Mieszkańcy Mikluszowic (gm. Drwinia) protestują przeciwko budowie wieży antenowej. Obiekt, który docelowo ma mieć 36 metrów wysokości, zaczął powstawać pomiędzy domami. Ludzie boją się o swoje zdrowie, twierdzą też że spadnie wartość ich działek.
To będzie źle działać na nas, na nasze zdrowie, poza tym między domami nie powinno być takich rzeczy. Telefon komórkowy działa szkodliwie, a dopiero coś takiego. Mogą być z tego różne nowotwory. Oprócz tego wartość działek spadnie, jeśli coś takiego stanie między domami – obawia się Józef Wygaś.
Nie godziliśmy się na tę wieżę. Na pewno ma to jakieś oddziaływanie na zdrowie, poza tym mamy dziecko i boimy się o jego los – mówi Józefa Zdębska. Jej zdaniem inwestycja mogłaby powstać nieco dalej. Nie w takim terenie zabudowanym, tylko za wsią jest duża przestrzeń, przecież tam mogło to stanąć.
Z mieszkańcami solidaryzuje się miejscowy radny. Jak nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze, są tu blisko słupy, łatwe podłączenie i dostęp do prądu – mówi Stefan Migas, radny gminy Drwinia. Wyczerpaliśmy w zasadzie wszystkie możliwości, teraz sprawa poszła do sądu administracyjnego. Największe pretensje mamy do wojewody, który nakazał starostwu ponowne rozpatrzenie sprawy i wydanie decyzji zezwalającej na budowę – dodaje.
Janusz Kaczmarczyk, inwestor z Proszowic, uważa że prawo stoi po jego stronie. Wszystko jest zgodnie z prawem, było wiele odwołań ze strony mieszkańców, wójta i radnych, prawo jest po naszej stronie i jasno mówi, co można budować, a czego nie, a protestować można w nieskończoność – mówi inwestor.
To nie jest tak, że mieszkańcy nie chcą tej wieży. Oni chcą ją, ale nie w tym miejscu. Nie jest to wieś zacofana, bo wszyscy mają telefony komórkowe. Spadnie wartość działek, ludzie mają tu wybudowane domy, sprowadzili się tu z Krakowa, chcieli tu spokojnie żyć, a tu taka inwestycja – dodaje radny.
Wójt Jan Pająk stoi murem za mieszkańcami. Całym sercem popieram mieszkańców, dlatego też nie możemy przejść obojętnie obok obaw. Z drugiej strony musimy zważyć, że dostęp do szerokopasmowego internetu jest również ważny. 36-metrowa wieża na pewno oddziałuje na działki sąsiednie, chociażby w przypadku wichury i upadku. Myślę, że sąsiedzi powinni mieć możliwość wypowiedzenia się i być uczestnikami tego postępowania administracyjnego, a tak w tej decyzji i w tym przypadku nie było – mówi wójt.
Janusz Kaczmarczyk twierdzi, że to wójt zmusił go do budowy wieży antenowej. Chciałbym, żeby mieszkańcy wiedzieli o tym, że w całej gminie wójt udostępnił za darmo kilkadziesiąt budynków użyteczności publicznej firmie konkurencyjnej, a od nas chciał 1200 zł za kawałek komina. Więc to jest wina wójta, bo gdyby się z nami dogadał normalnie, wykorzystalibyśmy miejscowy budynek publiczny i nie musielibyśmy tej wieży budować – mówi Janusz Kaczmarczyk.
Wójt ma inne zdanie na tę sprawę. Twierdzi, że zaproponował inwestorowi 800 zł netto za dzierżawę dachu szkoły. Dla niego było to zbyt dużo, a kupił dwie działki i wybudował stację kontenerową i wieżę. Nie udostępniałem budynków gminnych za darmo żadnej konkurencji. Pan Kaczmarczyk byłby tak samo traktowany jak inny podmiot, jeżeli wystartowałby do przetargu i zrealizował zadanie „Eliminacja wykluczenia cyfrowego w Gminie Drwinia”. Byłby tak samo traktowany, jak inny, gdyby był realizatorem tego zadania.
Janusz Kaczmarczyk odbija piłeczkę, twierdząc że po realizacji projektu zadanie „Eliminacja wykluczenia cyfrowego w Gminie Drwinia” wójt poszedł na rękę firmie, która go realizowała. Gmina musiała zapewnić internet do komputerów przekazanych mieszkańcom już we własnym zakresie. Więc wójt musiał ponowić tę ofertę, zrobił to w ostatnim momencie, gdzieś na granicy listopada i grudnia, kiedy ciężko byłoby jakiejś innej firmie dostarczyć internet dla tych bodaj czterdziestu komputerów. Więc opóźnił maksymalnie to drugie zapytanie, żeby ta firma kontynuowała dostarczenie internetu i dalej ma anteny na budynkach użyteczności publicznej za darmo. Przecież to jest kryminał ocenia przedsiębiorca w Proszowic.