Dzieci z gminy Bochnia „nie mogą korzystać z pełni praw uczniowskich, jakie przysługują pozostałym uczniom miejskich szkół” – czytamy w informacji prasowej urzędu gminy Bochnia. Idzie o stypendia burmistrza, które – jak podaje UG – nie przysługują dzieciom spoza miasta.
Oto treść informacji prasowej urzędu gminy Bochnia:
Bardzo dziwne praktyki bocheńskiego samorządu miasta zostały niedawno ujawnione w trakcie serii zebrań wiejskich, które odbyły się na terenie …gminy Bochnia. Oburzeni mieszkańcy podbocheńskich wsi skarżyli się, że ich dzieci nie mogą korzystać z pełni praw uczniowskich, jakie przysługują pozostałym uczniom miejskich szkół.
Rzecz dotyczy stypendiów burmistrza za wybitne osiągnięcia w dziedzinie nauki, kultury lub sportu. Zgodnie z uchwałą Rady Miejskiej z 27 lutego 2008r. przyznawać je można wyłącznie uczniom mieszkającym na terenie miasta.
Wójt gminy Bochnia został zobligowany do interwencji w tej sprawie. – Sprawdziłem – rzeczywiście, ta bulwersująca praktyka ma miejsce od 1,5 roku. Uważam, że uchwała Rady Miejskiej podjęta na wniosek burmistrza jest skandaliczna. Jeżeli ci uczniowie zostali zapisani do bocheńskich szkół to samorząd miasta Bochni otrzymuje na nich kilkutysięczną subwencję – około 4 tysiące zł rocznie – mówi Jerzy Lysy, bocheński wójt.
Spośród około 150 uczniów szkół i gimnazjów mieszkających we wsiach gminy Bochnia, którzy chodzą do szkół w mieście, wielu osiąga bardzo dobre wyniki w nauce i zachowaniu. Nawet wśród mieszkańców miasta dominuje opinia, że gorsze traktowanie tych dzieci przez burmistrza i kierownictwo szkół to działanie niepedagogiczne, irracjonalne i bezprawne.
– Kuriozalne jest, że tę dyskryminację wprowadziła Rada Miejska, w której aż roi się od nauczycieli a burmistrz jest nawet nauczycielem akademickim. Wiem, że od pewnego czasu burmistrzowi bardzo zależy na poróżnieniu społeczności miasta i otaczającej je gminy Bochnia. Tak np. było z obwodnicą Łapczycy oraz z RPK. To bezsensowna i krótkowzroczna polityka. Jednak w tym przypadku przekroczono granice wszelkiej przyzwoitości. Dziwię się szczególnie utytułowanym radnym, którzy bezkrytycznie uchwalają takie knoty. Zapewniam jednak wszystkich mieszkańców miasta Bochni, że Rada Gminy Bochnia w ramach odwetu nie rozważa np. możliwości pozbawienia prawa do krzesełek wszystkich 40 uczniów, którzy mieszkają w Bochni i uczęszczają do wiejskich szkół. Dzieci miejskie nie będą więc musiały stać na lekcjach, ponadto – nadal korzystać będą bezpłatnie z pływalni i dodatkowych lekcji języków obcych, podobnie jak dzieci wiejskie. Rozumiem, że miasto musi oszczędzać, bo zaciągnęło ogromne kredyty i ma problemy finansowe, ale liczę na opamiętanie się burmistrza i miejskich rajców. Przestrzegam również, że od wielkości do śmieszności jest tylko jeden krok – apeluje Jerzy Lysy.
W powyższej sprawie zwróciliśmy się do burmistrza Bochni Bogdana Kosturkiewicza. Na pytanie, czy ta sytuacja może ulec zmianie, odpowiedział: – Tak, oczywiście. Jeżeli wójt zdecyduje się przekazać środki finansowe na dzieci, które są mieszkańcami gminy Bochnia, oczywiście tak. Powiem w ten sposób: dzieci spoza terenu miasta Bochni otrzymały tyle nagród burmistrza, ile nagród wójta otrzymały dzieci pochodzące z terenu miasta Bochni.
