Stowarzyszenie Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej krytycznie wypowiada się na temat projektu Lokalnego Programu Rewitalizacji, przygotowanego na zlecenie Urzędu Miasta. Dokument został odrzucony przez radnych podczas marcowej sesji, niebawem ma powrócić pod obrady.
Oto treść stanowiska Zarządu Głównego Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej:
Niedawno Rada Miasta Bochni odrzuciła większością głosów projekt uchwały zatwierdzającej
“Lokalny Program Rewitalizacji Gminy Miasta Bochnia na lata 2014-2020”
czytaj dalej: (LPR).
Z pewnością po poprawkach trafi on ponownie na sesję Rady. Należy więc zastanowić się czy niedoskonały, jak stwierdzają radni, dokument wymaga jedynie niewielkich korekt czy może zakres tych “niedoskonałości” jest o wiele większy.
Trudno nam zrozumieć dlaczego Autor na stronie str. 85 LPR ograniczył zakres swoich penetracji rewitalizacyjnych z obszaru całej Bochni, jak brzmi tytuł dokumentu, do obszaru nieprzekraczającego:
– od wschodu – wzgórza Krzęczków, ul. Dębczy i osiedla św. Jana-Murowianka,
– od południa – ulicy Brodzińskiego i wzgórza Uzbornia,
– od zachodu – Osiedla Windakiewicza, torów kolejowych i ul. Wodociągowej,
– od północy – linii kolejowej PKP.
Powinniśmy poznać skąd się to ograniczenie wzięło i jaki jest jego sens. Dlaczego wykluczono m.in. ulice: Partyzantów, Proszowską, Zalesie, ul. Wiśnicką i Podedworze, rzekę Rabę, Osiedle Niepodległości. Czyżby tam nie występowały już problemy rewitalizacyjne? Dlaczego Program Rewitalizacyjny nie obejmuje tak istotnego dla rozwoju Bochni zjazdu z autostrady, Strefy Aktywności Gospodarczej, która może wpłynąć na dalszy rozwój Bochni? Czym uzasadnia Autor te ograniczenia obszarowe, czy zgodził się na nie burmistrz Bochni i radni, bo przecież robi się, świadomie bądź nieświadomie, podział miasta na Bochnię A i Bochnię B, a nie wypada tak robić. Pytamy czy te zmiany znalazły odzwierciedlenie w aneksie do umowy na wykonanie LPR, co w tym aneksie zapisano, a zwłaszcza czy w adekwatny sposób zmieniono wynagrodzenie za ten Program.
Analiza LPR:
LPR liczy 125 stron, ale już początek tego dokumentu, rozpisany na 31 stronach nie zachęca do dalszej lektury. Autor dokonuje na tych stronach analizy trzech definicji rewitalizacji (dr K. Skalskiego, dr Billerta i W. Kłosowskiego), ale z analizy tej nic ciekawego nie wynika. Do niczego nie są przydatne omawiane dalej działania ONZ, rządu RP, Brytyjskiego Programu Wspierania Samorządów Lokalnych, funkcjonowanie programów Tempus Phare i Dialogu Społecznego. Żadnego praktycznego znaczenia nie mają wiadomości o konferencji ONZ w Rio de Janeiro (1992) czy Istambule (1996 r.) poświęconych rewitalizacji, jakie one miały znaczenie w przeszłości i jak ważne są obecne prace nad “Nową Kartą Ateńską”. Czytamy o jakimś bliżej nieokreślonym Forum Rewitalizacji z 1998 r. a nawet poradniku “Vademecum Rewitalizacji”. Nie dowiadujemy się co on zawiera i w jaki sposób mógłby on nam coś poradzić w tej kwestii.
Ten balast niepotrzebnych nikomu informacji zajmujący 31 stron LPR jest tylko preludium tego, co znajdziemy w dalszej części omawianego dzieła. Jeszcze trudniej zrozumieć nam sens omawiania projektów jeszcze nie uchwalonych ustaw sejmowych na temat programów rewitalizacji i partycypacji społeczności lokalnych w tym procesie.
