Dzisiejszy „Dziennik Polski” przynosi szokujące informacje dotyczące prosektorium w Bochni. Do prokuratury trafiła „Lista osób, od których pobrano komplety kości”.
Lista z Bochni, z nagłówkiem „Wycinki”, zawiera personalia 80 ludzi, którzy od września 2005 do końca 2007 roku trafili do prosektorium przy miejscowym szpitalu. Ich nazwiska były dopisywane ręcznie przez trzy osoby. Po lewej stronie są daty zgonów (sekcji?) zwłok. Po prawej ktoś dorysował klamry i zaznaczył nimi po kilku zmarłych, dopisując daty. Czego? Nie wiadomo. Przy jednej klamrze widnieje dopisek: „do zapłat” – czytamy w artykule Zbigniewa Bartusia w dzisiejszym wydaniu „Dziennika Polskiego”.
Jak informuje gazeta, wykaz pt. „Lista osób, od których pobrano komplety kości”, trafił do prokuratury pod koniec lipca 2011 roku – wraz z „Zawiadomieniem”. Złożyła je kobieta, która pracowała w prosektorium od blisko 20 lat – wyjaśnia na łamach DP Elżbieta Potoczek-Bara, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Opisała nieprawidłowości, do jakich jej zdaniem dochodziło tam w latach 2005 – 10. Dotyczyły m.in. pobierania tkanek od zmarłych i rzekomego znieważenia zwłok, ale też fałszowania dokumentów czy naruszenia nietykalności – czytamy dalej.
Jak podaje autor artykułu, prokuratura ustaliła, że w bocheńskim prosektorium pracowały od lat jedynie dwie osoby: pani Maria, autorka zawiadomienia i pan Jan, jej… brat. Szpital zatrudniał tych dwoje jako pomocników laboratoryjnych, z tym że pan Jan, „nieformalny kierownik”, był także kierowcą. W ostatnich latach sprawa była rozpatrywana przez prokuraturę i sąd.
Najnowsze śledztwo prokuratura wszczęła 8 stycznia 2013 r. „w sprawie znieważenia zwłok, do jakiego mogło dojść przy pobieraniu organów w bocheńskim prosektorium”.
Więcej w dzisiejszym wydaniu „Dziennika Polskiego”.