Gdy inni siedzą w ciepłych domach i z drżeniem patrzą na termometr, oni jadą nad Rabę do Chodenic, aby zażyć kąpieli w lodowatej wodzie. Ostatnio wręcz w lodowej kaszy. Kim są i dlaczego to robią?
Wszystko zaczęło się w 2010 r. za sprawą Zbigniewa Maszewskiego i jego kuzyna Jerzego Lizaka, którzy chcieli się sprawdzić w ekstremalnych warunkach.
Ja z moim bratem Dariuszem patrzyłem na to z podziwem i niedowierzaniem, że coś takiego można wykonać. I wtedy wpadliśmy na pomysł aby założyć Bocheński Klub Morsa, przez który do dziś przewinęło się już około stu osób – wspomina Marcin Maszewski.
Marcin i Dariusz Maszewscy są ratownikami wodnymi. Wraz z kolegami po fachu zaczęli namawiać innych do bezpiecznego morsowania. Stworzyliśmy stronę na FB (link – tutaj), przekazaliśmy krótki instruktaż, po którym się zaczęło. Ludzie zaczęli przyjeżdżać na umówione spotkania nad Rabą w Chodenicach. Jedni podglądać, jak to wygląda, inni powoli zaczynali się zanurzać z nami. I tak od kilkunastosekundowych zanurzeń w okresie końca września (bo już wtedy zaczynamy zapoznawać się z zimną wodą) do okresu kiedy temperatura powietrza spada do ponad -15/-20 stopni Celcjusza, a temperatura wody waha się w okolicach 0,2 stopni i gdzie zamiast mroźnej wody wchodzimy do lodowej kaszy.
W tej chwili jest około 25 stałych morsów, którzy regularnie zanurzają się w Rabie. Wśród nich są również kobiety. Lecz każdego roku przybywa wielu nowych morsów, którzy próbują swoich sił w lodowatej wodzie.
Na pytanie, czy to bezpieczne dla zdrowia, Marcin Maszewski odpowiada: Oczywiście nie wszystkie ekstremalne sporty są dla wszystkich. Trzeba się do tego wcześniej odpowiednio przygotować. Nie można mieć problemów sercowych oraz ciśnieniowych, choć to drugie podobno nie tak do końca jest prawdą, gdyż przychodzą osoby z problemami ciśnieniowymi i mówią, że się dobrze po morsowaniu czują. Oczywiście wszystko z głową i pod żadnym pozorem nie można tego robić samemu bez osoby zabezpieczającej. Pamiętać trzeba, że naprawdę osoby wchodzące do takiej wody, muszą wykazać duży hart ducha.