Dzisiaj nasza córka Paulinka miała badanie tomograficzne w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie – Prokocimiu. Przy okazji dziękuję wszystkim, którzy modlili się w tym dniu w naszej intencji i wyrażali z nami solidarność. Tych osób było naprawdę dużo. Oprócz dużych przeżyć samej Paulinki i nas jako rodziców, które temu towarzyszyły, była to dla mnie okazja do dwu refleksji.
Pierwsza dotyczy różnicy między mózgiem a umysłem. Radiolog, kiedy robi zdjęcie tomograficzne i następnie lekarz, który je opisuje, bada mózg, a więc to, co zewnętrzne, bada powierzchnię, mimo iż ta powierzchnia jest „wewnątrz” mnie. Dla niego jest to jakiś obiekt. I mimo, że dzisiaj technika jest tak zaawansowana to radiolodzy nie są w stanie podczas tego badania zobaczyć prawdziwego mnie. Ja sam z kolei w żaden inny sposób nie mogę zobaczyć własnego mózgu jak tylko, np. częściowo właśnie na kliszy po tomograficznym badaniu, no chyba że podczas trepanacji czaszki będę świadomy i zobaczę ów pognieciony grejpfrut, przystawiając lusterko.
Natomiast umysł wcale nie wygląda jak pognieciony grejpfrut i mogę „zobaczyć” go w każdej chwili, bo jest on jak moje bezpośrednie doświadczenie w tej chwili – moje wyobrażenia, impulsy, myśli. Umysł jest świadomością widzianą od środka, mózg zaś to jej przejaw zewnętrzny, To naprawdę dla mnie niezwykłe, że fizjolog mózgu może wiedzieć wszystko o moim mózgu, może podłączyć mnie do elektroencefalografu, może użyć skanerów PET, może użyć radioaktywnych wskaźników, może sporządzić wykres fizjologii, może określić poziomy przekaźników nerwowych, ale nadal nie będzie znał ani jednej myśli w moim umyśle. Nie „zobaczy” ani moich uczuć, ani moich myśli, ani moich poglądów, ani moich wartości. Do tego potrzebna jest rozmowa, dialog i tylko w ten sposób można to wszystko „zobaczyć”. Potrzebna jest tutaj komunikacja a nie tylko obserwacja.
Druga refleksja jest z kolei taka, że próba poznania człowieka i zrozumienia go, w jakimś sensie wyjaśnienia go, opierał się w historii człowieka na dwu podejściach: zewnętrznym i wewnętrznym, a nawet na konflikcie między tymi podejściami. Spotykamy to, że wyminie kilka dziedzin nauki, w psychologii (Freud contra Watson), w socjologii (Weber contra Comte), w filozofii (Heidegger contra Locke), w teologii (św. Tomasz contra św. Augustyn).
Niestety, a szkoda, tylko sporadycznie spotykamy w historii nauki podejście traktujące z równą powagą to co zewnętrzne i wewnętrzne. A przecież jest to komplementarne, uzupełnia się i daje dopiero prawdziwy obraz człowieka.
I pomyśleć, że jedno badanie tomograficzne może służyć do tylu przemyśleń…