Na stronie 13 LPR daje Autor zbawienne rady “żeby interwencje rewitalizacyjne były szyte na miarę potrzeb i uwarunkowań”, “żeby działania rewitalizacyjne były środkiem, a nie celem rewitalizacji” i w końcu “żeby najbardziej zaawansowana była kompleksowa rewitalizacja najbardziej zdegradowanych obszarów”, aby przypadkiem – jak się domyślamy – najbardziej zaawansowana rewitalizacja nie dotyczyła obszarów najmniej zdegradowanych.
Interesująca nas część LPR, rozpoczyna się dopiero od strony 32 niezwykle interesującą konstatacją, że Bochnia leży na końcu strefy przepływów wokół metropolii krakowskiej, a strefa ta coraz silniej agreguje alokacje funkcji miejskich, w skutek czego wysysa funkcje miasta i miejsca pracy w mieście.
Kolejna perełka językowa jest już na następnej stronie 33:
Przeskalowane struktury osiedlowe, dzięki odpowiedniemu odsunięciu nie wchodzą w bezpośredni ogląd z zabudową historyczną, co podnosi walory miasta.
To niewątpliwie proste, zrozumiałe dla każdego i mądre słowa, ale nie styl będzie przedmiotem naszej analizy, ale przydatność LPR dla władz samorządowych. Obszerne omówienie trzech definicji rewitalizacją było Autorowi potrzebne do uświadomienia sobie, że musi najpierw opisać przedmiot rewitalizacji, a następnie wskazać jak wyjść z tego stanu kryzysowego w sferze architektonicznej, urbanistycznej, społecznej i gospodarczej, inaczej mówiąc jak uleczyć chorego pacjenta.
Czy jednak Autor LPR trzyma się tak wytyczonego planu, a więc czy opisuje przedmiot rewitalizacji prawidłowo, a następnie, czy wskazuje odpowiednie recepty dla leczonej tym Programem Bochni – zobaczymy za chwilę.
Do naszej analizy weźmiemy wycinek LPR dotyczący ochrony zabytków (str. 50).
Autor wykorzystując mapę ze Studium Uwarunkowań Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Bochnia (zamieszcza ją na str. 51 LPR) wymienia wg legendy tej mapy, ale nie omawia:
strefę ścisłej ochrony konserwatorskiej,
strefę częściowej ochrony konserwatorskiej,
strefę ochrony krajobrazowej,
strefę ochrony archeologicznej,
obiekty wpisane do rejestru zabytków,
stanowiska archeologiczne,
kapliczki,
krzyże przydrożne.
Tego rodzaju wyliczanka w dokumencie jakim ma być Lokalny Program Rewitalizacji Gminy Miasta Bochnia jest niedopuszczalna. Autor obowiązany jest omówić każdą ze stref, pokazać jakie praktyczne korzyści płyną z ich ustanowienia, a jakie ograniczenia, z którymi miasto musi się liczyć, zwłaszcza kiedy będzie chciało rozwijać w tych strefach działalność inwestycyjną, bądź modernizacyjną.
Zacznijmy od rynku znajdującego się w centrum tego zabytkowego układu przestrzennego. Autor pisze, że bocheński rynek i ten szachownicowy układ ulic istnieje niezmieniony od XIII wieku. Wszyscy wiemy, choćby z tabliczek zawieszonych na rogach pierzei rynkowych, że w XIII wieku tego układu urbanistycznego jeszcze nie było, a wykształcił się on dopiero sto lat później w XIV wieku po tzw. powtórnej lokacji miasta za czasów Kazimierza Wielkiego.
Czy można tak beznamiętnie wymienić nasz rynek, wspomnieć, że dzisiaj przybiera on charakter placu reprezentacyjnego, a nie handlowego, a nie zauważyć, że oblepiające rynek reklamy o różnych gabarytach, do tej reprezentacji miasta się nie przyczyniają, że należy z tym walczyć i poszukać odpowiednich środków do tej walki, podobnie jak to niedawno zrobił Kraków na swoim rynku.
