Nie będzie wycinki lip przy bocheńskim Rynku. Tak zdecydował burmistrz. Chociaż Stefan Kolawiński sam był zwolennikiem usunięcia drzew z pierzei północnej i południowej, to jednak uległ presji opinii publicznej oraz radnych.
Sprzeciw w sprawie planowanej wycinki lip złożyła m.in. radna Łucja-Satoła Tokarczyk, szefowa komisji kultury. Te drzewa nie powinny być wycinane do czasu, gdy jakieś pieniądze z zewnątrz będą na ten Rynek otrzymane. Uważamy że trzeba tylko zadbać o te drzewa, odpowiednio je przyciąć, obciąć dziczki które się wokół nich opuszczają i drzewa pozostawić – mówiła Łucja Satoła-Tokarczyk.
W obronie drzew w centrum stanął również Stanisław Kobiela, prezes Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej. Na spotkaniu osiedlowym dla Śródmieścia wskazywał na zasadność lekkiej korekty korony drzew bez ich usuwania. Gdy były upały, było łatwiej przejść północną pierzeją Rynku bo było tam więcej cienia. Po co rozpoczynać wojnę – mówił 2 września prezes Stowarzyszenia Bochniaków.
Stefan Kolawiński nie kryje jednak, że w głębi serca nadal jest przekonany o słuszności pierwotnego zamiaru. Uważam, że to jest zła decyzja. Mimo, że przychyliłem się do próśb osób składających zastrzeżenia, uważam że lipy powinno się usunąć. Być może ktoś, kto tamtędy przechodzi, patrzy na te drzewa, dojdzie do wniosku że zastąpienie ich innymi wcale nie byłoby złym rozwiązaniem. Będziemy próbowali formować korony tych drzew w taki sposób, żeby one nie były tym, czy są w tym momencie – mówi burmistrz.
Niedawno w Bochni zostały wycięte kilkudziesięcioletnie drzewa przy Placu Okulickiego. Decyzja burmistrza spotkała się z oburzeniem wielu środowisk, w tym Stowarzyszenia Bochniaków. Wymiana zieleni na tym placu pochłonęła ok. 60 tys. zł.