Mateusz z Lipnicy gra w drużynie piłkarskiej dla niewidomych

Mimo, że w wieku dziecięcym niemal stracił wzrok, trenuje w drużynie piłkarskiej dla niewidomych. Mateusz Krzyszkowski z Lipnicy Murowanej należy do klubu Tyniecka „Nie widzę przeszkód” Kraków. Jego zawodnicy wzięli udział w mistrzostwach europy dla osób niewidomych.

Gdy Mateusz chodził do II klasy szkoły podstawowej, ujawniła się u niego poważna choroba wzroku. 1 września zaczynałem naukę w 35-osobowej klasie w ostatniej ławce, a 30 czerwca kończyłem ją już w pierwszej ławce podsuniętej pod tablicę, żeby cokolwiek z niej odczytać – wspomina Mateusz Krzyszkowski.

Stwierdzono u niego tzw. zespół Stargardta, utracił ostrość widzenia w 80 procentach. Widzę tak, jak osoby z okularami, które mają zaparowane szkła. Żeby widzieć wyraźnie, muszę spoglądać pod kątem, ponieważ mam tzw. widzenie pozaplamkowe. Czyli żeby cokolwiek być w stanie zobaczyć wyraźnie, muszę nie patrzeć centralnie na tę rzecz lub osobę.

Mateusz, jak wielu jego rówieśników, lubił grywać w piłkę. Niestety, z powodu choroby stawało się to coraz trudniejsze. Z roku na rok moja wada wzroku pogłębiała się, przestałem odczuwać radość z gry w piłkę dla osób, które widzą. Ponieważ koledzy przygotowywali się do gry w Mistrzostwach Europy, zaproponowali mi, żebym przyszedł na trening, spróbował z nimi pokopać.A ponieważ nie jestem w tym zły, zaproponowali mi współpracę. W ten sposób rozpoczęła się przygoda Mateusza w drużynie tzw. blind futbolu.

Zasady gry są zbliżone do piłki halowej. Mamy pięciu graczy, jeden bramkarz plus czterech w polu. Czterej gracze w polu to osoby niewidome lub słabo widzące. Dla wyrównania szans, wszystkie te osoby mają oczy zasłonięte przepaskami, które nie dopuszczają światła. Dodatkowo, dla wzmocnienia efektu, gracze mają zaklejone oczy opatrunkami okulistycznymi. Jedyną osobą w drużynie, która widzi, jest bramkarz, jest on jednym z nawigatorów, który pomaga, podpowiada nam gdzie znajdują się przeciwnicy, jak się mamy ustawić. Drużynie pomaga jeszcze trener i nawigator ustawiony za bramką.

Kolejna różnica dotyczy samego boiska. Ma ono wymiary 20×40 m. Wzdłuż niego, przy samej linii, ustawione są specjalne bandy o wysokości do 1,2 m. Mają one na celu odbijanie piłki i zapewnienie bezpieczeństwa zawodnikom. Kolejna różnica leży w samej piłce. Znajdują się w niej grzechotki, które przy poruszeniu się piłki wydają dźwięk. Jest on bardzo mocny, w piłce zamontowanych jest sześć pudełeczek, w których znajdują się groszki, dzwoneczki. To sprawia, że ta piłka jest dla nas słyszalna – dodaje Mateusz.

Komunikacja zawodników na linii napastnik-obrońca zasadza się na słowie „voi” z języka hiszpańskiego (idę, jestem). Ma je obowiązek wypowiedzieć każdy zawodnik, który nie posiada piłki i nie znajduje się przy piłce, ale znajduje się w okolicach minimum trzy metry przed piłką. Jeżeli usłyszy on grzechot piłki, musi zakomunikować słowem „voi”, że znajduje się w pobliżu. Wtedy bowiem iny gracz, który będzie próbował przejąć piłkę, ma świadomość gdzie znajduje się rywal, inny zawodnik. Unikamy w ten sposób jakiegoś niebezpiecznego faulu. Jeżeli nie ma komunikatu „voi”, sędzia z automatu odgwizduje faul. Jeżeli ja, jako napastnik, jestem przy piłce, nie jestem zobowiązany mówić „voi”, ponieważ wszyscy gracze wiedzą gdzie jestem ze względu na grzechot piłki. Ale ja, będąc napastnikiem, nie wiem gdzie znajdują się obrońcy, dopóki nie krzykną „voi”.

Klub Tyniecka „Nie widzę przeszkód” Kraków powstał w 2008 r. Profesjonalizacja jego działań nastąpiła na początku 2015 roku. Ma to związek z tym, że w 2015 r. reprezentacja Polski po raz pierwszy pojechała na Mistrzostwa Europy w Hereford w Wielkiej Brytanii. Było ciężko, moi koledzy zajęli 9 miejsce, ale dało nam to bodziec do działania, żeby rozwijać tę dyscyplinę nie tylko jako reprezentacja, ale teraz jako kluby w Polsce. Mateusz nie brał jednak udziału w rozgrywkach, ponieważ zawody rozgrywane były w klasyfikacji B1 (dla osób niewidomych), on zaś ze swoją aktualną wadą wzroku znajduje się w grupie osób B2 (niedowidzących).

arch. klubu Tyniecka „Nie widzę przeszkód” Kraków
arch. klubu Tyniecka „Nie widzę przeszkód” Kraków

Niestety, w okolicach Bochni nie ma obiektów sportowych przystosowanych dla osób z wadami wzroku. Dlatego Mateusz kilka razy w tygodniu bierze udział w treningach na terenie Krakowa. Są budowane Orliki, boiska przy szkołach, ale niestety nie spełniają one wymogów, które potrzebne są nam, osobom z dysfunkcją wzroku, do uprawiania blind futbolu. Długo nam zeszło, żeby dostać zielone światło na ustawienie band, których nie mieliśmy w Krakowie. Kilka razy spotkaliśmy się z odmową.