Nie doszło do podpisania porozumienia pomiędzy powiatem bocheńskim a gminą Bochnia. Chodziło o przekazania zarządu nad drogami powiatowymi w jej obrębie. Umowa miała obowiązywać od 1 stycznia do końca grudnia 2014 r.
27 września na sesji rady powiatu wójt Jerzy Lysy przekazał na ręce przewodniczącego rady powiatu uchwałę – wniosek gminnej rady w sprawie powierzenia gminie bochnia w 2014 roku administrowania drogami powiatowymi położonymi na terenie gminy.
25 października radni powiatowi pozytywnie rozpatrzyli wniosek gminy Bochnia. Tymczasem Zarząd Powiatu przysłał do Urzędu Gminy pismo, że porozumienie z gminą w tym zakresie może podpisać dopiero po 15 listopada b.r. W uzasadnieniu napisano, że dopiero wtedy gotowy będzie projekt uchwały budżetowej. Minęło kolejne 10 dni i Zarząd Powiatu nadal nie przysłał porozumienia. W tej sytuacji Gmina zrezygnowała z dalszych zabiegów o przejęcie feralnych dróg – czytamy w notce prasowej urzędu gminy Bochnia.
Tłumaczenie starosty jest pokrętne lub świadczy o braku jego kompetencji. Przecież wszyscy wiedzą, że projekt budżetu w tym samym terminie tj. 15 listopada przedkłada zarówno Powiat, jak i Gmina. Zarząd Powiatu nie wykonał uchwały swojej Rady. Argumenty starosty to tylko pretekst, aby ponownie nie przekazać nam dróg. W uchwale gminnej wyraźnie zapisano, że w ślad za przekazaniem powinny pójść środki z budżetu Powiatu proporcjonalne do długości tych dróg. My również nie mogliśmy czekać w nieskończoność! – mówi wójt Jerzy Lysy.
2 lata temu gmina Bochnia również składała Powiatowi propozycję przejęcia dróg. Mimo fatalnego stanu technicznego znaczącej ich części oraz postulatów mieszkańców o budowę chodników, Starostwo nie przyjęło tej oferty, a wniosek nie został nawet rozpatrzony na sesji powiatowej. Niestety w ciągu 2 lat stan techniczny dróg powiatowych na terenie gminy nie poprawił się, szczególnie widać to w Siedlcu i Gierczycach. Nie wybudowano też chodników, o które upominają się mieszkańcy Damienic, Proszówek, Gawłowa i Siedlca. Samorząd powiatu zlekceważył wiele akcji protestacyjnych, które prowadzili oni w sąsiedztwie swoich budynków, szkoły i kościoła – podają urzędnicy gminy.
Szkoda, że starosta i Zarząd Powiatu zachowują się jak pies ogrodnika. Od wielu lat nie potrafią rozwiązać najbardziej palących problemów drogowych w naszej Gminie, a jednocześnie wyciągają rękę po gminne dotacje na własne zadania – dodaje Jerzy Lysy.
Sprawę w mocnych słowach komentują również przedstawiciele władz powiatu. Wicestarosta wyjaśnia, że ostatnio cała energia zarządu powiatu skoncentrowała się na przygotowywaniu budżetu na 2014 r. Zarząd zbiera się raz na tydzień. Skoro były trzy zarządy poświęcone na budżet, ostatni był poświęcony sprawo bieżącym i uchwałom bieżącym, które były zaległe jeszcze przed budżetem. Dopiero teraz, po przyjęciu budżetu, zostało zlecone do Powiatowego Zarządu Dróg przygotowanie zarówno porozumienia, jak i przeliczenie kwoty. PZD też musi mieć tydzień, żeby to przygotować. Gmina Bochnia od początku nie wie, czego chce – kwituje wicestarosta Tomasz Całka.
W podobnych słowach wypowiada się starosta Jacek Pająk. Jego zdaniem po ustawowym terminie złożenia budżetu do Regionalnej Izby Obrachunkowej przyszedł czas na policzenie, jaka proporcjonalnie kwota przypada na utrzymanie dróg powiatowych w gminie Bochnia. Zarząd powiatu musiał zważyć na różne, przecież nie jednoznaczne głosy radnych powiatowych wyartykułowane podczas dyskusji w sprawie przekazania dróg powiatowych. Różnego typu warianty, czy przekazanie miałoby nastąpić łącznie z przekazaniem środków finansowych na inwestycje na drogach powiatowych, czy miałoby to być tylko utrzymanie dróg letnie i zimowe – tego typu warianty były przedmiotem analiz służb merytorycznych starostwa. Podejrzewam, ze po najbliższym posiedzeniu zarządu powiatu, które planowane jest na najbliższy czwartek, z pewnością nasza propozycja byłaby przedstawiona gminie Bochnia. Natomiast użyję kolokwializmu: „krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje” i to jest chyba przykład gminy Bochnia – mówi Jacek Pająk.