Przenoszenie zabytkowych obiektów w inne miejsce rodzi problemy nie tylko natury organizacyjnej, ale również symbolicznej. Co bowiem z genius loci miejsca, w którym dany obiekt stał przez wieki? O tym. M.in. była mowa podczas czwartkowego spotkania w Muzeum.
Wiele świątyń położonych w rejonie Bochni zmieniło swoje położenie. Chodzi m.in. o kościół w Krzyżanowicach, który niegdyś stał w Bochni, świątynię w Rozdzielu, stojącą pochodzącą z Królówki, czy kościół z Niegowici, przeniesiony w latach 70 w okolice Chrzanowa. Do dzisiaj nie został na nowo złożony drewniany kościół z Cerekwi, który trafił do skansenu w Nowym Sączu.
O tych i wielu innych translokacjach zabytków mówił w bocheńskim Muzeum dr hab. Andrzej Gaczoł. W swojej prelekcji zwrócił uwagę na istotny problem, jaki wiąże się z przenoszeniem historycznych obiektów. Chodzi o tzw. genius loci, czyli wymowę miejsca, w jakie wpisała się dana świątynia przez lata. Szczególnie dotyczy to świątyń z Niegowici i Królówki.
W ramach translokacji do Mętkowa przeniesiono konfesjonał, w którym spowiadał Karol Wojtyła, przeniesiono też fotel, na którym lubił zasiadać. Czy translokowano genius loci? Bo Karol Wojtyła spowiadał w tym kościele, ale w Niegowici, a teraz kościół jest w Mętkowie. Mamy też podobną sytuację, bo Kazimierz Brodziński był chrzczony w kościele w Królówce, ale kościół w Królówce został przeniesiony do Rozdziela – mówił Andrzej Gaczoł.
Przenoszenie zabytkowych kościołów wynikało z różnych uwarunkowań, m.in. z wybudowania nowej świątyni w bliskiej odległości od starej, ale również z planów zagospodarowania danego terenu, np. budowy zbiorników retencyjnych, torów tramwajowych itd. Translokacje zabytków mają miejsce również obecnie.