Straż miejska w Bochni rozważa wprowadzenie blokad na koła źle zaparkowanych samochodów. Z takiego rozwiązania korzystają np. funkcjonariusze w Krakowie. Jest ono negatywnie odbierane, ale skuteczne.
Komendant Krzysztof Tomasik uważa, że w szczególnie drastycznych sytuacjach blokady na koła można byłoby stosować również w Bochni. Pomysł jest, możliwości prawne, są, niewykluczone, że tak też się stanie. Kupimy powiedzmy pięć blokad i w ekstremalnych przypadkach, w których przegięcie jest znaczące, wtedy założymy blokadę, żeby ktoś nam nie uciekł, nie odjechał. Jest to do rozważenia – mówi komendant.
Krzysztof Tomasik zdaje sobie sprawy ze społecznego odbioru stosowania blokad na koła. Ludzie się boją blokad, bo kojarzy się, że jeśli blokada jest założona, nie ma już żadnego wyjścia, nie będzie pouczenia, ale tylko i wyłącznie mandat karny. Chociaż doświadczenie kolegów w innych miastach pokazuje nieraz, że jeszcze nie zdążyli założyć blokady, tylko wyjęli ją z bagażnika i już się znalazł kierowca – dodaje szef straży miejskiej.
Cena jednej blokady to ok. 500 zł brutto. Zakup pięciu urządzeń pochłonąłby ok. 3 tys. zł. Decyzja w sprawie ewentualnej inwestycji ma zapaść w tym roku. Zaczęlibyśmy pewnie od niewielkich ilości, może 2-3 sztuk, ale potrzebne jest jeszcze rozpoznanie, ponieważ dobrze sobie radzimy bez blokad, nakładając normalne mandaty karne i wystawiając wezwania. Jeżeli ktoś się nie zgłosi, jest wzywany do komendy. Jeśli się nie stawi jako świadek do danej sprawy, nakładane są kary porządkowe. Bardzo często pomagają one chyba bardziej niż taka blokada, ponieważ jeżeli obywatelowi grozi mandat w wysokości 100 zł za nieprawidłowe parkowanie, a za niezgłoszenie się do nas dostanie karę porządkową w wysokości 250 zł, przy drugim niezgłoszeniu – 500 zł.