O mały włos, a mielibyśmy w Bochni pierwszą ofiarę zimowych mrozów. Na szczęście dzięki wrażliwości mieszkanki miasta i szybkiej reakcji Straży Miejskiej samica jastrzębia uszła z życiem i już dochodzi do siebie.
Wczoraj dyżurny Straży Miejskiej otrzymał zgłoszenie telefoniczne od mieszkanki Podedworza z informacją o nietypowym zajściu. Po przybyciu pod wyznaczony adres na ul. Wygoda 19 wysłany patrol odnalazł wycieńczonego jastrzębia, który okazał się być rodzaju żeńskiego.
– Duży, piękny a zarazem drapieżny ptak został zabrany i zawieziony do lekarza weterynarii, który poinformował funkcjonariuszy, iż jest to samica jastrzębia znajdująca się w stanie mocnego wychłodzenia organizmu i wycieńczenia. Gdyby nie szybka pomoc, ptak nie przeżył by następnych godzin – informuje na swojej stronie internetowej bocheńska Straż Miejska. Jak widać strażnicy są nie tylko od wręczania mandatów, czasami też ratują życie.
„O mały włos, a mielibyśmy w Bochni pierwszą ofiarę zimowych mrozów.” Czy autorka trochę nie przesadziła? Oczywiście jastrząb to pożyteczny drapieżnik, ale używanie sformułowania „ofiara mrozów”, jest trochę przesadzone. Rodem z Faktu albo innych tabloidów.
szkoda że nie reagują na wezwania o wygłodzonych zagubionych psach których po sylwestrze było kilka w Bochni :(
Wiesiu wygladasz cudnie z tym ptakiem .tylko szkoda ze nie jesteście tam gdzie was potrzebują a ptakami winni zająć się weterynarze . paranoja z wami
gratulacje
<wyśmiewacz;