Kamienica przy rynku, która kilka miesięcy temu uległa katastrofie budowlanej, została podparta drewnianymi stemplami. Ulica wzdłuż północnej pierzei rynku jest z tego powodu zamknięta.
Jak na razie nie wiadomo, kiedy ta sytuacja się zmieni. Jak mówi burmistrz Bogdan Kosturkiewicz, nie zachodzi niebezpieczeństwo zawalenia się budynku, a wykonanie takiej konstrukcji wsporczej zażyczył sobie Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego.
– Ściana nie jest podparta, jest wykonana konstrukcja wsporcza, ale ona bezpośrednio nie dotyka ściany, nie takie jest jej założenie. Ma ona zabezpieczyć ścianę frontową budynku w razie, gdyby runęła, ale prawdopodobieństwo moim zdaniem jest żadne. No chyba, że ktoś znowu będzie wykonywał remonty na sąsiedniej nieruchomości – mówi burmistrz.
Obecnie miasto wciąż czeka na wyniki ekspertyzy, które wskażą, kto przyczynił się do zaistnienia katastrofy budowlanej, w której ucierpiała kamienica należąca do miasta. – Wówczas dopiero ubezpieczyciel będzie mógł nam wypłacić środki finansowe, oczywiście jeśli uzna, że nie jest to nasza wina. Wstępne ekspertyzy jednoznacznie wskazują, że doszło do zawalenia się ściany budynku na skutek prac prowadzonych na nieruchomości sąsiedniej – dodaje Kosturkiewicz.
Przypomnijmy, do katastrofy budowlanej w Bochni doszło 31 sierpnia. Rodziny mieszkające w budynku, który uległ uszkodzeniu, zostały wykwaterowane do lokali zastępczych.
