Sprawa remontu altany na Plantach Salinarnych w Bochni rozpala emocje wielu bochnian. Temat był częścią dyskusji w wolnych wnioskach podczas ostatniej sesji rady miasta. O opinię w sprawie inwestycji zapytaliśmy specjalistę od architektury i znawcę Bochni: dr. Piotra Langera.
Oto komentarz dr. inż. arch. Piotra Langera do kontrowersji wokół remontu altany na Plantach Saslinarnych:
Moim zdaniem ta „awantura” jest trochę burzą w szklance wody. Jeżeli rozmawiamy o kompleksowej rewitalizacji Bochni, to sprawa podmurówki altany i tego, czy będzie ażurowa, czy pełna, jest dla mnie zupełnie drugorzędna. Po pierwsze, musimy oceniać altanę wtedy, jak będzie ukończona. To, że ona w tej chwili jest z pustaków ma znaczenie marginalne, ponieważ prace budowlane trwają i nie widać jeszcze ostatecznego efektu. Co do kwestii ażurowości podstawy, można się spierać na różnych polach. Możemy to oceniać pod względem estetycznym i powiedzieć, że o gustach się nie dyskutuje: jednemu będzie się podobał ażur, drugiemu będzie się podobała altana z pełnym cokołem. Jeżeli pyta pan o mój gust, uważam że nowe rozwiązanie jest lepsze. Z punktu widzenia architektonicznego uważam, że ten cokół lepiej wygląda, jeżeli jest pełny. Można tę sprawę rozpatrywać również na polu użyteczności, czy też funkcjonalności. Pojawiły się głosy, że ażur w cokole powoduje uciążliwości związane z wydobywaniem się przykrych zapachów, problemów z konserwacją, wrzucaniem do środka śmieci. Z drugiej strony dzięki ażurowi jest to przestrzeń wentylowana, wilgoć się tam nie zgromadzi. Moim zdaniem ten ażur mógł powodować obiekcje, że ktoś będzie coś wrzucał do środka, albo na przykład zdechnie zwierzę.
Tak naprawdę płaszczyzną rozpatrywania tego problemu są kwestie konserwatorskie. Z całą pewnością, uzyskanie pozwolenia na budowę odbywało się przy udziale konserwatora zabytków, bo do tego obliguje prawo, a konserwator wydał wytyczne do projektu i ostatecznie go uzgodnił . Jeżeli z punktu widzenia konserwatorskiego nie miało znaczenia, czy jest to cokół ażurowy, czy pełny, tym bardziej potwierdza to moją tezę, że jest to sprawa drugorzędna. Altana powstała w 1934 r., w określonych realiach, przy użyciu materiałów i rozwiązań budowlanych, jakie były wtedy stosowane. Sam obiekt nie jest zabytkiem, znajduje się na terenie zabytkowego parku, czyli jest „tylko” elementem układu historycznego i kwestia rozwiązania samego cokołu altany, nie jest sprawą konserwatorską. Skłaniałbym się tu w kierunku uszanowania decyzji architekta, który kierując się swoimi kompetencjami i wiedzą powinien takie rzeczy rozstrzygać.
Martwi mnie trochę co innego. Remont altany pokazuje, że jest to kolejne działanie o charakterze punktowym – skądinąd słuszne i prawidłowe, natomiast jest to ciągle tylko działanie miejscowe. Cały czas nie ma skonkretyzowanej wizji zagospodarowania i rewaloryzacji Plant jako całości. W przyszłorocznym budżecie ma być milion złotych na opracowanie takiego planu. Będzie on musiał uwzględniać już wykonane lub przesądzone inwestycje punktowe. Czy będzie to plan zamawiany jako autorska wizja zagospodarowania całości, czy też będzie to dokument sankcjonujący wcześniej podjęte decyzje? W moim odczuciu najpierw powinniśmy mieć plan całości, a potem dopiero realizować zgodne z tym planem działania punktowe. Wyobraźmy sobie sytuację, że ktoś opracuje świetną koncepcję zagospodarowania całości ogrodu salinarnego, zakładającą odwrócenie świeżo wyremontowanej altany o 90 albo 180 stopni? Gdyby zatem istniała taka koncepcja, zadania punktowe mogłyby być realizowane w dowolnym momencie, np. w miarę posiadania funduszy, ale byłyby zawsze wpisane w całościowy i spójny program działań. W miastach rozwiniętych określa się to „urbanistyką operacyjną”.
Nie wiem, jakie są zamierzenia samorządu – może się okazać, że „w gabinetach” już są podejmowane kolejne decyzje o działaniach punktowych. Być może są one podporządkowane szerszej wizji, ale ja jako mieszkaniec o takiej wizji nie słyszałem. „Na tapecie” są konkretne działania punktowe: altana, tężnia solankowa, wycinka takiego czy innego drzewa, adaptacja lodowni czy kuźni. Niezmiennie są to jednak pojedyncze kawałki całości, które powinny się złożyć w jeden spójny obraz, jak puzzle. Jeżeli nie znamy całego obrazka, trudno nam układać układankę. Jak na razie próbujemy nieporadnie składać poszczególne elementy układanki i nie bardzo wiemy, czy one są z jednego kompletu czy kilku różnych.
Dr inż. arch. Piotr Langer