Włodzimierz Bernacki, poseł z okręgu tarnowskiego, mający swoje biuro m.in. w Bochni, jest typowany na ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Tygodnik „W Sieci” opublikował przypuszczalny skład gabinetu Beaty Szydło.
Są to spekulacje dziennikarskie. Być może biorą się one stąd, że przez te cztery lata byłem bardzo aktywny, jeśli chodzi o komisję edukacji, nauki i młodzieży, a szczególnie podkomisję nauki i szkolnictwa wyższego. To ja właściwie koordynowałem projekty rządowe, zmiany w prawie o szkolnictwie wyższym i o finansowaniu nauki. Być może to, że prowadziłem te sprawy, występowałem też przed trybunałem Konstytucyjnym w sprawie bezpłatności drugiego i kolejnych kierunku studiów, może dlatego stałem się osobą koordynującą i niejako twarzą stanowiska Prawa i Sprawiedliwości. Również na ostatniej konwencji programowej w Katowicach przedstawiałem również stanowisko Prawa i Sprawiedliwości wobec nauki i szkolnictwa wyższego. Ale są to spekulacje i tylko spekulacje – podkreśla prof. Włodzimierz Bernacki w rozmowie z mojaBochnia.pl.
Przed nami jest kampania wyborcza, wybory parlamentarne i sensownie będzie mówić o formowaniu rządu dopiero po wygranych wyborach i to w takiej proporcji, która pozwoli na samodzielne rządzenie. Dlatego dzisiaj są to tylko spekulacje – dodaje polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Włodzimierz Bernacki zaznacza, że Beata Szydło, kandydatka PiS na premiera, nie składała mu propozycji objęcia teki ministra nauki i szkolnictwa wyższego. W naszym środowisku politycznym nie prowadzimy rozmów na tematy czysto medialne. Zresztą w polskiej tradycji nie ma budowania gabinetu cieni, taka tradycja jest w Wielkiej Brytanii, wynika to też ze specyfiki systemu wyborczego i aktu rozwiązania i rozpisania wyborów. Gabinet cieni musi tam istnieć, bo w każdym momencie może nastąpić potrzeba przejęcia władzy, natomiast w naszym systemie wygląda to nieco inaczej. Wystarczy natomiast, jeśli dziennikarze spojrzą na funkcjonowanie w tym wypadku opozycji parlamentarnej, czyli Prawa i Sprawiedliwości jako największego klubu opozycyjnego i łatwo dostrzec, kto w większym stopniu angażuje się w działalność parlamentarną w określonych dziedzinach łączonych najczęściej z resortami. Dziennikarze lubią pisać o takich rzeczach, spekulując na temat formowania rządu, ale u nas nie ma takiej tradycji. Zresztą wiemy, że obsada poszczególnych ministerstw ma charakter często polityczny i merytoryczny, merytoryczny i polityczny, więc tutaj te dwa wątki się pojawiają. Dlatego jeszcze raz powtarzam: ani ze mną, ani z osobami, które tam się pojawiają z tego co wiem nie były prowadzone rozmowy, natomiast tworzymy zespół ludzi, którzy specjalizują się w poszczególnych dziedzinach działalności publicznej w obszarze poszczególnych resortów – dodaje poseł.