Nie milkną echa debaty, do jakiej doszło w Bochni tydzień temu. Wojciech Zastawniak, który nie wziął udziału w tym wydarzeniu, tłumaczył dziennikarzom powody swojej decyzji. Stwierdził m.in. że debata nie była wcześniej skonsultowana z jego sztabem.
Debata nie była wcześniej skonsultowana, nie była przedyskutowana z moim sztabem wyborczym, nie były skonsultowane warunki, na jakich ta debata powinna się odbyć. Co więcej, ilość kandydatów, dziewięć osób, to olbrzymia ilość i myślę, że dyskusja nie byłaby dyskusją do końca merytoryczną. Wiele osób mogłoby poprowadzić tę debatę w kierunkach nie do końca merytorycznych, mógłby być to koncert życzeń, koncert obietnic czy wzajemnych pomówień – mówił Wojciech Zastawniak podczas czwartkowej konferencji prasowej.
Uważam osobiście, że taka debata powinna się odbyć w drugiej turze pomiędzy dwoma kandydatami, bo myślę że druga tura jest pewna. Wtedy zorganizowanie takiej debaty byłoby najwłaściwsze. Dlatego moja decyzja, żebym nie szedł na tę debatę, była podyktowana głównie tymi argumentami. Z tego, co wiem, podobne argumenty mieli pozostali kandydaci, którzy nie uczestniczyli w tej debacie – dodał kandydat komitetu „Bochnia Szansą dla Wszystkich”.
Wojciech Zastawniak nie krył też, że jednym z „pozamerytorycznych” powodów jego absencji na debacie był zły stan zdrowia w miniony poniedziałek.
Przypomnijmy, zaproszenie na debatę zostało wystosowane 18 października i zawierało zarys tematyki. W zaproszeniu czytamy: „Po potwierdzeniu swojego udziału otrzyma Pan w połowie przyszłego tygodnia zestaw pytań, celem przygotowania się do debaty”.