W trzecim z kolei podaniu o królu Kazimierzu Wielkim bocheńska pisarka Zofia Wiśniewska zdradza nam pewną tajemnicę legendarnego monarchy. Tym razem opowieść jest poświęcona prywatnemu życiu władcy.
Blisko Niepołomic w miejscu, gdzie Potok Kościelnickich uchodzi do Wisły, leży osiedle Wolica. Tam to dawno temu można było zobaczyć dziwna kępę zarośli i drzew. Wyglądała niby wyspa wśród kwitnących łąk i pól. Zarośla te nazywano Ochodzą lub Na Ochodzku.
Kępa wyrastała jakby z budowli, którą zniszczył ząb czasu.
Ustna fama głosi, że w tym miejscu Kazimierz Wielki wzniósł niewielki zameczek dla swej ukochanej, nieślubnej córki zwanej Panią Kościelnicką. Król zadbał o to, by niewiele osób wiedziało o samej budowli, jak też o jej urządzeniu. Dlatego polecił, by do ciężkich prac budowlanych zatrudnić jeńców tatarskich pojmanych w czasie grasowania na wschodnich rubieżach Polski. Budowlę wzniesiono na sztucznie usypanym pagórku prawdopodobnie w 1358 roku, a otaczały ją wiśliska czyli starorzecza Wisły.
Król Kazimierz, miłośnik polowań, często przebywał w Puszczy Niepołomickiej, a pod koniec dnia rad ze zdobyczy, choć zmęczony pozostawiał wiernych kompanów, a sam złotą gondolą przeprawiał się przez Wisłę, do swej umiłowanej córki.
Z dala od gwarnego świata i codziennych spraw w małym, miłym gronie spożywał kolację i odpoczywał, by nabrać sił do rozwiązywania czekających go zadań.