Jakże niezbadane są wyroki niebios. Nigdy nie przypuszczałem, że w sobotnie popołudnie 10 marca 2018 r wraz z ogromną rzeszą ludzi będę żegnał na cmentarzu w Chełmie n.Rabą Emilię Leo – moją Współpracownicę i Koleżankę, z którą przepracowałem ponad 25 lat.
Najpierw, z jako pełną determinacji nauczycielką miejscowej szkoły, prowadzącą Zespół Pieśni i Tańca „Siedlecanie”, który reaktywowała na początku lat 90-tych – mimo, że była tu tylko „ptakiem” z Radgoszczy, który uwił w Siedlcu swoje gniazdo ale z wielką pasją ratował to, co przez wiele lat tworzyły miejscowe „krzaki”. Później zaś jako świetną dyrektorką szkoły a potem – szefową całego kompleksu oświatowego: szkoły podstawowej, gimnazjum i przedszkola, który kilka lat temu wspólnie udało nam się pięknie rozbudować.
Była osobą mądrą i niezwykle dynamiczną – autorką wielu lokalnych inicjatyw. Ale posiadała również artystyczną duszę, czego dowodem były liczne utwory wierszowane, w tym napisany ostatnio, już prawie na łożu śmierci, hymn Siedlca na jubileusz 650-lecia wsi.
Spora część mieszkańców pamięta, że równie piękną polszczyzną dwadzieścia lat wcześniej opisywała 900-lecie Zakonu Bożogrobców, który przez setki lat był źródłem rozwoju miejscowej społeczności.
Przygotowywane przez Nią wspólnie z b. dyrektorką Gminnego Centrum Kultury, Danutą Niemiec i „Siedlecanami” coroczne spektakle w ramach Wianków Świętojańskich nad Rabą były prawdziwymi wydarzeniami artystycznymi. Współpraca z Nią była dla mnie jako wójta zaszczytem, a twórcze spory – inspiracją.
Bo Emilia Leo – dla mnie i sporej grupy przyjaciół po prostu MILA – była krzewicielką języka ojczystego, polskiej kultury i miejscowej tradycji. To właśnie w czasie, gdy została dyrektorem szkoły w Siedlcu, w Polsce zrobiło się głośno o tej miejscowości i o Bocheńszczyźnie, gdyż w zwykłej szkole wiejskiej na Jej wniosek wprowadziliśmy naukę folkloru – dzieci na lekcjach poznawały jego historię i współczesność. Uczyły się na co dzień patriotyzmu… Byłem pod wrażeniem, gdy opowiadała o wyprawach, które organizowała im do ojczystych stron wieszcza Mickiewicza i na Kresy Wschodnie dawnej Rzeczypospolitej. Jak wzruszająco wspominała modlitwy w Ostrej Bramie oraz pod krzyżem Jana i Cecylii Bohatyrowiczów, opisanych przez Orzeszkową. Jak niezwykłe refleksje przywiozła sprzed Krzemienieckiego Liceum, które dało Polsce Słowackiego, autora proroctwa o słowiańskim Papieżu. . Ileż dobra wynikało z tych podróży, a także z pobytu u nas Polaków z Białorusi, Litwy i Ukrainy, których gościliśmy potem na ziemi bocheńskiej.
Trudno w to uwierzyć, ale chyba wszyscy mamy świadomość, że ze śmiercią Emilii zakończyła się pewna epoka w historii Siedlca i Chełmu oraz wielu okolicznych miejscowości.
Dzisiaj odczuwamy wielki żal i pustkę, ale jako chrześcijanie mamy nadzieję a nawet pewność, że dobry Bóg docenił to wszystko, co w swoim życiu zrobiła dla Niego oraz dla bliźnich. Szczególnie dla kilkudziesięciu roczników młodych ludzi, które kształtowała jako nauczycielka, wychowawca, a często – jako druga matka.
Milu, albo jak żartobliwie czasem mówiliśmy: Kochana Leośko, płaczą po Tobie wierzby w Siedlcu i Chełmie. I płaczą ludzie. Płacze na chełmskim wzgórzu sędziwy Kustosz Muzeum Ks. Kanonik Antoni Tworek, Twój wielki sprzymierzeniec w kształtowaniu dusz ludzkich, któremu Ty w jego chorobie byłaś siostrą miłosierdzia…
Czekaj na nas na drugim świecie, lepszym i wolnym od cierpień, których doświadczyłaś. Zawsze będziemy Cię pamiętali, jako świetnego Pedagoga, wspaniałą Koleżankę i znamienitą Obywatelkę naszej Małej Ojczyzny – Ziemi Bocheńskiej.
I będziemy pamiętać słowa napisanego przez Ciebie hymnu:
Więc zawsze bądźmy w zgodzie i pokoju,
I pamiętajmy skąd nasz ród,
Niech się rozwija nasza piękna gmina,
Niech błogosławi wszystkim Bóg.
Rodzinie i Osobom Bliskim Pani Emilii Leo składam wyrazy serdecznego współczucia. Niech Jej lekką będzie ziemia, do której tu kiedyś przyjechała, dla której pracowała i którą tak pokochała.
Jerzy Lysy, wójt gminy Bochnia w latach 1995-2014