Wiele osób zmroziła informacja o znalezieniu czterech ciał tuż przed szczytem Everestu (obóz IV na wysokości 8000 m n.p.m.). W tym rejonie była niedawno ekipa z Bochni, która podjęła próbę ataku szczytowego. Na szczęście, Szczepan Brzeski i Sylwia Bajek są cali i zdrowi.
Jak poinformował przedstawiciel nepalskiego ministerstwa turystyki Hemanta Dhakal, we wtorek w nocy ekipa ratowników w namiocie w najwyższym obozie na Mount Evereście znalazła zwłoki czterech osób. Bocheńscy internauci poważnie zaczęli niepokoić się o los Szczepana Brzeskiego i jego dziewczyny Sylwii Bajek, którzy byli w tamtym rejonie. 20 maja o godz. 20.00 czasu miejscowego mieli zaplanowany atak szczytowy, jak już informowaliśmy na łamach mojaBochnnia.pl, cel nie został zdobyty – więcej tutaj.
Na razie nie wiadomo, czy ekipa podjęła kolejną próbę ataku szczytowego. Najważniejsze jednak, że Szczepan i Sylwia są bezpieczni.
Everest Base Camp, o którym wspomina Szczepan Brzeski to miejsce na wysokości 5364 m n.p.m.
Możliwe, że powodem odwrotu ekipy było oderwanie się ważnej skały (Hillary Step), na której himalaiści idący na Everest mocowali liny tuż przed szczytem.
Aktualizacja, 17:35:
Właśnie poznaliśmy nowe informacje na temat okoliczności ataku szczytowego. Okazuje się, że nasza hipoteza nie do końca była trafiona, bo powodem odwrotu był… brak butli z tlenem (mimo, że miały być one zapewnione wspinaczom). Więcej w relacji Sylwii Bajek.