Luter pisał kiedyś w komentarzu do Magnificat: „Codziennie widzimy, jak każdy stara się wywyższyć, zająć honorowe miejsce, osiągnąć władzę, bogactwo, jak pragnie dominować, żyć dostatnio, jak dąży do tego, co jest wielkie i pyszne”.
W cerkwiach prawosławnych bardzo często na ikonach „carskich wrót” wiodących do najświętszej części, tam gdzie stoi ołtarz, umieszczona jest postać Maryi. W ten sposób staję się Ona jakby odźwierną wprowadzającą przed oblicze króla – w tym przypadku przed Boże Oblicze. U początku adwentowego czuwania poznaliśmy przesłanie Jana Chrzciciela. Dziś Maryja kieruje do nas swoje słowo, by w ten sposób dokończyć dzieło przygotowania nas do Bożego Narodzenia. I rzeczywiście, dzisiejsza Ewangelia opowiada o nawiedzeniu Elżbiety przez Maryję, podczas którego Maryja wyśpiewała Magnificat: „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy, bo wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy… Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych”.
Boże Narodzenie jest świętem pokornych i wyzwolenia ubogich. We współczesnym świecie zaczynają się tworzyć dwie nowe klasy społeczne. Do jednej możemy zaliczyć ludzi znających obce języki, czujące się jak ryba w wodzie na lotniskach, będących za pan brat z komputerem i „serfujących” po Internecie. Dla nich świat stał się globalną wioską. Z drugiej strony natomiast mamy tych, którzy żyją tylko swoim życiem, nie mając możliwości wyjścia poza swój świat i zakosztowania „innego świata”. Oba światy istnieją obok siebie i ludzie w nich żyjący mijają się na ulicy także naszego miasta. Ale spoglądając na słowa z dzisiejszej Ewangelii chodzi o to, żeby niezależnie do której grupy należymy, nie zatracić autentycznej pokory. Tej pięknej cnoty często nie znajdziemy na wielkich scenach świata, ale odkryjemy w głębi ludzkiej duszy.
„Spojrzał na pokorę swojej służebnicy” – co poprzez te słowa chciała powiedzieć Maryja? Na pewno nie to, że „widział Bóg moją cnotę pokory” (gdyby Maryja powiedziała to, nie byłaby naprawdę pokorna), ale raczej: „Dostrzegł moje ubóstwo, to, że tak mało znaczę”. Tyle było bogatych, pięknych, wykształconych, wspaniale odzianych dziewcząt w Jerozolimie, a Pan zwrócił swe spojrzenie na ubogą dziewczynę z najbardziej zagubionej wsi Galilei! Maryja to właśnie chciała powiedzieć. Zapytaj się ile pokory jest w twoim sercu?
Luter pisał kiedyś w komentarzu do Magnificat: „Codziennie widzimy, jak każdy stara się wywyższyć, zająć honorowe miejsce, osiągnąć władzę, bogactwo, jak pragnie dominować, żyć dostatnio, jak dąży do tego, co jest wielkie i pyszne”. Można rzec, że taka tendencja nadal towarzyszy wielu ludziom, którzy zapomnieli, że Jezus przyszedł w atmosferze pokory. Więc zanim przyjdą święta Bożego Narodzenia, nim klękniesz u kratek konfesjonału zapytaj się o swoją pokorę. Ile jest jej w twoich słowach, twoich czynach, bo tak często z pokorą siadamy w pierwszych ławkach w świątyni, by potem bezlitośnie wywyższać się nad innych. Pamiętajmy, że Bóg wywyższa pokornych!
Duszpasterz
’Pamiętajmy, że Bóg wywyższa pokornych”
JAKOŚ HIERARCHOWIE KOŚCIELNI O TYM NIE PAMIĘTAJĄ