LPR nie podkreśla jak wielką wartość historyczną ma ta zabytkowa struktura przestrzenna, jak należy ją chronić i jakie działania podejmować, aby odgrywała dominującą rolę w przestrzeni miejskiej śródmieścia. Autora LPR nie interesuje wygląd niektórych elewacji kamienic, które mogły by być wizytówką Bochni, gdyby tylko samorząd wprowadził odpowiednie zachęty podatkowe dla właścicieli. Skoro nie interesuje go to, co znajduje się na powierzchni, to dlaczego miałby zajmować się jeszcze tym, co jest pod jego powierzchnią.
A przecież problem zalewania piwnic kamienic w południowej pierzei rynkowej bierze się prawdopodobnie z wadliwie wykonanego rowu telekomunikacyjnego biegnącego pod ulicą Kazimierza Wielkiego. Może w tym przypadku nie potrzeba dużych pieniędzy, ale LPR obowiązany jest ten problem zauważyć.
Przejdźmy teraz do obiektów salinarnych. Dosłowny zapis LPR na stronie 50 brzmi:
Ścisłą ochroną objęto szereg obiektów związanych z salinarną historią i genezą miasta,
zarówno poprzez ujęcie ich w rejestrze, jak i i strefie ścisłej ochrony konserwatorskiej.
Należą do nich m.in. zespoły nadszybia wraz z otaczającymi je budynkami, obiekty przy
ulicach Regis, Gołębiej i Orackiej – zamek salinarny, salinarne domy mieszkalne, sad czy
plac żupny. Ponadto kopalnia soli zastała decyzją Prezydenta RP z dnia 26 września
2000 uznana za Pomnik Historii.
Wyraźnie widać jak podchodzi Autor LPR do zagadnienia budynków i terenów salinarnych. Pisze o wartościach zabytkowych „nadszybia i otaczających go budynków”. Możemy się jedynie domyślać, że chodzi o nadszybie szybu “Sutoris” a nie szybu “Campi”. Trudniej dociec jakie budynki otaczają to niezidentyfikowane nadszybie. Wymienia on jakieś budynki przy ul. Regis, Gołębiej i Orackiej, ale jak każdy widzi, nie otaczają one ani nadszybia szybu “Sutoris”, ani nadszybia szybu “Campi”. Zachęcamy Autora LPR do spaceru po Bochni. Może wtedy łatwiej mu będzie odpowiedzieć na nasze pytania.
Wśród wielu ważnych obiektów Autor LPR zauważył także zamek żupny, sad i plac żupny. Może ktoś nam odpowie, gdzie ten sad się dzisiaj znajduje, bo – naszym zdaniem – na miejscu sadu stoją już od wielu lat budynki przy ul. Storynka, a plac żupny już w 1868 r. zamieniony został w planty salinarne, rosną na nim drzewa i ten dawny plac wpisany został w 1980 r. do rejestru zabytków jako planty salinarne. W Małopolsce tylko planty krakowskie, planty kolejowe w Tarnowie i planty salinarne w Bochni mają swój niepowtarzalny charakter (założenie plantowe) odróżniający je od parków miejskich w innych miastach. Na ten jednak aspekt sprawy LPR nie zwrócił wagi. Nie wytrzymuje krytyki informacja o uznaniu kopalni soli za Pomnik Historii. Tak było w 2000 r. a od 23.06.2013 r. kopalnia wpisana jest na listę Światowego Dziedzictwa Kultury i Przyrody. Autor na innych stronach LPR wspomina wprawdzie o tym wpisie, ale informacja ta nie może być na jednej stronie inna, a na drugiej inna. Na tej samej stronie 50 czytamy w pkt 4:
Najbardziej znanym, sakralnym obiektem zabytkowym jest kościół parafialny p.w. Św.
