Mieszkańcy ulicy Proszowskiej w Bochni walczą o czyste powietrze na swoim podwórku. Ich sąsiad kilka lat temu wybudował tuż obok ich posesji chlewnię. Ludzie skarżą się na hałas i przykre zapachy.
Chociaż – co przyznaje nadzór budowlany – obiekt powstał bez pozwolenia na budowę, funkcjonuje już wiele lat. Sprawa toczyła się już w wielu sądach, od ponad roku inwestor ma prawomocny nakaz rozbiórki chlewni, jednak ciągle nie został on wyegzekwowany. Jan Pilch, mieszkający tuż obok tuczarni, mówi że jest bezradny. – Przy ul. Proszowskiej nie wolno hodować trzody chlewnej. Na tych terenach wolno budować domy jednorodzinne i budynki gospodarcze o małych gabarytach. A sąsiad wybudował chlewnię, na dziko, jest to samowola budowlana, niesamowity smród – skarży się mieszkaniec miasta.
Domaga się on, aby nadzór budowlany wyegzekwował rozbiórkę. Tymczasem inwestor złożył wniosek o odroczenie egzekucji wyroku sądu. – W tej chwili są dwie sprawy na etapie egzekucji: rozbiórka budynku składowego, wiaty metalowej i budynku inwentarskiego. Były prawomocne nakazy, inwestor wykorzystał wszystkie przysługujące mu prawa administracyjne, odwołania, skargi do sądów administracyjnych. Obecnie jedna egzekucja jest w toku, druga jest zawieszona, ponieważ inwestor złożył wniosek o odroczenie rozbiórki. Zgodnie z KPA wniosek należy rozpatrzyć – wyjaśnia Adam Kobiela, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Inwestor nie chciał odpowiadać na nasze pytania. – Toczy się postępowanie, więc na razie w tej sprawie nic nie powiem – mówi.
– Na miejscu niejeden raz był sanepid. Nosem pokrzywili i powiedzieli, że oni by nie chcieli tutaj mieszkać – rozkłada ręce Jan Pilch.
Jak mówi Adam Kobiela, decyzja o rozbiórce chlewni przy ul. Proszowskiej jest ostateczna. Wniosek o odroczenie ma być rozpatrzony jeszcze w tym miesiącu. Inwestorowi przysługuje później odwołanie do wyższej instancji oraz skarga do sądu administracyjnego.
W którym to miejscu proszowskiej jest?