Uśmiechnięte od ucha do ucha dzieci, które nie mogły się nadziwić niespodziance jaka ich dziś spotkała. Wielka, szczera radość, wymalowana na ich ślicznych buziach. Krzyk i euforia- tak dzieciaki reagowały na każdy prezent który znajdował się w reklamówkach. Te obrazy na zawsze zostaną w naszym sercu. To nagroda za wielki trud włożony w tą pracę – wspomina Stanisław Dębosz, który po raz kolejny zorganizował transport pomocy dla polskich dzieci na Litwie.
Relacja Stanisława Dębosza:
Po raz kolejny wyruszyliśmy z pomocą dla naszych rodaków mieszkających na Wileńszczyźnie. Dwa samochody wypełnione prezentami dosłownie uginały się pod ich ciężarem, a to wszystko dzięki Wam, drodzy Państwo. To Wasze dary wywołały tyle radości, szczęścia i miłości. Chociaż na jeden dzień, problemy naszych rodaków zniknęły dzięki rzeczom dla nas tak zwyczajnych, tak codziennych, że nie zwracamy na nie uwagi. Tuńczyki, czekolady, makarony- to artykuły które mamy na wyciągnięcie ręki.
Te dwa dni spędzone na Litwie, pokazują, jak potrzebna jest pomoc i zaangażowanie w każdą akcję. Z każdym kolejnym przyjazdem dowiadujemy się, jak bardzo jesteśmy tam mile widziani, i jak wiele jeszcze musimy dla nich zrobić.
Ten wyjazd byłby by niemożliwy, gdyby nie pomoc Mieszkańców Bochni i okolic, pracowników Polskiej Spółki Gazownictwa, osób z nią zaprzyjaźnionych.
Tym razem do darczyńców dołączyli uczniowie oraz nauczyciele Szkoły Podstawowej nr 5 w Bochni, Szkoły Podstawowej w Świniarach, Szkoły Podstawowej w Drwini, Szkoły Podstawowej w Grobli, Szkoły Podstawowej w Jodłówce, Zespołu Szkół w Trzcianie, Zespołu Szkół w Mikluszowicach, Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Bochni, Zespołu Szkół w Łabowej. Jak zawsze ofiarnie wsparli nas pracownicy Urzędu Miasta, pracownicy Hospicjum Bocheńskiego, fundacja Pani Elżbiety Nazar Direct Help to Eastern Europe, podziękowania należą się też Bocheńskiej Młodzieży Patriotycznej oraz bardzo wielu anonimowych osób – mieszkańców Bochni (bardzo o to prosili aby nie podawać ich nazwisk), moich przyjaciół i członków rodziny.
Bycie Polakiem na Litwie jest trudne i bolesne. A my nie zostawimy ich samych w tej walce. Odwiedziliśmy kilka miejscowości niedaleko Wilna. Niby inne państwo, a czuliśmy się jak w domu. Dotarliśmy najpierw do sióstr w Lendwarowie, gdzie zostawiliśmy kilkanaście worków z odzieżą. Artykuły szkolne oraz sanitarne trafiły m.in. do przedszkola i szkoły podstawowej w Duksztach. Radości dzieciaków nie było końca. W zamian, od najmłodszych usłyszeliśmy piękne patriotyczne wiersze, brawa i słowa podziękowania. Kolejnym punktem naszej wyprawy była szkoła podstawowa im. Św. Faustyny Kowalskiej w Rzeszy gdzie rozdaliśmy kolejne prezenty, oraz wielki worek maskotek. Gdy przyjechaliśmy, dzieci miały iść spać, by odpocząć po obiedzie, a po naszej wizycie kołdry leżały na podłodze, a w powietrzu słychać było szelest reklamówek, śmiech i słowa ”patrzcie co mam”.
Odwiedziliśmy również Polską szkołę w Rakańcach, zostawiając kilkadziesiąt reklamówek z żywnością oraz artykuły sanitarne i szkolne. Nasz samochód przyjechał też do Postawek, małej wsi w której mieszka kilkanaście polskich rodzin. Stare, spróchniałe domy, dziurawe i zapadnięte dachy. Wydawało by się, że wystarczy mały podmuch wiatru by je złożyć jak domek z kart. Tak nasi rodacy walczą z dniem codziennym. O tej małej miejscowości dowiedzieliśmy się od siostry Michaeli Rak, naszej przewodniczki w Wilnie i dobrego ducha. To osoba o wielkim sercu, otaczająca potrzebujących dobrym słowem oraz wsparciem. To ona zaraziła nas „wirusem” pomagania naszym braciom i siostrom na wschodzie. Żywność, środki czystości i ubrania zostawiliśmy w kilku Polskich domach. Następnego dnia wyjazd do Polskich szkół w Butrymańcach oraz Podborzu. Tutaj też zostawiliśmy materiały szkolne oraz środki czystości zwłaszcza to nie żart papier toaletowy o który zawsze proszą Dyrektorzy szkół. Udało się nam spotkać i porozmawiać z Księdzem Józefem Aszkiełowiczem, wielkim opiekunem Polaków na Wileńszczyźnie jak zawsze wielkie wzruszenie z tego spotkania.
Łącznie do polskich dzieci oraz szkół i rodzin trafiło przeszło trzy tony darów. Podarunki dotarły do, 5 polskich szkół oraz do hospicjum w Wilnie.
Jednak to tylko kropla w wielkim morzu. Jest jeszcze wiele osób, do których musimy dotrzeć. Będziemy przygotowywać się do następnych akcji. Już teraz ośmielam się poinformować o wyjeździe w okresie Bożego Narodzenia. To dzieło, które musimy kontynuować. Nasi rodacy od lat mieszkający na Wileńszczyźnie o nas nie zapomnieli. Wiedzą jakiej są narodowości i mają wielkie, biało-czerwone serce. Jak my, moglibyśmy o nich zapomnieć?
Na koniec chciałem bardzo podziękować osobom które zechciały wybrać się ze mną poświęcając swój wolny czas i środek transportu (dziękuję Grzegorz). Wszystkim Wam serdecznie dziękuję za pomoc i wsparcie bez Was byłoby bardzo trudno to zrealizować.
Stanisław Dębosz
zdjęcia: arch. prywtane