Mikołaja – wyniesiony w 1997 roku do godności Bazyliki Mniejszej. Jest on wpisany do
rejestru zabytków wraz z dzwonnicą i otoczeniem, podobnie jak budynek dawnego
klasztoru dominikanów wraz z działką, obecnie budynek muzeum, budynek dawnej
rady powiatowej i wagi miejskiej, cmentarz komunalny i żydowski, biblioteka publiczna
przy ul. Konstytucji 3 Maja, budynek dawnej poczty oraz kilka innych domów
i kamienic, skupionych głównie wokół Rynku.
Nie dowiemy się z LPR, że kościół parafialny ma gotycki fronton, jeden z najpiękniejszych przykładów gotyku nadwiślańskiego w Małopolsce, że jest to kościół halowy, farny, że wnętrze jego z wyjątkiem kaplicy św. Kingi jest barokowe i rokokowe, że kościół jest zorientowany (czyli skierowany na Orient-Wschód), że jest w nim cudowny obraz Matki Bożej Bocheńskiej, wokół którego rozwija się kult maryjny od 300 lat, że sygnaturka tego kościoła jest charakterystyczną dominantą widoczną z siedmiu bocheńskich wzgórz, której nie mogą zasłonić inne dominanty i wymaga ona tzw. ochrony krajobrazowej.
Czytamy dalej o budynku dawnej rady powiatowej i wagi miejskiej, jakby był to jeden budynek, a przecież w dawnym budynku rady powiatowej z 1891 r. przy ulicy Kazimierza Wielkiego mieści się obecna Rada Powiatowa i Starostwo, zaś budynek wagi miejskiej z przełomu XVII i XVIII wieku stoi przy Rynku i jest to “Dom Bochniaków” czyli „Dom Pod Okiem Opatrzności Bożej” (Rynek 2).
Naszym zdaniem lekceważąco potraktowane zostały „inne domy i kamienice, skupione głównie wokół rynku”. Nie dowiemy się, które z nich i kiedy wpisane zostały do rejestru zabytków. A każdy z tych budynków ma nie tylko swoją historię, ale także współczesne znaczenie, decydujące o walorach bocheńskiego rynku. Zaciekawiła nas wiadomość o bibliotece zlokalizowanej przy ulicy Konstytucji 3 Maja. Może Autor napisałby coś więcej o tym przybytku kultury tajemniczo przeniesionym z ulicy Mickiewicza.
Gdyby lekarz przyszedł do chorego, rozpoznał u niego grypę i wyszedł nie przepisując lekarstwa, z pewnością takim lekarzem zainteresowałyby się media. A gdyby zamiast grypy rozpoznał tylko katar? Niech czytelnicy odpowiedzą czy opisany tutaj przypadek nie jest podobny. Niech komisja Rewizyjna Rady zbada i rozważy plusy i minusy tego „Programu”.
Z lokalnego Programu Rewitalizacji nie dowiemy się, co należy zrobić z zamkiem żupnym. Czy remontować zagrzybiony budynek, zdegradowany przez Austriaków na początku XIX wieku do roli czynszowej willi w tyrolskim stylu, ponosić z tego tytułu ogromne koszty na rzecz wątpliwych korzyści, czy raczej należy pokusić się o odbudowanie pierwotnej bryły zamku wg zachowanych sztychów i znaleźć dla tego obiektu odpowiednią funkcję użyteczności publicznej (np. muzeum solne, biblioteka, szkoła muzyczna II stopnia).
Ze środków unijnych zdobytych na taką właśnie rewitalizację można uzyskać jednocześnie dwa cele. Pierwszym z nich jest podniesienie walorów historycznych, estetycznych, i krajobrazowych Bochni istotnych dla panoramy miejskiej, drugim – powstanie w centrum miasta stylowego obiektu użyteczności publicznej (tańszego w budowie niż odgrzybianie obecnego budynku). Z pewnością nie będzie to droga łatwa, bo trzeba będzie pokonać wiele barier formalno prawnych, pozyskać dla tej koncepcji przychylność władz konserwatorskich, dobrze skonstruować wniosek o dotację unijną. Jeśli jednak takiego zapisu w LPR nie będzie, to droga do osiągnięcia tego celu stanie się o wiele bardziej wyboista.
