Kierowcy Rejonowego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Bochni czują się oszukani i nie wykluczają kolejnych protestów.
Podczas uzgodnień po ostatniej akcji protestacyjnej władze Bochni zobowiązały się wypłacić na koniec listopada 486 tys. zł, tymczasem wypłaciły o 140 tys. zł mniej, potrącając różnicę za utrzymanie przystanków. – Święta się zbliżają, te pieniądze miały być częściowo przekazane na jakieś paczki, bony towarowe dla pracowników. Jaki był cel obcięcia kwoty z 486 tys. zł na 340 tys. zł, czyli o 140 tys.? Zaczyna się z powrotem wzburzenie pracowników, oszukano ich w żywe oczy, zapewniano co innego, zrobiono co innego – mówi Lucjan Zapała, prezes RPK.
Dodaje on, że rozliczenie przystanków było przewidziane dopiero w grudniowej racie, a nie w listopadowej. Tymczasem burmistrz Bogdan Kosturkiewicz twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia, ponieważ RPK było winne miastu kwotę należną za sprzątanie przystanków. – Według umowy RPK miało wyrównać swoje zobowiązania w stosunku do miasta 130 tys. zł. Oni nie przekazali 130 tys., w związku z czym my przekazaliśmy odpowiednio mnie. Czyli wywiązaliśmy się w umowy w takim zakresie, w jakim RPK się wywiązało – mówi Kosturkiewicz.
Podczas grudniowej sesji radni miejscy mają zdecydować o wypłacie na rzecz RPK pozostałej części dotacji na ten rok, w kwocie ok. 300 tys. zł. Pieniądze te najpewniej trafią na konto firmy dopiero po nowym roku.
a podobno nie było w umowie niczego na temat sprzatania przystanków ( na podstawie oświadczenia prezesa na ten temat w ostatnim newsie)
Skąd ta bajonka kwota ?
burmistrzowi grunt pali się pod nogami, pogubił się totalnie, podobno ma być referendum o jego odwołanie rok przed końcem kadencji
Eeee tam ! Pan Zapała też dobry! [ edyt. red.]! Sądzę że nie kierowcy czuja się oszukani tylko Pan Zapała sobie pewną częśc ciała kierowcami wyciera !!??