Zbieranie plastikowych nakrętek trwa nadal. Tym razem pomagamy 10-letniewmu Grzesiowi, który przeszedł pneumokokowe zapalenie opon mózgowych.
Grześ ma obecnie 10 lat. Jeszcze niecałe siedem lat temu był pogodnym, zdrowym i radosnym dzieckiem i tak jak jego brat bliźniak, prawidłowo się rozwijał. W lipcu 2002 roku Grześ przeszedł anginę, której powikłaniami były ropne, pneumokokowe zapalenie opon mózgowych. Leczony był w Szpitalu Jana Pawła II w Krakowie oraz w Instytucie Pediatrii w Prokocimiu, gdzie przeszedł operację wszczepienia, a następnie usunięcia zastawki komorowo-otrzewnowej (z wieloma powikłaniami, w tym wtórnym zapaleniem opon mózgowych i padaczką.) Grześ spędził w szpitalu siedem miesięcy.
Kiedy wrócił do domu nie był już jednak tym samym roześmianym, bawiącym się z bratem chłopcem. Od tego czasu nie mówi, nie chodzi, nie utrzymuje kontaktu wzrokowego, wymaga stałej opieki rodziców. Miewa częste napady padaczki.
Praca rehabilitacyjna prowadzona z Grzesiem daje wolne, ale wyraźnie zauważalne rezultaty. Grześ zaczął sam podnosić głowę, przewracać się na bok, potrafi samodzielnie siedzieć. Kojarzy dźwięki i osoby, choć nadal nie mówi. Nie je samodzielnie.
– Infekcje oraz ataki padaczki często uniemożliwiają naszemu synowi niezbędną rehabilitację, prowadzonym w ośrodku rehabilitacyjnym oddalonym 15 km od domu. Niedawno dowiedzieliśmy się o Instytucie dla Dzieci z Uszkodzeniami Mózgu – „Daj Szansę” w Toruniu. Metoda rehabilitacji prowadzona przez ten ośrodek, włącza się w program opracowany przez zespół specjalistów dla dziecka przede wszystkim rodzicom oraz najbliższe otoczenie rodziny. Z naszej strony wymaga to determinacji i pracy. Jako rodzice walczymy o naszego syna i jesteśmy gotowi podjąć każde wyzwanie prowadzące do usprawnienia naszego dziecka, jednak koszty leczenia, rehabilitacji, sprzętu, pomocy edukacyjnej – znacznie przewyższa nasze możliwości. Bardzo prosimy o pomoc – apelują Stanisław i Lucyna Magiera, rodzice Grzesia.
Grześ potrzebuje specjalistycznego wózka inwalidzkiego. – Niestety fundusze, które posiada rodzina nie pozwalają na jego zakup. Taki wózek kosztuje piętnaście tysięcy, zatem potrzebujemy około 17-20 ton nakrętek – mówi Marta Jelonek, pomysłodawczyni i główna koordynatorka akcji.
Charytatywną akcję zbierania plastikowych nakrętek prowadzą Studenci Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Zbierają tylko i wyłącznie plastikowe zakrętki typu PET – z butelek po napojach, sokach i inne. Nie liczy się ich wielkość, ani jakość, ważne, że nakrętki nie mogą być z piankowymi wstawkami. Zebrane nakrętki są sprzedawane dla firmy recyklingowej i w ten sposób uzyskiwane są pieniądze.
W przypadku Grzesia Magiery wpłacane są na konto fundacji Anny Dymnej siedzibą w Krakowie:
Ul. Kościuszki 43
Kraków
KRS: 0000174486
NIP: 677-221-75-76
REGON: 356757405
Numer Subkonta:
ING Bank Śląski 70 1050 1445 1000 0022 7599 1459
Hasło: Grzegorz Magiera
– Apeluję do wszystkich ludzi dobrej woli: Przyłączajcie się do akcji, zachęcajcie koleżanki, kolegów, znajomych, niech ta informacja idzie w całą Polskę – zachęca Marta Jelonek.
Redakcja portalu mojaBochnia.pl nadal przyjmuje nakrętki. Wciąż można na bieżąco je przynosić do naszej redakcji przy ul. Białej. Zachęcamy wszystkich, zarówno tych, którzy już włączyli się do akcji, jak i tych, którzy jeszcze tego nie zrobili, żeby przez wakacje gromadzili plastikowe krążki. W październiku sprawdzimy czy udało się nam pobić poprzedni wynik.
Zobacz ile nakrętek udało się nam zebrać w akcji „Dla Wojtusia”
Zobacz materiał TV z podsumowania akcji
Popieramy tę akcję i zaczęliśmy ją w naszej parafii. Gratuluje pomysłodawcom i zachęcam innych do pomocy