Obecnie w Europie takie koncepcje ratowania zabytków zdobywają coraz większe uznanie niż stara koncepcja tzw. „trwałej ruiny”. Także w Polsce wystarczy spojrzeć na zamek Tropszyn, zamek królewski w Warszawie i zamek żupny w Wieliczce.
Z LPR nie dowiemy się, że tereny zielone w centrum Bochni, a więc wpisane do rejestru planty salinarne wraz z placem Okulickiego stanowią znakomitą szansę dla rozwoju turystyki i rekreacji, że z plant trzeba jak najszybciej zabrać tzw. “wesołe miasteczko” dziwoląg straszący swoja brzydotą, znajdujący się tuż za Pomnikiem Czynu Legionowego, a na tym miejscu wybudować fontannę, sadzawkę czy „oczko wodne” i ustawić ławeczki wokół tego rodzaju obiektu małej architektury. Zapewne Autor LPR gdyby tylko zdecydował się na spacer po bocheńskich plantach, musiałby zaproponować należyte wykorzystanie XIX-wiecznej altany, która może dzięki urządzanym tam koncertom muzyki klasycznej, popularnej, czy spotkaniom z poezją podnieść komfort przebywania w tym miejscu, przyciągnąć na planty turystów i mieszkańców. Trzeba tylko zradiofonizować ten obiekt, co nie jest drogą inwestycją. Naturalnym przedłużeniem tego terenu zielonego w śródmieściu Bochni jest plac gen. Leopolda Okulickiego. LPR powinien pokazać jak pięknie można wykorzystać ten teren, stojący na nim – jedyny w Polsce figuralny pomnik gen. Leopolda Okulickiego – i całość powiązać z działającą obok Szkołą Muzyczną.
Może to kogoś zaskoczyć, ale terenem spacerowym jest obecnie bardzo dobrze utrzymany cmentarz komunalnym przy ul. Orackiej, z interesującym lapidarium rzeźby cmentarnej, będący także terenem zielonym z wartościowym starodrzewiem. Jest to jeden z najstarszych w Europie cmentarzy czynnych do tej pory od 1772 r. wpisany do rejestru zabytków.
Zabytkowe planty salinarne to szlak pieszy dla turystów przechodzących od szybu Sutoris lub rynku do szybu Campi i teren spacerowy dla mieszkańców Bochni i kuracjuszy. Powinny być, drugą po rynku, wizytówką Bochni. Ile tam atrakcji turystycznych można jeszcze stworzyć, a jednocześnie uzupełnić drzewostan tworząc choćby dwie atrakcyjne aleje kasztanowe: wzdłuż ulicy Orackiej i wzdłuż ulicy Regis? Istniejące tam i koło plant budynki winny jak najszybciej zmienić swoją funkcję mieszkaniową, uciążliwą dla spacerowiczów, na funkcję turystyczną, artystyczną czy choćby edukacyjną. To także właściwa droga do podniesienia estetyki tego miejsca, a jednocześnie ścisłego powiązania go z nową funkcją użytkowa tych budynków. LPR powinien odnieść się do nowych nieracjonalnych pomysłów np. budowy na plantach tężni solankowych.
Stowarzyszenie Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej z żalem stwierdza, że w omawianym Lokalnym Programie Rewitalizacji Gminy Miasta Bochnia na lata 2014-2020 nie widać żadnej inwencji twórczej. Nie wynika także z tego dokumentu, aby Autor czynił jakieś bardziej wnikliwe rozeznania materii, z którą postanowił się zmierzyć, aby szukał nowych opracowań, zbierał informacje z wiarygodnych źródeł.