Burmistrz zwraca uwagę, że argumentacja, iż miasto otrzymuje subwencję na dzieci z gminy Bochnia nie jest do końca celna, ponieważ pieniądze z subwencji nie wystarczają na utrzymanie dziecka w ciągu roku. – Jeśli chodzi o szkoły, dotujemy w kwocie 9,5 mln zł wszystkie dzieci i zadania szkolnictwa. Czyli tak naprawdę jeżeli rada przekazuje środki finansowe na utrzymanie szkolnictwa, to również – jeżeli dzieci spoza Bochni chodzą do szkół podstawowych, choć nie powinny teoretycznie, bo jest to zadanie, które obciąża gminę Bochnia – to oczywiście również dodatkowe dotacje przeznaczone przez radnych w wysokości 9,5 mln zł rocznie są przekazywane również na te dzieci i te dzieci również korzystają z dodatkowych środków finansowych, które są przekazywane przez radę. Na każde dzieci rzeczywiście przychodzi subwencja, ale jest ona niewystarczająca, w związku z tym musimy do każdego dziecka dołożyć jeszcze pieniądze z budżetu miasta – argumentuje burmistrz Bochni Bogdan Kosturkiewicz.
Obecnie do szkół podstawowych, gimnazjalnych oraz przedszkoli na terenie miasta Bochnia uczęszcza 3827 uczniów. W szkołach podstawowych uczy się 1950 dzieci, w gimnazjach – 1043, a w przedszkolach 834. – Przeciętnie na jednego ucznia szkół podstawowych, gimnazjalnych oraz przedszkoli przypada ok. 2,5 tys. zł dodatkowej dotacji z budżetu miasta rocznie, oprócz subwencji i dotacji, które są przekazywane z funduszu ministerstwa – dodaje burmistrz.
Roczna subwencja wraz z dotacjami na oświatę w mieście Bochnia wyniosła 4,4 tys. zł na jedno dziecko. – Na przedszkola subwencje nie wpływają – tłumaczy Kosturkiewicz. Dodaje, że w gminach wiejskich, takich jak gm. Bochnia, subwencja oświatowa jest wyższa o 30%.
Przypomniał mi się cytat Thomasa Stearnsa Eliota
„Najwięcej problemów przysparzają światu ludzie, którzy pragną być uważani za ważne osobistości”.
co to znaczsy nie powinny chodzić teoretycznie. Przecież w polsce szkoła jest obowiązkowa i nie ma ustawy która mówi że dziecko ze wsi nie moze chodzi do szkoły do miasta jak i na odwrót. Pan Panie Bogdanie niech się zatanowi co Pan mówisz. Jakie to ma znaczeni gdzi ekto mieszka. Obowiązkiem państwa i samorządów jest finansowanie szkół i nauki zwłaszcza tej obowiązkowej czyli podstawówki i gimnazjum. Skoro jest inaczej to dlaczego Pan tolerujesz chodzenie do szkół ludzią którzy mieszkają na wsiach podbocheńskich a chodzą do szkół w Bochni. Jest przynajmniej jeden taki radny.
Każda normalna szkoła robi, co może, żeby przyciągnąć do siebie uczniów, zwłaszcza tych spoza obwodu. Za uczniem idą nie tylko pieniądze (niewielkie, fakt), ale też etaty dla pracowników szkoły. Dyskryminacja uczniów ze wsi spowoduje, że kiedyś przestaną się zapisywać do szkół w mieście. Panie Burmistrzu, proszę się wtedy tłumaczyć przed nauczycielami.
wójt i liczygrosz mają racje – niektóre osobistości bocheńskie są śmieszne . musimy z nimi wytrzymać jeszcze rok.
ciekawy jestem jak by się czuł pan boguś k. gdyby w czasie gdy chodził jeszcze do szkoły w krakowie tamtejsza rada i prezydent krakowa dyskryminowali dzieci z bochni . niegodziwość czyniona przez ludzi wykształconych jest gorsza niż zwykła niegodziwość.
Jeszcze troche a wrocimy do epoki kamienia lupanego w Bochni . Jak mozna te dzieciaki tak traktowac .