Tajemnica szafy pancernej w Bochni wciąż nie została wyjaśniona. Specjalista od otwierania sejfów spędził już wiele godzin w straży miejskiej, w której zalega problematyczny mebel. Częściowo udało mu się pokonać zabezpieczenie, jednak okazało się, że nie jest ono jedyne.
Wielka tajemnica nadal przed nami. Pierwszy zamek, ten górny, udało się otworzyć. Był to zamek szyfrowy, a więc rzecz która wydawała się bardzo skomplikowana nie była taka dla naszego specjalisty, który posiedział tu trochę czasu i otworzył. Natomiast okazuje się, że jest drugi zamknięty i to nie na zamek, ale na klucz którego nie mamy – mówi komendant Krzysztof Tomasik.
Złamany szyfr w kasie pancernej umożliwia wyjęcie z dolnego zamka klucza, który jednak nie jest tym właściwym. Specjalista twierdzi, że potrzebny jest do tego najprawdopodobniej podobnej długości klucz, którym należałoby szafę otworzyć, ale nie ma takiego klucza. Zapowiada, ze stworzy coś, co mogłoby otworzyć ten zamek – dodaje komendant.
Specjalista od sejfów „zajrzał” do dolnego zamka za pomocą miniaturowej kamerki. Za kilka dni ma wrócić do straży miejskiej i spróbować otworzyć szafę. Okazuje się, że człowiek ten działa wyjątkowo szybko. Przyjeżdża w jeden dzień, okazuje się, że nie jest sobie w stanie z czymś poradzić i po 2-4 dniach przyjeżdża z powrotem z nowym sprzętem i pracuje.