Zbliżają się wybory parlamentarne. Wśród kandydatów na posłów jest m.in. były starosta bocheński Jacek Pająk. Kandyduje z 4 miejsca listy Platformy Obywatelskiej. Jak ocenia swoje szanse na mandat, co jego zdaniem może stanowić o wyborze posła lub posłów z Bocheńszczyzny? O tym w rozmowie mojaBochnia.pl.
1. Dlaczego zdecydował się Pan kandydować?
Jestem przekonany, że w przypadku uzyskania zaufania społecznego pozwalającego na sprawowanie mandatu posła – moje dotychczasowe doświadczenia zawodowe, samorządowe i polityczne będą dobrą podstawą do godnego reprezentowania wyborców w polskim parlamencie.
2. Czy wierzy Pan w sukces?
Nie można kandydować będąc pozbawionym takiej wiary. To kwestia, którą rozstrzygną wyborcy – proszę zwrócić uwagę: wystarczyłoby, żeby kandydat z dowolnej listy przekraczającej w ogólnopolskich sondażach mocno 5% uzyskał z terenu naszego powiatu takie „twarde” 10 tysięcy głosów poparcia to w Sejmie mielibyśmy nie tylko Jacka Pająka z PO, ale również Bogdana Kosturkiewicza z PiS i – kto wie? – Ludwika Węgrzyna z PSL. 3 razy po 10 tysięcy głosów – 100 tysięczny powiat stać na to.
3. Powiat bocheński nie ma posła od 2007 r. Jaką widzi Pan diagnozę takiej sytuacji? Co należałoby zmienić w świadomości wyborców?
Tak jak powiedziałem wcześniej: musimy się zdecydować, czy chcemy jako społeczność powiatowa mieć swojego reprezentanta w Warszawie – czy nie. Jeśli kolejne wybory z rzędu mieszkańcy zdecydują, że obdarzają swoim poparciem przedstawicieli partii – a nie ludzi stąd, których znają osobiście, którzy mieszkają tutaj i znają ludzkie problemy i potrzeby – to nie będziemy mieli posła i już. Mam jednak nadzieję, że tym razem, mając tak wiele nazwisk kandydatów lokalnych znanych ze swojej pracy dla lokalnej społeczności – będą mogli z czystym sumieniem oddać głos na „swojego”.
4. Jakie stawia sobie Pan cele jako potencjalny poseł? Czy mają one charakter ogólnokrajowy, czy może bardziej lokalny?
Nie sposób dokonywać na poważnie takiego uproszczonego wyboru – poseł z bocheńszczyzny na pewno musi pamiętać skąd się wywodzi i kto go lub ją obdarzył zaufaniem. Miałem przez ostatnie kilka lat do czynienia z wieloma posłami – niezależnie od tego, że to w większości to byli bardzo mądrzy ludzie – nikt z nich nie ukrywał, że szczególnie cenią sobie kontakty z mieszkańcami i wyborcami z terenów, z których pochodzą. I ja tak widzę też swoje związanie z ziemią bocheńską. Z drugiej strony obecność w Sejmie to nie tylko dbanie o lokalne sprawy – ale czasami wręcz przede wszystkim poważna dyskusja nad problemami i wyzwaniami ogólnokrajowymi czy wręcz ogólnoeuropejskimi – jak na przykład kwestia dotycząc imigracji, rynku pracy czy dobrych warunków dla rozwoju inicjatyw przedsiębiorczych Polaków. W tym obszarze bliskie mi są sprawy społeczne, socjalne – ale też dużym szacunkiem i zainteresowaniem obdarzam obszar szeroko rozumianego bezpieczeństwa publicznego.
5. Jakie widzi Pan priorytety dla Bochni i powiatu bocheńskiego?
To pytanie raczej dla obecnych władz samorządowych – natomiast z poziomu kandydata na posła dostrzegam szereg wyzwań, którym poseł z Bocheńszczyzny powinien się bacznie przyglądać i starać się wspierać dobre rozwiązania. Nie ukrywam, że patrzę z rosnącym rozczarowaniem, jak obecna koalicja w powiecie PiS-PSL rozmienia nasze, w tym moje, wcześniejszy efekty pracy „na drobne” – dzisiejszy marazm, wręcz defensywa w sprawie łącznika autostradowego jest tego wybitnym przykładem. Bochnia i nasz powiat to pięknie położony obszar Małopolski, gdzie mieszkają pomysłowi, aktywni i otwarci na drugiego człowieka mieszkańcy. Dzisiaj, z perspektywy mojej aktywności na poziomie wojewódzkim – widzę to szczególnie wyraźnie. Jest wielkim wyzwaniem aby nie dopuścić do tego, żeby ten wyjątkowy kapitał społeczny został zmarnowany poprzez lenistwo i hejterstwo kilkorga sfrustrowanych ludzi. Wiem, że potrafię pozytywną energię naszych mieszkańców wspierać – a wyzwań dotyczących czy to infrastruktury czy to potrzeb społecznych nie brakuje. Poseł z Bochni przy takich wyzwaniach to zdecydowanie wartość dodana.
6. Ma Pan mocnego kontrkandydata w osobie Ludwika Węgrzyna, który startuje z 3 miejsca PSL. Również Bogdan Kosturkiewicz startuje z 6 miejsca listy PiS. Czy nie boi się Pan rozdrobnienia głosów i w konsekwencji braku posła dla Bochni przez kolejne 4 lata?
Pewnie to samo pytanie zada Pan moim konkurentom… Nie będę w tym miejscu bagatelizował znaczenia tych „brandów” politycznych jakimi są nazwiska przez Pana wymienione. Ciężko mi jednak bronic tezę, że np. w wyniku niekandydowania Jacka Pająka mój potencjalny wyborca z radością zacznie poszukiwać na liście Pana Bogdana Kosturkiewicza – wydaje się, że tak sformułowana alternatywa wyborcza jest nieadekwatna do dzisiejszych emocji politycznych. Sedno jednak według mnie tego dylematu leży w takim postrzeganiu tych najbliższych wyborów, że jeżeli ktoś chce oddać głos na jakąś określoną wizję Polski – czy to tą PeOwską czy tą PiSowską – to powinien mieć identyfikowalnych, lokalnych kandydatów. Pozostała część wyborców, tych nie do końca politycznych, zagłosuje z osobistej sympatii lub zaufania – a tu raczej moje ewentualne niekandydowanie raczej nie przysporzyłoby głosów zaufania np. Panu Węgrzynowi.
7. Na koniec proszę o kilka słów: dlaczego warto na Pana głosować?
Kilka… Bo dotrzymuję słowa. Bo mam niezbędną wiedzę i doświadczenie w rozwiązaniu ludzkich problemów. Bo wiem jak pracować publicznie żeby ludziom żyło się lepiej.