Gatunek ptaka, który wyginął w Polsce, a w województwie małopolskim widziano go po raz ostatni 100 lat temu, został zauważony na polach między Grodkowicami a Cichawą (gm. Kłaj). Sensacyjnego odkrycia dokonał Michał Baran, z wykształcenia, obserwujący ptaki od 33 lat.
Odkrycie miało miejsce 1 stycznia. Mróz poniżej 10 st. C dawał nadzieję, że ptaki będą się „gdzieś” skupiać, choć brak pokrywy śnieżnej z kolei nie był optymistyczny. Pierwsze „lornetkowanie” i pustka… Przez pół godziny zaobserwowałem jedynie stadko potrzeszczy (15) oraz dwa trznadle. Poszedłem wzdłuż rowu melioracyjnego, porośniętego trzcinami, licząc, że może coś tam zimuje. Nagle coś nadleciało od strony pola rzepakowego. Pod słońce oceniłem wielkość na dużą gęś (gęgawę), ale znacznie wolniej machającą skrzydłami. Sięgnąłem natychmiast do kabury po aparat, próbuję zrobić dokumentacyjne fotografie, ale w grubych rękawiczkach trudno było przycisnąć spust. W końcu udaje mi się zrobić kilkanaście zdjęć ptaka od tyłu, ptak odlatuje i ginie za zadrzewieniami, jakieś 1,5 km ode mnie. Zerkam na LCD i… oczom nie wierzę. Jednak wzór na skrzydle i wielkość ptaka nie pozostawia złudzeń – to był DROP!!! Ptak z przyrodniczych bajek i legend raczej niż realnego świata. Skąd on tutaj? Na zastanawianie się nie ma czasu – napisał Michał Baran na swoim profilu na Facebooku.
Po pół godziny marszu, przyrodnikowi udało się dotrzeć bliżej ptaka. Żeruje na polu, w dolince, przy miedzy. Nie zbliżam się zbytnio, bo wiem, że ptak ma duży dystans ucieczki. Robię dokumentacyjne zdjęcia. Po chwili dropia coś niepokoi (może kręcący się w okolicy lis?) i odchodzi na kolejny pagórek – robię mu krajobrazowe zdjęcie – to które jest zdjęciem dnia na portalu birdwatching.pl. Ptak odlatuje za drogę w kierunku Szczytnik – na szczęście ląduje w widocznym miejscu, dzięki czemu osoby, które zaczynają przyjeżdżać na miejsce będą mogły go zaobserwować.
Próby zobaczenia dropia podjęte dzień i dwa później okazały się już nieskuteczne. Po raz ostatni drop był widziany w Polsce w 2013 r. w rejonie Pomorza, gdzie spotkać ptaki populacji niemieckiej. Michał Baran przypuszcza że zaobserwowany przez niego okaz mógł przylecieć z południa lub wschodu. Drop potrzebuje terenów stepowych lub dużych terenów uprawnych. W Grodkowicach zaobserwowałem go na polu rzepakowym. Niewykluczone, że ten konkretny okaz pochodzi z populacji węgierskiej lub ukraińskiej, mniej prawdopodobne że z niemieckiej, bo miałby do pokonania ok. 600 km – powiedział w rozmowie z mojaBochnia.pl Michał Baran.