Rozpoczął się drugi etap badania pęknięć na ścianach Bazyliki św. Mikołaja w Bochni. Czujniki, które przez rok były założone w prezbiterium, nie wykazały zagrożenia dla świątyni.
Obawy dotyczyły głębokich wykopów pod wykonywane w sąsiedztwie fundamenty. Prace na głębokościach zostały już jednak zakończone, co oznacza ustabilizowanie gruntu. Do tej pory w Bazylice św. Mikołaja były założone cztery czujniki. Wszystkie znajdowały się w prezbiterium. Teraz dwa z nich przełożono na ścianę nawy bocznej od strony południowej. Będą badały zachowanie ścian świątyni przez cały następny rok.
Pozostały jeszcze założone czujniki w nawie głównej od strony południowej, ze względu na to, że są tam widoczne jakieś pęknięcia. Być może, jeżeli ta tendencja się utrzyma, na wiosnę będziemy chcieli podjąć decyzję wraz z panem Kaczmarczykiem, który koordynuje te prace, żeby sklejać ściany, aby później można było dokonać malowania wewnątrz świątyni, żebyśmy mogli te sprawę zakończyć – mówi ks. Zdzisław Sadko, kustosz Bazyliki św. Mikołaja w Bochni.
Niewykluczone, że na pozytywny wynik prowadzonych badań miała wpływ korzystna pogoda. Gdyby były np. długie, ulewne deszcze, na pewno miałoby to wpływ. Natomiast teraz eksperci twierdzą, ze skoro to zostało wybudowane, zamurowane, jeżeli jest tam włożone tyle betonu żelbetu, to nie powinno mieć już takiego wpływu. Poza tym nie było wielkiej zimy. Bo czujniki są założone na cały rok, aby zbadać, jak się zachowują ściany w lecie, w zimie, jesienią przy różnych temperaturach. Ma to bowiem wpływ na rozszerzanie się gruntu itd. Po tym roku w prezbiterium nie wykazano zmian, które wymagałyby interwencji – dodaje kustosz.