Warto zastanowić się nad jedną sprawą: Co myśleć o tych z zewnątrz, którzy robią coś dobrego i widać w nich przejawy Ducha Świętego, choć nie wierzą w Chrystusa i nie przynależą do Kościoła? Czy oni też będą zbawieni? Czy w ogóle jest zbawienie poza Kościołem?
Aby lepiej zrozumieć wymowę dzisiejszego fragmentu Ewangelii musimy najpierw zajrzeć do pierwszego czytania zasięgniętego z księgi Liczb, w którym to opisane jest wydarzenie, kiedy to Mojżesz pod koniec swojego życia wyznacza siedemdziesięciu starszych, którzy wspierali go w prowadzeniu ludu. Dzięki Bożej łasce Duch Święty widzialnie zstąpił na nich i zaczęli prorokować. Równocześnie w innym miejscu ten sam Duch Święty zstąpił na dwóch mężów, których nie wyznaczył Mojżesz. Młody pomocnik Mojżesza Jozue powiedział do niego: „Zabroń im!”, lecz Mojżesz odparł: „Czyż zazdrosny jesteś o mnie? Oby tak cały lud Pana prorokował, oby mu dał Pan swego ducha!”.
Tutaj warto zastanowić się nad jedną sprawą: Co myśleć o tych z zewnątrz, którzy robią coś dobrego i widać w nich przejawy Ducha Świętego, choć nie wierzą w Chrystusa i nie przynależą do Kościoła? Czy oni też będą zbawieni? Czy w ogóle jest zbawienie poza Kościołem?
Niektórzy chrześcijanie tradycjonaliści są zaniepokojeni obecnym otwarciem się w tej dziedzinie i wysuwają wątpliwości: „Skoro nawet ateiści mogą aspirować do zbawienia, jeśli tylko będą żyli zgodnie z prawym sumieniem; skoro prawdą jest, jak mówią niektórzy teologowie, jest nadzieja zbawienia dla każdego, kto wierzy, Muzułmanina czy Żyda, pytam się: dlaczego w takim razie Jezus powiedział: „Kto we mnie wierzy, będzie zbawiony?” Po co cały ten wysiłek, skoro jeżeli nawet nie wierzysz w Boga i nie masz wiary, ale postępujesz dobrze, także się zbawisz?”.
Człowiek jednak zapomina o tym, że zbawienie nie jest nikomu zapewnione tanim kosztem. Temu, kto, jak mówi Pismo Święte, „przez swoją zatwardziałość i serce nieskłonne do nawrócenia oddaje się nieprawości” (to znaczy prowadzi życie nieuporządkowane, kpiąc sobie z zasad wiary i moralności, szukając jedynie swojego zadowolenia na tym świecie) nie jest obiecywane nic innego, jak tylko gniew i oburzenie w dniu sądu.
Jezus zdaje się wymagać w dzisiejszej Ewangelii, dwóch rzeczy od tych „z zewnątrz” (można by powiedzieć, od tych kontestujących prawdy wiary): żeby nie byli przeciw Niemu, to znaczy, by nie zwalczali z całą pewnością wiary i jej wartości, czyli nie postępowali dobrowolnie przeciw Bogu. Po drugie, jeśli nie są w stanie służyć Bogu i kochać Go, niech przynajmniej służą i miłują Jego obraz, którym jest człowiek, zwłaszcza ubogim. Bo prawdziwa miłość dotyczy każdego człowieka, wobec bliźniego.
I jeszcze jedna myśl. Skoro każdy może być zbawiony to może warto tych obojętnych zostawić w spokoju. Jednak nie tego od nas oczekuje Chrystus. Musimy kłaść nacisk na motywy pozytywne, by drugi człowiek uwierzył w Boga. Negatywnym motywem jest: „Wierzcie w Jezusa, ponieważ kto nie wierzy w Niego, zostanie potępiony na wieki”. Natomiast motyw pozytywny brzmi tak: „Wierzcie w Jezusa, gdyż wspaniale jest wierzyć w Niego, znać Go, mieć Go obok siebie jako Zbawiciela, tak w życiu, jak i w śmierci”. Może i Tobie, Pan daje takie zadanie, by poprzez świadectwo życia, przyprowadzić bliźniego do Boga, a nie tylko wszystko i wszystkich wokół siebie krytykować? Czasem tylko po to, by zagłuszać własne sumienie i usprawiedliwiać swoją obojętność. Bo warto pamiętać, że ten kto nie jest przeciwko nam, kto nie jest przeciwko Bogu, ten zawsze jest po naszej stronie, tylko niekiedy lęka się uczynić ten jeden krok w stronę Boga.
Duszpasterz