18 grudnia w 77. rocznicę masowego mordu pod laskiem Uzbornia Starosta Bocheński Ludwik Węgrzyn, Burmistrz Miasta Bochnia Stefan Kolawiński oraz przedstawiciele Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oddział w Bochni złożyli hołd ofiarom tamtejszych wydarzeń składając wiązanki kwiatów oraz zapalając znicz – symbol pamięci o ofiarach nazistowskiego terroru.
W grudniu 1939 r. Niemcy przeprowadzili szereg aresztowań, zabierając z domów zupełnie przypadkowych ludzi. Z aresztu Sądu Grodzkiego wyprowadzili 29 osób. Całą grupę aresztowanych przeprowadzono pod lasek na Uzborni, gdzie dokonano egzekucji. Był to odwet za zuchwały napad dwóch mieszkańców Bochni – Zygmunta Krzyszkowskiego i Fryderyka Piątkowskiego na posterunek niemieckiej policji, zlokalizowany w centrum Miasta w nocy z soboty na niedzielę 16/17 grudnia 1939 r. W wyniku tej walki dwóch niemieckich policjantów zginęło, jeden został ciężko ranny. Zginęli również obaj Polacy.
Wydarzenia z grudnia 1939 roku w Bochni opisuje w książce „Bochnia. Przewodnik po mieście” Jan Flasza:
”…16 grudnia 1939 roku Jarosław Krzyszkowski i Fryderyk Piątkowski z organizacji „Orzeł Biały”, wywodzącej się z przedwojennego Związku Strzeleckiego, dokonali zuchwałego napadu na posterunek policji niemieckiej, mieszczący się przy Rynku w domu nr 16. Podczas parogodzinnej walki z użyciem broni i granatów zabici zostali dwaj policjanci, w tym komendant posterunku. Ciężko ranni byli również dwaj Polacy. Po północy przybył z Krakowa batalion Waffen-SS i oddział specjalny gestapo, które zakończyły strzelaninę. 17 grudnia Krzyszkowski i Piatkowski zostali powieszeni na słupie latarni przed posterunkiem (ich ciała zdjęte dopiero cztery dni później).
W odwecie przeprowadzono krwawą egzekucję pod Uzbornią (…) Niemcy dokonali aresztowań na mieście oraz wyprowadzili z aresztu Sądu grodzkiego 29 osób z Bochni i okolic, przebywających tam za drobne wykroczenia. Całą grupę w liczbie ponad pięćdziesięciu mężczyzn przeprowadzono z rękami uniesionymi do góry ulicą Kazimierza Wielkiego pod Uzbornię. Po wykopaniu dwóch dużych dołów przez przymuszonych Żydów, 12-osobowy pluton egzekucyjny rozstrzeliwał kolejno grupy liczące po 6 osób. Po każdej salwie jeden z oprawców podchodził do leżących i dobijał ich pojedynczymi strzałami. Po jednej z salw nie trafiony Zygmunt Wilgocki zbiegł w las i mimo strzałów przedarł się przez Uzbornię do Kurowa, a stamtąd do Łapanowa, gdzie ukrywał się przez jakiś czas. Następnym więc grupom skazańców wiązano ręce do tyłu, aby uniemożliwić im ucieczkę. Całą akcją kierował mjr Albrecht a przyglądał się jej przybyły z Krakowa gubernator Otto Wachter. Po egzekucji zmuszono Żydów do pogrzebania ciał zamordowanych. Na miejscu zbrodni pochowano także ciała Krzyszkowskiego i Piątkowskiego…”
W czasie egzekucji Niemcy robili sobie pamiątkowe zdjęcia, niektóre z nich wywoływane i kopiowane były w miejscowym zakładzie fotograficznym Janiny Gargulowej a stąd, drogą konspiracyjną, dostały się do rąk osób postronnych, następnie przez członków ZWZ do władz nadrzędnych a potem zagranicę, gdzie już w roku 1940 zostały opublikowane. Po wojnie władze alianckie na Zachodzie skonfiskowały u jednego z Niemców cały album pt. „Suhne fur Bochnia 18 XII 1939” (fotografie w tym albumie opatrzone były pieczęcią „Fotoableithung des Distriktes Krakau, Leiter: Reg. Oberinspektor Paul Brondner”). Album składający się z 24 zdjęć formatu pocztówkowego znajduje się w Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciw Narodowi Polskiemu Instytutu Pamięci Narodowej. Ponoć miały powstać 4 sztuki albumów, spośród których jeden miał otrzymać sam Führer, jeden Goering a dwa wdowy po policjantach niemieckich zabitych podczas ataku na posterunek w Bochni. Nie wiadomo, który z nich trafił do IPN.