Stefan Kolawiński zazdrości sąsiadom z Brzeska, że oprócz eurodeputowanego, mają również przedstawicielkę w Sejmie. Inaczej traktuje się posła, a inaczej burmistrza, który przyjeżdża nie mając partyjnych umocowań – mówi burmistrz Bochni.
Można tylko pogratulować serdecznie Brzesku, mówię to z nutą zazdrości, ale taka jest rzeczywistość – komentuje wynik wyborów Stefan Kolawiński. Zapytany o to, kto i jakie popełnił błędy, burmistrz odpowiada: Do parlamentu startują osoby desygnowane przez partie polityczne, więc trudno mnie jako osobie spoza układu partyjnego oceniać, kto i jaki błąd popełnił. Jedyną radą, żebyśmy mieli posła jest to, żeby wcześniej partie dogadały się, lub kandydaci wytypowani przez partie dogadali się, kto ma największe szanse i żebyśmy wszyscy głosowali na jedną-dwie osoby na terenie powiatu bocheńskiego. Powiat liczy sto tysięcy osób i wydaje się, że dwóch posłów powinno być z tego okręgu. Przykro, ale nie pierwszy to raz. Gdy dwa i pół roku temu wspominałem o tym, próbowałem zagadnąć, nikt nie był zainteresowany ani spotkaniem, ani rozmową w tym zakresie.
Stefan Kolawiński zwraca uwagę, że miasto nie mając posła po raz kolejny będzie traktowane po macoszemu. Jeżeli mielibyśmy posła z Bocheńszczyzny, szczególnie z tej partii wiodącej, to na pewno byłby atut, dlatego że inaczej traktuje się posła, a inaczej burmistrza, który przyjeżdża nie mając partyjnych umocowań.
Burmistrz zauważa jednak, że nawet mimo braku własnego parlamentarzysty, możliwe jest przekonywanie do swoich spraw osoby spoza powiatu bocheńskiego. Wiele zależy od tych, którzy kierują gminami, którzy dostrzegają problemy mieszkańców i którzy chcą je po prostu załatwiać. Zarówno zarząd województwa małopolskiego bardzo pragmatycznie podchodzi do załatwiania problemów danego rejonu, zawsze uzyskiwałem pomoc marszałków województwa. Również nie mogę nie wspomnieć o tym, że pan profesor Bernacki, który jest wprawdzie z Proszowic, bardzo aktywnie włączał się w ważne dla nas kiedyś utrzymanie Sądu Rejonowego w Bochni. Nie można nie powiedzieć o tym, że wiele osób na skutek właściwych relacji z władzami miasta ma sentyment do Bochni i wykazuje dobrą wolę, żeby wspierać rodzące się tutaj inicjatywy.