Nazwa „Więźniów Oświęcimia” jest niewłaściwa, bo nie nazywa wprost więźniów obozów koncentracyjnych i stygmatyzuje miasto Oświęcim – uważa Andrzej Pacuła, bocheński intelektualista. Wystąpił z wnioskiem o zmianę nazwy tej ulicy. Nie spotkał się on jednak ze zrozumieniem ze strony Stowarzyszenia Bochniaków.
Andrzej Pacuła złożył do rady miejskiej wniosek o zmianę nazwy ulicy „Więźniów Oświęcimia” i nadanie jej imienia Gabriela Lauba. Nazwa „Więźniowie Oświęcimia” miała zapewne w zamyśle inicjatorów upamiętniać więźniów obozów koncentracyjnych „Auschwitz” i „Birkenau”. Jednak użyta została niefortunnie, ponieważ odnosi się do „więźniów Oświęcimia” – więźniów miasta, czego w istocie rzeczy nie było. Owszem, niemieckie obozy koncentracyjne były usytuowane w granicach miasta Oświęcim, ale nosiły niemieckie nazwy: KL „Auschwitz” (niemiecka nazwa Oświęcimia) i KL „Birkenau” (niemiecka nazwa Brzezinki) – uzasadnia.
Prawidłowa zatem nazwa ulicy, gdyby trzymać się literalnie faktów historycznych, powinna brzmieć: ulica „Więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych: Auschwitz i Birkenau”. Zdając sobie sprawę, że taka nazwa ze względów nie tylko praktycznych może być trudna do przyjęcia proponuję jej zmianę. Będzie to również spójne z polityką kulturalną naszego państwa, które na całym świecie – za pośrednictwem polskich służb dyplomatycznych – stara się zapobiegać używaniu w mediach i w podręcznikach nazw niewłaściwych, jak „polskie obozy koncentracyjne”, „obozy oświęcimskie”, czy właśnie – „obozy w Oświęcimiu”, z pominięciem niemieckich nazw i niemieckiego rodowodu tych strasznych fabryk śmierci – kontynuuje Andrzej Pacuła.
Ponieważ bocheńska ulica „Więźniów Oświęcimia” znajduje się na terenie dawnej dzielnicy żydowskiej i getta, Andrzej Pacuła proponuje na jej patrona Gabriela Lauba (ur. 24 października 1928 w Bochni, zm. 3 lutego 1998 w Hamburgu) – wybitnego dziennikarza, satyryka i aforysty żydowskiego pochodzenia o międzynarodowej sławie.
Postać i dzieło Gabriela Lauba zasługuje na wspomnienie w przestrzeni publicznej Bochni, z której wyruszył w świat i o której nie zapomniał. Na cztery lata przed śmiercią, w roku 1994 odwiedził Bochnię i spotkał się z czytelnikami w Miejskiej Bibliotece, wówczas bardzo ciepło wspominał swoje dzieciństwo w naszym mieście. Jego twórczość dziennikarska, satyryczna, a zwłaszcza aforystyczna ma zasięg międzynarodowy, jest ceniona zarówno w kręgu kulturowym języka niemieckiego, czeskiego i polskiego. Upamiętnienie tej postaci w nazwie bocheńskiej ulicy wzbogaci przestrzeń publiczną o postać z kręgu kultury żydowskiej i będzie też, w jakiejś mierze, upamiętnieniem całej społeczności żydowskiej, znacząco obecnej w historii i kulturze Bochni – pisze w piśmie do rady miejskiej Andrzej Pacuła.
W odpowiedzi na wniosek Andrzeja Pacuły Zarząd Główny Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej sprzeciwia się likwidacji nazwy ulicy Więźniów Oświęcimia, łączącej ulicę Solna Góra z ulicą Konstytucji 3 Maja, akceptuje jednakże propozycję uczczenia pamięci Gabriela Lauba jako patrona jednej z nowych ulic Bochni.