Zasypuje nas informacjami o szkodach górniczych. Na str. 40 czytamy, że kopalnia stanowi zagrożenie dla miasta ze względu na szkody górnicze, na stronie 43 zamieszczony jest rysunek 4: Szkody górnicze stan obecny i prognozowany, na str. 84 Autor LPR wskazując pole interwencji „Stare Miasto” informuje o problemie stref zagrożenia górniczego, a na stronach 40-42 wyjaśnia, że oparł się na dokumentacji „Chemkopu” w Krakowie i pisze o powstaniu docelowej niecki na głównym centrum osiadania w rejonie ulic Oracka, Świętokrzyska i Krakowska oraz, że niecka ta może obniżyć się w granicach 0,80 do 1,80 m. Pisze o możliwych trzęsieniach ziemi i ruchach neotektonicznych górotworu (str. 40), a na stronie 42 omawia trzy kategorie szkód górniczych. Oto fragment tej apokaliptycznej wizji zaprezentowanej na str. 41:
Aktywizacja ruchów neotektonicznych górotworu może być wywołana naturalnymi trzęsieniami
ziemi, które w przeszłości powodowałyby szkody budowlane. Ostatnie trzęsienie ziemi na tym
terenie wystąpiło w roku 1786. Nie można, zatem wykluczyć kolejnych. Trzęsienie ziemi może
spowodować nagłe powiększenie deformacji powierzchni terenu (podniesienie, uskok,
obniżenie), a w konsekwencji pęknięcia ścian budynków, uszkodzenia murów oporowych, skarp,
nasypów i aktywizację grawitacyjnych ruchów ziemi (obrywy, zerwy, osuwiska)
Szkoda tylko, że Autor nie podał, że opracowanie to powstało w latach 80. XX wieku, że od tego czasu wiele się zmieniło, a nowa kategoryzacja gruntów powstanie niebawem. Konsekwentne działania kopalni soli doprowadziły do podsadzenia pustek wyrobiskowych w kopalni, oczywiście z wyjątkiem części turystycznej, która stale jest monitorowana przez służby kopalni. Jak jest sens straszyć Czytelników, kiedy od 2005 r. szkód górniczych w Bochni prawie nie było, a od 2009 r. nie ma ich w ogóle. Na przestrzeni 30 lat wiele się w tym zakresie zmieniło na korzyść miasta, także w kwestii prognozowanej niecki.
Jeśli więc Autor LPR pisze na stronie 82, że przeprowadził kwerendę archiwalną, zebrał materiały źródłowe, przeprowadził wywiady z przedstawicielami instytucji i organizacji społecznych, to należy go zapytać, dlaczego takiej kwerendy i takich wywiadów nie przeprowadzał w kopalni soli w Bochni?
Inną natomiast kwestią, którą LPR pomija milczeniem jest sprawa zagrożenia kopalni i obiektów na powierzchni migracją wód gruntowych, nawodnieniem niektórych obszarów miasta. Ten temat był w ubiegłym roku omawiany w publicznej dyskusji więc nie będziemy do niego wracać, ale LPR ma obowiązek te obszary wskazać i wyeliminować z nich ewentualne planowane inwestycje.
Pokazaliśmy jeden tylko temat, który pojawił się w LPR, ale jest ich przecież dużo więcej i analiza każdego pozwoli wskazać czy ten właśnie LPR będzie przydatny samorządowi bocheńskiemu do dalszej pracy. W dużym skrócie możemy odnieść się do kwestii parkingów w centrum Bochni. Autor ubolewa nad tym, a jednocześnie pisze o przekroczeniu skali hałasu w ciągu dnia 63,7 dB i w ciągu nocy 56,7 dB, o przekroczeniu stężenia spalin samochodowych, ale nie wskazuje gdzie nowe parkingi mogą powstać, nie odnosi się do inwestycji Park&Ride przy dworcu kolejowym, do przystanku autobusowego, na którym nie zatrzymują się już autobusy, bo miasto nie podpisało stosownej umowy z PKS-em, tylko same busy. Nie proponuje żadnej polityki parkingowej w centrum Bochni w celu usunięcia z otoczenia rynku samochodów, a to przecież takie łatwe i bezkosztowe dla samorządu rozwiązanie. Żadnych ciekawych propozycji w tej sprawie nie ma.
