Czy informacja, kto wysypuje odpady na ul. Dębczej, to tajemnica Poliszynela?

Sprawa gruzu budowlanego zawierającego eternit, który został wyrzucony na ul. Dębczej ma ciąg dalszy. W tej chwili trwa ustalanie sprawcy. Wkrótce stanie się to tematem postępowania prokuratorskiego.

Chronologia zdarzeń jest następująca:

W niedzielę, 4 października, jak powiedział w rozmowie z nami Stanisław Bułat – mieszkaniec ul. Dębczej, zadzwonił na policję z informacją, że ktoś przywiózł na plac w pobliżu domów gruz budowlany zawierający też eternit.

5 października, rano, Stanisław Bułat dzwoni z tą samą informacją do straży miejskiej. Komendant straży miejskiej obiecuje mu interwencję w tej sprawie.

6 października, we wtorek, wykonuje ponownie telefon do straży miejskiej i dowiaduje się od zastępcy komendanta Kazimierza Osinki, ponieważ komendant jest w delegacji, że trzy firmy mają dostęp do miejskiej działki i mogą składować ziemię oraz gruz obojętny biologicznie i chemicznie, które realizują trzy największe inwestycje w mieście. We wtorek również Stanisław Bułat dzwoni do Wydziału Architektury Gospodarki Komunalnej i Inwestycji w Urzędzie Miasta z zapytaniem, kto ma dostęp do miejskiej działki na ul. Dębczej i zgodę na wywóz odpadów budowlanych. Od osoby, która odebrała w Wydziale telefon dowiaduje się, że informacji w tej sprawie udziela burmistrz Bogdan Kosturkiewicz. Tego samego dnia w godzinach wieczornych, jak twierdzi St. Bułat, doszło do drugiej „dostawy” kłopotliwego materiału.

W czwartek, 8 października, ok. godz. 10.00 Stanisław Bułat dzwoni do naszej redakcji z prośbą, abyśmy zajęli się sprawą, ponieważ jego oraz pozostałych mieszkańców ul. Dębczej interwencje nie przynoszą skutku.
Kilka minut później wykonujemy telefon do Wydziału Architektury Gospodarki Komunalnej i Inwestycji, który jest odpowiedzialny za tereny zielone miasta, tam odesłano nas do Naczelnika Wydziału Rafała Nakielnego, który poinformował nas, że – W tej chwili prowadzone są działania w tej sprawie. Sprawcy na razie nie ustaliliśmy żadnego, odpady zostały po prostu podrzucone, co na Dębczej niestety często się zdarza.

Następnie dzwonimy do burmistrza miasta z pytaniem czy wie o sprawie na ul. Dębczej i co już zrobiono w tej kwestii? – Po pierwsze, to nie jest żadne wysypisko, od przyszłego roku ma tam ruszyć budowa boiska sportowego. Sytuacja do jakiej doszło jest winą mieszkańców, którzy traktują ten teren rzeczywiście jako wysypisko. O sprawie poinformowała mnie straż Miejska. Poleciłem przygotować umowę z Jednostką Ratownictwa Chemicznego w Tarnowie, która będzie się zajmować wywozem tego eternitu oraz przeprowadzeniem corocznej akcji usuwania eternitu z obrębu całego miasta w ramach ustawy o ochronie środowiska – odpowiada burmistrz.

9 października po południu publikujemy tekst Kto truje mieszkańców ul. Dębczej i dlaczego tak długo ?

Wersję Stanisława Bułata, którą usłyszał od Kazimierza Osinki, zastępcy komendanta, potwierdzają wyniki naszych ustaleń z dziennikarskiego śledztwa w tej sprawie. – Gdyby urzędnicy nie dali kluczy do Dębczej nikomu, to bylibyśmy w stanie to utrzymać, a tak to nikt tego nie pilnuje. Ta osoba czy firma, która dostała klucz, w ogóle szlabanu na noc nie zamyka. Tam jeżdżą trzy firmy z gruzem, teraz nawet ta, co pracuje przy rozbiórce bazy PKS. Ale która osoba klucze dostała, tego ja dokładnie nie wiem – mówi w rozmowie telefonicznej nasz informator, proszący o zachowanie anonimowości.

Z kolejnych naszych ustaleń wynika, że gdy działką na ul. Dębczej administrował BZUK (Bocheńskie Zakłady Usług Komunalnych) dostęp do niej był ograniczony szlabanem zamykanym na kłódkę. W momencie przekazania administracji Urzędowi Miasta, on przejął klucze do tej posesji, a szlaban np. na noc w ostatnim czasie nie był zamykany.
Tą samą wersję potwierdza kolejny nasz informator, pracownik BZUK-u, który mówi o trzech firmach, które miały dostęp do wspomnianego placu.

Jak wynika z oficjalnie ustalonych informacji nikt z władz miasta oraz służb im podległych nie posiada wiedzy na temat tego, kto i za czyją zgodą wywozi i składuje odpady na wyżej wymienionej działce.
Dziś rano w rozmowie z nami burmistrz potwierdził to zdanie. – Żadnej zgody, żadna firma nie miała ani nawet BZUK od czerwca. Nikt nie miał prawa tam nic wywozić, a wywiózł. Nikt też nie zwracał się o pozwolenie na składowanie gruzu – przekazał B. Kosturkiewicz.

W związku z tym nasuwa się kilka pytań: skąd zastępca komendanta straży miejskiej wie, ile firm i jakie wywożą gruz budowlany, a nie wie tego burmistrz? Skąd wiedzą to i mówią o tym, prosząc o anonimowość, osoby związane z Bocheńskimi Zakładami Usług Komunalnych? Czy działania te dzieją się za plecami burmistrza?

null
null
null
null
null
null
null
null
null
null