W Bochni trzeba zainstalować stacjonarny alkomat – uważa dwójka radnych. Ich zdaniem miałoby to wpływ na poprawę bezpieczeństwa. Eugeniusz Konieczny i Robert Żelichowski proponują umiejscowić publiczny alkomat pod arkadami budynku straży miejskiej.
O sprawie radni napisali w interpelacji złożonej podczas czwartkowej sesji. Jest to urządzenie przeznaczone do użytkowania w miejscach publicznych takich jak bary, puby, dyskoteki, restauracje, stacje paliw itp. Mogą być instalowane w wersji uruchamianej na monety. Stad szansa na dodatkowe źródło dochodu – argumentują radni.
Natomiast po ustawieniu opcji aktywacji za pomocą przycisku, mogą być wykorzystywane jako narzędzia do wstępnej kontroli trzeźwości osób w zakładach pracy, szkołach, ośrodkach opieki itp. Koszt tych urządzeń opiewa w granicach 2 do 3 tysięcy złotych – piszą dalej radni w interpelacji.
Znając inicjatywność komendanta straży miejskiej i jego umiejętności popularyzatorskie, „zaszczepienie” na bocheński grunt tego nierepresyjnego przedsięwzięcia byłoby według nas najbardziej pożądane. A jeśli chodzi o miejsce, to na początek mogłyby to być arkady-podcienia budynku aktualnej siedziby straży miejskiej – czytamy dalej.
Eugeniusz Konieczny w rozmowie z dziennikarzami bronił swojego pomysłu, tłumacząc że nie każdy ma ochotę korzystać z badania alkomatem na komendzie policji. Chodzenie na policję to jest podkładanie się pod przysłowiowy nóż. Trzeba się tu wybić na świadomość obywatelską, że obywatel sam pójdzie w miejsce neutralne.
Burmistrz Stefan Kolawiński nie jest entuzjastą pomysłu dwójki radnych. Pomijam kwestię, że na postawienie alkomatu w tym miejscu trzeba byłoby mieć projekt, zgodę konserwatora itd. Ale każdy jest dorosły i z nikogo nie zdejmuje się odpowiedzialności za to, co działo się dzień wcześniej czy parę godzin wcześniej. Wydaje mi się, że kwestia potraktowania dorosłych ludzi w sposób dorosły i odpowiedzialny wyklucza myślenie o tym, żeby taki alkomat w tamtym miejscu mógł być postawiony – uważa burmistrz.