Kiedy głębiej wejdziemy w ten temat „głuchoty”, który porusza dzisiejsza liturgia słowa, to odkryjemy, że te słowa są nie tylko o głuchych-głuchych, ale także o głuchych-słyszących, czyli tych, którzy „mają oczy, ale nie widzą, mają uszy, ale nie słyszą”.
Centralnym słowem dzisiejszego fragmentu ewangelii jest słowo z języka aramejskiego „Effata”. Zostało ono przytoczone w języku oryginalnym, bo należało ono (wraz ze słowami Abba i Amen), jak to określają historycy, do słów samego Jezusa. Słowo to odnosiło się nie tylko do ślepoty fizycznej, ale również do głuchoty duchowej. „Effata – otwórz się” zawiera w sobie wezwanie, aby człowiek otwierał się na słowo Boże, na wiarę, na uwielbienie Boga. „Otwórz się” jest zaproszeniem do niezamykania się w samych sobie, do niebycia nieczułym na potrzeby innych. Jeśli człowiek nie chce otworzyć się na Boga, wtedy zaczyna słuchać tylko siebie, tworzy sobie swój własny świat, w którym coraz częściej nie ma miejsca dla Boga, bo dla człowieka „wyzwolonego” Boże Prawo jawi się tylko jako ograniczenie jego wolności, a raczej staje się zagrożeniem dla ludzkiej samowoli.
Kiedy głębiej wejdziemy w ten temat „głuchoty”, który porusza dzisiejsza liturgia słowa, to odkryjemy, że te słowa są nie tylko o głuchych-głuchych, ale także o głuchych-słyszących, czyli tych, którzy „mają oczy, ale nie widzą, mają uszy, ale nie słyszą”. Również serce ma uszy do słuchania i oczy do patrzenia. Czyż nie mówimy, iż ktoś ma otwarte serce lub wręcz odwrotnie – ma serce głuche, zamknięte na wszelkie współczucie? Święty Paweł stwierdza, że „wiara rodzi się z tego, co się słyszy”. Nie ma wiary bez tego głębokiego słuchania sercem. Wielu usprawiedliwia fakt swojego niewierzenia tym, że wiara jest darem, a oni po prostu nie otrzymali go. Jendak najpierw trzeba by, upewnić się, czy dało się Bogu szansę do przemówienia do nas. Czy powtarzamy w swoim życiu za Samuelem: „Mów Panie, bo sługa Twój słucha”. Jakże często jesteśmy tylko na mszy świętej, jesteśmy tylko obecni, a nasze serce daleko jest od Chrystusa. Wielu przychodzi jako słyszący, a jednak nic do ich serca nie dociera. Wtedy stajemy się tymi głuchymi-słyszącymi. Jan Paweł II u początku swego pontyfikatu też woła: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi” i wtedy miał na myśli, byśmy otworzyli dla Jezusa nasze serca.
Człowiek głuchy doświadcza innego świata. Ale niekiedy warto stać się głuchym z wyboru, głuchym selektywnym. Taka selektywna głuchota polega na wybieraniu tego, co chcemy słyszeć, oraz tego, czego nie chcemy słyszeć. Starożytny męczennik, święty Ignacy Antiocheński, zalecał wiernym: „Bądźcie głusi, gdy ktoś źle mówi o Jezusie Chrystusie”. My możemy dodać: „Bądźcie głusi, gdy ktoś źle mówi o bliźnim. Bądźcie głusi, gdy ktoś wam schlebia lub próbuje was zdeprawować obietnicami nieuczciwych zysków. Bądźcie głusi, gdy słyszycie obsceniczne, wulgarne czy bluźniercze słowa”. Musimy być głusi także wtedy, gdy ktoś obraża lub obmawia nas, pozwalając, źeby jego słowa wpadły w próżnię.
Dziś do niejednego z nas Bóg mówi: „Zamilknij chrześcijaninie i słuchaj”! Czy jestem człowiekiem, który potrafi słuchać, szczególnie Boga? Niech owocem tej refeksji będzie nasza prośba skierowana do Boga, o łaskę jeszcze większego otwarcia naszego serca na głos Boga.
Duszpasterz
Piękne słowa.Pozdrowienia dla Duszpasterza:D