Wspólna mobilizacja wielu środowisk spowodowała, że na koncie Dorotki Botkowskiej jest już ponad 220 tys. zł. Chora na raka dziewczynka potrzebuje na leczenie 480 tys. zł. Od lipca zebrano już niemal połowę tej gigantycznej kwoty.
W czerwcu pod lewym żebrem na brzuszku Dorotki pojawił się twardy guzek. Diagnoza była jak wyrok: nerwiak zarodkowy – neuroblastoma IV stopnia. Kolejne badania wykazały także guza w klatce piersiowej z licznymi przerzutami, również do szpiku kostnego. Od tego czasu drugim domem dwuletniej dziewczynki stał się szpital.
Natychmiast rozpoczęła się zmasowana mobilizacja wielu środowisk z Bochni i okolic. Przy każdej niemal okazji organizowane są zbiórki. Na konto dziewczynki trafiają kwoty od kilkuset złotych do kilku tysięcy. Z większych kwot ostatnio w Pogwizdowie udało się zebrać 2177,22 złote, pomogła też Caritas Diecezji Tarnowskiej kwotą 10 tys. zł. Łącznie na koncie Dorotki jest 220 tys. 357,93 zł. Jesteśmy naprawdę bardzo wdzięczni wszystkim ludziom, którzy nam pomagają. Sami jesteśmy zaskoczeni, że jest tak duży odzew. Nikt się tego nie spodziewał, chcielibyśmy żeby Dorotka dała radę i żeby leczenie szło do przodu. Na razie przynosi rezultaty, więc oby tak dalej – mówi Paweł Botkowski, ojciec Dorotki.
Obecnie dziewczynka jest w szpitalu w Prokocimiu na drugiej chemioterapii. Jest pod opieką prof. Walentyny Balbierz. Po tygodniowym leczeniu nastąpią dwa tygodnie przerwy oraz badania, które wykażą, czy możliwe jest wycięcie guza. Po tym zabiegu dziecko ma przejść kolejną chemioterapię i radioterapię. Dopiero później planowany jest wyjazd na leczenie za granicę. Niewykluczone, że nastąpi to za pół roku, w maju. Właśnie na tę terapie potrzebne jest blisko pół miliona złotych (obecne leczenie w Polsce refunduje NFZ).