O komentarz w sprawie odwołania z funkcji dyrektor Miejskiego Domu Kultury w Bochni Doroty Halberdy poprosiliśmy Krzysztofa Pławeckiego byłego, wieloletniego dyrektora tej placówki.
Nie znam w tej chwili oczywiście sytuacji od środka, znam ją sprzed lat sześciu, wtedy kiedy jeszcze ja byłem dyrektorem. Prawda jest taka, że jeśli w zakładzie 10 pracowników podpisuje się i donosi do prokuratury i do burmistrza przeciwko dyrektor to jest to pat. Wychodzi na to, że połowa załogi jest za dyrektor, połowa przeciw niej. Dla mnie w tym momencie niemożliwe jest zawiadywanie firmą czy placówką samorządową. W prywatnej firmie nie byłoby problemu, tutaj są trochę inne zależności.
Dobrze, że w jakikolwiek sposób się ta sprawa rozwiązała, na pewno nie przyniosła żadnej chwały ani dyrektor Halberdzie, ani jej oponentom, ani naszym władzom miejskim. Trwało to bardzo długo, ponad pół roku. Jest mi przykro, jeszcze tym bardziej przed Dniami Bochni, które zawsze, przynajmniej dla mnie, były sztandarową imprezą naszego miasta.
Czy się cieszyć? Nie mam powodu, bo ja chciałbym żeby wszelki imprezy i życie kulturalne działały sensownie i długoterminowo.
Warto zwrócić uwagę ile lat dyrektorem Muzeum jest Jan Flasza i tam nikt nie mówi, że jest to jakieś polityczne stanowisko, podobnie z Biblioteką. Tutaj w przypadku MDK od pewnego czasu, praktycznie tak się dzieje, że co przychodzi nowy burmistrz następuje zmiana dyrekcji. Nie chciałbym sugerować, że jest to sprawa polityczna, bo przecież Dorota Halberda była mianowana na dyrektora już za kadencji burmistrza Kosturkiewicza. Na pewno uważam, że ta sprawa powinna być jakoś rozwiązana. Pewnie ktoś doszedł do wniosku, że łatwiej zwolnić panią dyrektor niż tych dziesięciu pracowników. Tak to oceniam.