starostwa, że droga nie ma statusu drogi wewnętrznej. Jeżeli droga nie ma takiego czy innego statusu, to znaczy że jest wewnętrzna. Dopóki sytuacja nie zostanie uregulowana, kontrole na drodze KN2 będzie prowadzić tylko policja. Policja z całą pewnością ma prawo, a w zasadzie i obowiązek do tego, żeby stan bezpieczeństwa na tej i innych drogach kontrolować – uważa burmistrz.
Stefan Kolawiński uważa, że wicestarosta Tomasz Całka przeczy sam sobie mówiąc że znaki drogowe na KN2 nie obowiązują. W końcu to on dał zgodę, żeby te znaki tam postawić i to jest trwały sposób organizacji ruchu. Nie rozumiem tego stwierdzenia. Znaki są, służą bezpieczeństwu, nawet jeśli nie jest egzekwowane ograniczenie prędkości, to jednak dla części kierowców jest to sygnał żeby jechać wolniej.
Obecnie w urzędzie miejskim trwają poszukiwania pisma, jakie wysłało w sprawie KN2 Starostwo Powiatowe w Bochni. Jeżeli pismo dotarło ponad dwa lata temu, to trudno żeby w paru sekundach, w paru dniach je odnaleźć – mówi burmistrz.
Pod koniec stycznia podczas sesji rady miejskiej ma zostać podjęta uchwała rozpoczynająca proces zmiany statusu drogi KN2. Chcemy to załatwić, nie jest w naszym interesie, żeby coś takiego istniało i z całą pewnością nie była to zła wola ani chęć wykreowania jakiejś niedobrej sytuacji. Przy różnego typu działaniach zdarzają się niedociągnięcia i jeżeli jest tak, jak się sugeruje, trzeba to wyprostować – dodaje Stefan Kolawiński.