Doceniając szlachetne intencje Autora tych propozycji zdecydowanie sprzeciwiamy się likwidacji obecnej nazwy. W latach 60-tych lub 70-tych, kiedy nazwa ta została nadana przez ówczesne władze Bochni, prawdopodobnie na wniosek tych Bochnian, którzy przeżyli piekło tego i innych obozów zagłady i obozów koncentracyjnych, używano powszechnie nazwy „Obóz koncentracyjny w Oświęcimiu-Brzezince”, a w skrócie „obóz oświęcimski” – czytamy w uzasadnieniu stanowiska „Bochniaków”. Poniżej pozostała część tegoż uzasadnienia:
Nazwa ta była synonimem zbrodni hitlerowskich popełnianych na bezbronnej ludności osadzonej w tym obozie narodowości żydowskiej, romskiej, polskiej, rosyjskiej, ukraińskiej, greckiej, francuskiej i wielu innych. Obóz oświęcimski zbudowany został wiosną 1940 r. na terenie miasta Oświęcim i rozbudowany później na terenach wsi Brzezinki, Monowice, Rajsko i z czasem przekształcił się w olbrzymi kombinat śmierci obejmujący kilkadziesiąt miejscowości.
Nazwa Auschwitz jest niemieckim odpowiednikiem nazwy miasta Oświęcim (nazwa Auschwitz istniała na XIX wiecznych austriackich mapach), podobnie jak Birkenau jest niemieckim odpowiednikiem miejscowości Brzezinki, Monowitz – odpowiednikiem miejscowości Monowice etc. Niemcy urządzili ponad 12000 obozów koncentracyjnych. Na terenie Rzeszy powstały obozy m.in. w dzielnicy Weimaru Buchenwaldzie, w Ravensbruck dzielnicy miasteczka Furstenburg, w pobliży miasta Bergen-Belsen, w Sachsenhausen dzielnicy Oranienburga, która od 1974 r. jest miastem (w Niemczech jest 6 miejscowości o tej nazwie). W Górnej Austrii od kilkuset lat istnieje miasto Mauthausen, a w Bawarii zamek Lichtenburg, gdzie także funkcjonowały niemieckie obozy koncentracyjne. Powszechnie używa się nazw tych dzielnic i miasteczek do oznaczania obozów, które kiedyś na ich obszarze administracyjnym funkcjonowały i nikt nie podnosi się z tego tytułu larum. Z czasem nazwa obozu oświęcimskiego (Auschwitz) stała się symbolem męczeństwa we wszystkich obozach koncentracyjnych, czego dowodem jest wprowadzony ustawą z 14 marca 1985 r. Krzyż Oświęcimski – wyraz hołdu dla osób więzionych w różnych obozach koncentracyjnych za udział w walce o wyzwolenie Polski spod okupacji niemieckiej.
Analogicznie też za ofiary zbrodni katyńskiej uważamy dzisiaj oficerów polskich, którzy rozstrzelani zostali z rozkazu Stalina, nie tylko w lesie katyńskim, ale także w Charkowie, Miednoje, Bykowni i innych miejscach nieludzkiej ziemi.
Nazwa Oświęcim i przymiotnik oświęcimski powiązana była w sposób oczywisty zarówno z hitlerowskim obozem jak i z miastem i powiatem oświęcimskim, ale nikt nie miał wątpliwości w rozróżnieniu obu odmiennych znaczeń. Toczące się po wojnie procesy oświęcimskie w Warszawie (1946), Krakowie (1947), Frankfurcie nad Menem (1963) i innych miastach w Polsce i zagranicą dotyczyły byłych funkcjonariuszy obozu koncentracyjnego, a za „więźniów oświęcimskich” uważano więźniów tego hitlerowskiego obozu, a nie więźniów miasta Oświęcim.
Truizmem byłyby dzisiaj próby wyjaśniania czego rzeczywiście dotyczy literatura obozowa, a wśród niej takie tytuły jak: Wincentego Gawrona „Ochotnik do Oświęcimia” (wyd.1992), „Oświęcim w oczach SS” (wyd.1972) , Józefa Garlińskiego „Oświęcim walczący” (wyd.1992), „Oświęcim nieznany (wyd.1981), wielotomowe, niezwykle wartościowe wydawnictwa ciągłe „Zeszyty oświęcimskie” czy „Przegląd Oświęcimski”. To samo dotyczy wyjaśniania istoty „kłamstwa oświęcimskiego” które na podstawie art. 55 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu jest przestępstwem ściganym z urzędu, zagrożonym grzywną lub karą pozbawienia wolności do lat 3, a wyrok podawany jest do publicznej wiadomości.
Gdybyśmy w podobny sposób oceniali nazwę ulicy Ofiar Hiroszimy, to moglibyśmy widzieć w niej drastyczne, a nawet szokujące zaprzeczenie faktom historycznym, ale nikt takich konkluzji nie wyciąga, ani też nie zastanawia się czy ulica Obrońców Warszawy, ma dotyczyć tylko granic administracyjnych naszej stolicy czy walki z najeźdźcą w 1939 lub 1944 r.