Podtopienie przejazdu pod nowo wybudowanym wiaduktem na ul. Wygoda było jednym z wielu tematów środowej sesji rady miasta. Radni usłyszeli, że to nie woda z Babicy znalazła się na jezdni, a przyczyną zalania jezdni była awaria systemu odprowadzania wody.
Przypomnijmy, do zalania przejazdu pod wiaduktem doszło 9 maja w godzinach popołudniowych. Temat poruszył radny Kazimierz Ścisło. Nieduże opady spowodowały, że woda i to w znacznej mierze pokazała się a tym nowym asfalcie, gdzie tej wody miało nie być. Co będzie, jak będzie więcej opadów? Czy państwo wystosowali jakieś pismo do kolei o interwencję w tej sprawie? – dopytywał radny Kazimierz Ścisło.
Oczywiście, że zareagowaliśmy na tę sytuację – zapewnił Robert Cerazy, zastępca burmistrza Bochni. Nie może być tak, że nowa inwestycja, cała infrastruktura i nagle zalewa nam przejazd pod torami. Zresztą ta woda nie pochodziła z Babicy, nie przelała się, tylko mamy informację od wykonawcy, że była awaria zasilania pompowni. Jest tam system pompowy odprowadzający wodę, która się zlewa z drogi przed i za przejazdem – mówił dalej.
Sugerowaliśmy też sprawdzenie, czy ten system pomp jest wystarczający do wypompowania wody w razie takiej sytuacji, lub zdublowanie tam jeszcze krat ściekowych, które zebrałyby jeszcze większą ilość wody. Do dnia dzisiejszego nie mamy w tym zakresie odpowiedzi – kontynuował.
Do sprawy odniósł się też radny Bogdan Kosturkiewicz, który w latach 2006-2010 był burmistrzem Bochni. Do roku 2010 obstawaliśmy przy tym, że tam powinien być wiadukt nad torami. Później sytuacja się zmieniła, byliśmy przekonywani o tym, że sprawy nie będzie. Problem zawsze będzie istniał, ponieważ to jest byłe koryto Babicy. Uważam, że jest lepiej niż było i to powiedzmy sobie szczerze: na pewno jest lepiej niż było. Natomiast w momencie gwałtownych opadów niestety cały ten wiadukt będzie zalewany i mieszkańcy dalej będą musieli jeździć ulicą Proszowską, bo trzeba to było zrobić tak jak proponowaliśmy ponad torami. I wtedy sprawa byłaby załatwiona. Byłem na tej sali wielokrotnie krytykowany, że się upieram przy tym, że to nie ma sensu. Natura pokazała, gdzie jest nasze miejsce w szeregu – stwierdził radny Bogdan Kosturkiewicz.