100-letnia kasa pancerna niemieckiej produkcji to nowy „nabytek” straży miejskiej w Bochni. Funkcjonariusze dostali ją w „spadku” po przeprowadzce do nowej siedziby przy ul. Regis. Niebawem sejf ma zostać otwarty bez użycia palników i ostrych narzędzi.
Masywna kasa stoi w jednym z pomieszczeń na parterze budynku przy ul. Regis. Jest to jeden z kilku stojących przy Plantach Salinarnych budynków pokopalnianych, dawniej swoją siedzibę miały w nim władze kopalni soli, a jeszcze kilka lat temu policealne studium medyczne. Od poniedziałku gospodarzem obiektu jest straż miejska.
Kasa pancerna stanowi niewątpliwy rarytas, jej producentem jest niemiecka firm ADE-Arnheim z Berlina, a powstanie sejfu datuje się na lata 1900-1915. Człowiek, który od 34 lat otwiera sejfy i kasy pancerne stwierdził, że takie rzeczy widuje się bardzo rzadko i jest to cacko, rzecz wyjątkowa i warta otwarcia choćby po to tylko, żeby mogła później służyć – mówi komendant Krzysztof Tomasik.
Pasjonat sejfów zaproponował bezpłatne zmierzenie się z kasą pancerną w Bochni. Takie stare kasy i sejfy to hobby tej osoby i zobaczymy. Dążymy do tego, żeby kasa została otwarta w sposób gwarantujący jej późniejsze użytkowanie, czyli bez palników, bez ostrych narzędzi. Wiem, że jest to możliwe przy pomocy odpowiedniej konfiguracji manetek i pokręteł – dodaje komendant.
Zawartość sejfu jest przedmiotem wielu spekulacji, komendant rozwiewa jednak wyolbrzymione nadzieje. Może być wielkie nic, a mogą tam znajdować się bardzo wartościowe dokumenty. Może być coś jeszcze ciekawszego, a mianowicie skrytki, których nie było widać gołym okiem, kiedy tę kasę się użytkowało. Można przyjąć, że kasa była użytkowana wiele lat i trzeba było użyć odpowiedniego przyciśnięcia i otwierają się tajemnicze skrytki, o których mógł nie wiedzieć ktoś, kto ją użytkował przez ileś tam lat. Bo kasy tak były budowane, że tworzyło się główne wnętrze i dodatkowe skrytki, ale były one znane tylko wysublimowanej grupie osób.