Niezrealizowany do dziś projekt rewitalizacji Rynku przewidywał zamknięcie dla ruchu kołowego na pierzei północnej i wschodniej. Dziś temat powraca za sprawą oddolnej inicjatywy społecznej. Padł m.in. postulat przeznaczenia pierzei północnej pod deptak kawiarniany.
Z inicjatywą bardziej efektywnego zajęcia się Rynkiem wystąpiła fundacja Salina Nowa. Na spotkaniu seminaryjnym 9 grudnia Artur Loryś, członek fundacji, przedstawił wykład pt. „Drobny biznes w śródmieściu. Zagospodarowanie północnej pierzei Rynku”. Bocheński przedsiębiorca zwracał uwagę na coraz trudniejszą sytuację dla małego biznesu w obrębie centrum Bochni.
W Bochni jest wiele osób z pomysłem, z charyzmą, z chęcią tworzenia i budowania wizerunku naszego miasta. Ale zdecydowanie brakuje decydentów, który potrafią usiąść na Rynku i popatrzeć oczami mieszkańca, zastanawiając się jakie zmiany można by wprowadzić wokół rynku, nie wielkim nakładem finansowym. Dlaczego? Dlatego, że są pochłonięci wewnętrznymi sporami, konfliktami, wokandami sądowymi, pomówieniami i tym jak pokonać lub wyeliminować przeciwnika – mówił.
Przedsiębiorca zwracał uwagę na „zaporowe” stawki za najem lokali w obrębie centrum. Ich ustalanie leży w kompetencji rady miejskiej. Jako przykład padł m.in. jarmark świąteczny, który jeszcze niedawno był na Rynku organizowany. W tym roku straganów już nie ma. Jeśli ktoś wymarznie na lodzie i po trzech tygodniach dostanie fakturę przykładowo na 3.000 zł, a obrotu zrobi na 2.000. Gdzie tu zachęta?! – pytał retorycznie przedstawiciel fundacji.
Zdaniem Artura Lorysia, miasto wraz z innymi samorządami (powiat, gminy) powinno stworzyć klimat, który zachęci turystę do zatrzymania się w Bochni na kilka dni. Dzięki temu zyska drobny biznes taki jak hotelarstwo, gastronomia, drobne punkty handlowe. Dlatego chcemy wspierać projekt zamknięcia północnej części pierzei rynku, stworzyć piękny deptak kawiarniany. Miejsce spotkać wszystkich pokoleń. Miejsce, gdzie mieszkaniec i turysta poczułby klimat naszego miasta. Miasto zainwestowałoby w przygotowanie terenu, resztę zrobią restauratorzy, przedsiębiorcy i drobne rzemiosło – argumentował.
Temat był już konsultowany społecznie. Do tej pory przeprowadziliśmy kilka ankiet, rozmawialiśmy bardzo dużo z mieszkańcami i ok. 95 procent osób jest za tym, żeby stworzyć ten klimat dla turysty i mieszkańców, żeby zamknąć północną pierzeję. Komunikacje można bardzo łatwo przenieść poza obręb Rynku – mówi Artur Loryś.
Warto wiedzieć, że postulat wyłączenia z ruchu północnej pierzei Rynku nie jest nowy. Został przewidziany w niezrealizowanym do dziś projekcie rewitalizacji Rynku. Burmistrz Stefan Kolawiński uznał, że dotacja z Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego (ok. 2,5 mln zł) jest zbyt niska i nie przewiduje np. kosztownych prac archeologicznych. Dlatego z dotacji zrezygnował. Tomasz Przybyło, zastępca burmistrza Bochni nie kryje, że jest zwolennikiem wdrożenia tamtego rozwiązania.
Uważam, że aby Rynek odzyskał swoją funkcję i zaczął na powrót żyć, nieodzowną rzeczą jest przywrócenie powiązania placu miejskiego, jakim jest bocheński Rynek, z otaczającymi go kamienicami. W tej chwili te dwa elementy zostały od siebie odcięte ulicami. W mojej prywatnej opinii, można – bez większej szkody dla komunikacji w centrum – ograniczyć ruch kołowy wzdłuż pierzei północnej i wschodniej tak, aby tę przestrzeń udostępnić przede wszystkim dla pieszych – mówi wiceburmistrz do spraw promocji.
Tomasz Przybyło uważa również, że należy pomyśleć o zmianie przebiegu drogi wojewódzkiej nr 965. Myślę, że kwestią otwartą jest przeniesienie trasy drogi wojewódzkiej, która w chwili obecnej biegnie wzdłuż zachodniej pierzei Rynku i następnie jednokierunkową ulicą Szewską tak, aby docelowo biegła ona ulicą Kościuszki i Kraszewskiego. Według mnie, już same te działania pozwolą na zauważalne ożywienie tej przestrzeni publicznej, jaką stanowi Rynek – dodaje.
Projekt budżetu na 2014 r. przewiduje 207 tys. zł na rewitalizację Rynku. To zbyt mało, aby zrealizować powyższe postulaty. Zmiany ograniczą się do zieleni oraz barierek okalających Rynek.