Autor LPR ubolewa, że usługi zdrojowe, gastronomiczno i sportowe usytuowane są w Bochni wyspowo. Każę więc nam domyślać się o jakie obiekty chodzi i nie daje żadnych propozycji rozwiązań, chociaż mamy przecież ścieżkę zieloną wzdłuż Babicy, wiemy jak Kraków zorganizował połączenia pomiędzy hotelami a Wawelem i można je wykorzystać także w Bochni. Typowym tematem rewitalizacyjnym jest sprawa połączeń komunikacyjnych Bochni z Krakowem i z lotniskiem Balice, ale o tym LPR nic nie mówi.
Na stronie 95 mamy zestawienie zadań inwestycyjnych dotychczas zgłoszonych do LPR na lata 2014-2020. Możemy domyślić się że zadania samorządu zgłosiły władze samorządowe. Warto się im przyjrzeć, bo operują także kwotami przeznaczonymi na te cele. Wśród nich jest :
Obwodnica śródmiejska za 10 000 000,00 zł. chociaż stan prawny terenów i możliwości techniczne budowy nie zostały rozeznane,
Budowa parkingów za 12 581 234,00 (w tym pewnie Park&Ride), powinniśmy się dowiedzieć, gdzie planowane są te parkingi,
Tworzenie funkcji rekreacyjnej na terenie dawnej kolejki wąskotorowej – za 2 000 000,00 zł. (gdzie jest ona planowana LPR nie pisze)
Rewitalizacja rynku i przyległych ulic za 40 000 000,00 zł.
Rewitalizacja plant salinarnych za 20 000 000,00 zł. – nie wiadomo na czym ona będzie polegać)
Budowa budynku po byłym zamku żupnego (adaptacja (odtworzenie substancji) za 10 000 000,00 zł .- nie wiadomo o co chodzi,
Wszystkie te zadania inwestycyjne mają rozpocząć się w 2015 r. i budowa nowego budynku biblioteki miejskiej, która zaczęła się wg tego zestawienia w 2014 r.– za 500 000,00 zł.
Do tego tematu muszą odnieść się radni i burmistrz Bochni i powiedzieć, skąd się te pomysły wzięły, wyjaśnić ich enigmatyczność, stwierdzić czy to są tylko marzenia, czy też zapisane zostały w uchwale budżetowej na bieżący rok. Ogólniki, skróty myślowe, niedopowiedzenia dominują w omawianym dokumencie. Zamiast konkretów słyszymy słowa: wiarygodność, aktualność, rzetelność, transparentność, monitoring, pomiar efektywności, wskaźnik produktu i wskaźnik rezultatu.
***
Wczesną wiosną zupełnie inny „Lokalny Program Rewitalizacji Śródmieścia Bochni” opracował społecznie zespół pod kierunkiem dr inż. Piotra Langera i auspicjami Fundacji „Salina Nova”, która zasadniczo różni się od omówionego wyżej. Program niezwykły, interesujący i inspirujący, zawierający wiele ciekawych rozwiązań, podbudowanych doświadczeniem innych miast salinarnych w Europie. Pokazuje on najbardziej istotne dla Bochni problemy i daje pomysły, niejednokrotnie wariantowe, ale konkretne, na ich rozwiązanie. Warto z nim się zapoznać i zastanowić, czy nie powinien on otrzymać rangi uchwały Rady Miejskiej.
Zapraszamy do dyskusji.
Zarząd Główny
Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej
(uchwała z dnia 14 kwietnia 2015 r.)