Wójt gminy Drwinia doniósł do prokuratury na szefa bocheńskich wodociągów. Jan Pająk uważa, że został zaszantażowany: gdyby nie podpisał umowy na dostawę wody, kurek zostałby zakręcony.
Sieć wodociągowa na terenie gminy Drwinia należy do samorządu, ale wodę dostarcza sąsiednia gmina Bochnia. Do tej pory Drwinia płaciła regularnie za dostawę wody, dostawcy nie podobało się jednak to, że od 2012 r. samorząd nie podpisał umowy z Gminnym Zakładem Wodociągów i Kanalizacji w Bochni (wójt Drwini utrzymuje, że obowiązywała umowa ustna, z której się wywiązywał). Stąd ultimatum: albo podpis, albo kurek z wodą zostanie zakręcony.
Główny powód to brak zawartej umowy. Gmina Drwinia notorycznie odmawia zawarcia takiej umowy już od kilku lat, czyli od roku 2012 – powiedział w „Kronice” TVP Mirosław Jankowicz, dyrektor Gminnego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Bochni.
Jeżeli niepisana nazywa się dżentelmeńską, to owszem, ale woda płynęła, myśmy płacili, w związku z powyższym umowa na pewno była – stwierdził w rozmowie z „Kroniką” wójt Jan Pająk.
Chodzi też o to, kto ma naprawiać sieć w razie awarii. Uważamy, że naprawą ma się w tej chwili zająć gmina Drwinia, tym bardziej że do tej pory zgłaszała jakieś zastrzeżenia co do szybkości i jakości usuwania usterek – mówił dalej Mirosław Jankowicz, dyrektor Gminnego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Bochni. Według nowej umowy gmina Drwinia naprawiać sieć wodociągową, a także płacić 2,5 tys. zł miesięcznie za kompleksowy nadzór nad siecią. To z kolei nie podoba się samorządowcom z Drwini.
Poplątanie z pomieszaniem, zostałem zmuszony do jej podpisania. Uważam, że nie mogła być przyjęta – powiedział reporterowi „Kroniki” wójt Jan Pająk.
Prokuratura na razie sprawdza, czy przy okazji zawarcia umowy nie doszło do popełnienia przestępstwa.
Więcej o sprawie w materiale „Kroniki” TVP Kraków