– To Władysław Włodarczyk ma zapewnić lokale zamienne mieszkańcom kamienicy – uważa burmistrz. – Obowiązek ten spoczywa na mieście, bo warunki ugody zostały zerwane – twierdzi Wł. Włodarczyk. Trzy rodziny wciąż nie wyprowadziły się z kamienicy, mimo sądowego nakazu jej opuszczenia.
Temat wypłynął podczas czwartkowej sesji rady miejskiej. Radny Kazimierz Ścisło podniósł problem lokali zamiennych dla rodzin, zamieszkujących kamienicę przy pl. Św. Kingi 1. Jak mówił, skarżą się oni na wysoki czynsz, jaki narzucił im nabywca praw spadkowych do kamienicy, Władysław Włodarczyk. Pytanie radnego szło w tym kierunku, czy obowiązek zapewnienia lokali zamiennych nie spoczywa przypadkiem na władzach Bochni.
Burmistrz Bogdan Kosturkiewicz odpowiedział, że zawierając z miastem (za czasów Wojciecha Cholewy) ugodę, Władysław Włodarczyk wziął na siebie obowiązek zagwarantowania lokali zamiennych mieszkańcom kamienicy przy pl. Św. Kingi 1. – Na mieście spoczywa obowiązek nie tylko zapewnienia lokali socjalnych, ale również lokali zamiennych, nie da się zaprzeczyć, że taka sytuacja ma miejsce. Ale pan Wł. Włodarczyk w ugodzie przyjął na siebie zobowiązanie miasta – argumentuje Kosturkiewicz.
Z kolei Władysław Włodarczyk twierdzi, że nie jest związany warunkami ugody, ponieważ Bogdan Kosturkiewicz – zdaniem Wł. Włodarczyka – ją zerwał, występując o zasiedzenie kamienicy. Kluczowy problem leży w tym, że – zdaniem Bogdana Kosturkiewicza – brak jest dowodu owego zerwania ugody. Podczas sesji burmistrz po raz kolejny wrócił do sprawy dokumentu, który miałby potwierdzić zmianę stanowiska miasta w sprawie kamienicy, a którego nikt do tej pory nie ujawnił. – Pan Wł. Włodarczyk powinien udowodnić, że gmina rzeczywiście wypowiedziała ugodę – mówi burmistrz (istotnie, prawo opiera się na zasadzie – tzw. onus probandi – która stanowi, że ciężar dowodu spoczywa na tym, kto twierdzi, nie zaś na tym, kto przeczy).
Argument, iż mieszkania zamienne, zaproponowane lokatorom kamienicy przy pl. Św. Kingi 1 są zbyt drogie, Władysław Włodarczyk odpiera mówiąc, że zastosował wobec mieszkańców preferencyjne warunki. – Czynsze są rynkowe. Oprócz tego, że przekwaterowaliśmy tam mieszkańców, mieszka tam 100 rodzin w luksusowych warunkach i czynsz jest normalny. Zastosowaliśmy ulgę wobec tych [przekwaterowanych – przyp. red.] starszych osób. Od przeciętnych lokatorów bierzemy 12 zł za metr kwadratowy, im zaproponowaliśmy 8 zł i niepłacenie kaucji 2,5 tys. zł, którą każdy lokator płaci za to, że lokal jest wyposażony w nowe urządzenia. Pan Kosturkiewicz jest taki mądry, a jakoś nie wygrał z nami do tej pory żadnej sprawy, tylko opowiada bajki – mówi w rozmowie z nami Wł. Włodarczyk.
Powołuje się on na wyroki sądu II instancji w sprawach, które wytoczył on mieszkańcom. – Pozywałem ludzi, żeby się wyprowadzili. W I instancji przegrali, sąd II instancji podjął decyzję, że mieszkania dla tych lokatorów ma zabezpieczyć miasto. Pan B. Kosturkiewicz ma wyroki w rękach.
Burmistrz przyznaje, że wyroki są w urzędzie, ale każe udowodnić Wł. Włodarczykowi, że miasto zerwało ugodę. Sprawa więc wraca do punktu wyjścia.
Trudna sprawa jak strony nie chcą się dogadać.Wyroki Sądów trzeba wykonywać a danego słowa-ugody dotrzymywać; Dla dobra ludzi-lokatorów Ci dwaj mądrzy przecież ludzie(też) powinni znależć rozwiązanie.A tak -dwa harde koguciki.