Grzegorz Laskowski, do niedawna życiowy partner burmistrz Bochni – Magdaleny Łacnej zwołał we wtorek konferencję prasową w bocheńskiej Oranżerii. W trakcie spotkania z dziennikarzami, jak mówił, chciał przedstawić swoją wersję wydarzeń związanych z rozstaniem z Magdaleną Łacną, upadkiem ich firmy, a także sytuacją w bocheńskim magistracie i lokalnej Platformie Obywatelskiej.
Poniżej obszerne fragmenty konferencji oraz redakcyjny komentarz.
Nasz komentarz:
Smutne i gorzkie było wystąpienie Grzegorza Laskowskiego podczas zwołanej przez siebie konferencji prasowej we wtorek w bocheńskiej Oranżerii. Smutne, bo przed kamerami stanął mężczyzna – do niedawna głowa rodziny, która teraz wyrzuciła z siebie bardzo osobiste dla siebie, dla swojej byłej partnerki – obecnej burmistrz Bochni Magdaleny Łacnej oraz dzieci intymne i bolesne szczegóły z ich życia. Gorzkie bo otrzymaliśmy obraz politycznej kuchni lokalnego bocheńskiego wyszynku (z całym szacunkiem dla gminnych i powiatowych samorządowców). Kuchni ciężkostrawnej, po której nikt zapewne nie będzie prosił o dokładkę, po której pozostanie uczucie zgagi, palącego uczucia przywołującego refluksy do samego gardła i tłumiącego miłe wspomnienie ulubionych smaków.
Grzegorz Laskowski wzywa, na koniec swojej konferencji, bochnian aby przejrzeli na oczy. Ale co, na ten moment Laskowski oferuje? Czy informacje przekazane przez niego są w pełni wiarygodne? Czy prawda o której mówi jest obiektywna? Czy nagrania rozwiewają wątpliwości. A przecież takowe muszą się pojawić zważywszy na kaliber zarzutów kierowanych przez Laskowskiego wobec Łacnej oraz Krzysztofa Nowaka i Tomasza Urynowicza: korupcji politycznej, zdradzie, składaniu fałszywych zeznań… Poza deklaracjami Laskowskiego o posiadaniu „kwitów” i jego wersji wydarzeń dziennikarze nie otrzymali niczego więcej. Niczego! Padają wypowiedzi: „wierzcie mi na słowo – grubo jest”, czy „Szczegółów nie będę opowiadał, kiedyś się dowiecie”. Dowiedzieliśmy się także, że służby jeszcze długo będą analizować zapisy nagrań.
A przecież Laskowski w swoim wystąpieniu nie zawsze jest konsekwentny jak chociażby prowadząc rozważania na temat domu jako „przystani”. Co więcej naciąga fakty lub mija się z prawdą (być może z racji upływającego czasu) jak w przypadku próby wyśmiania , deprecjonowania (które uprawia z lubością) Magdaleny Łacnej tłumaczącej się z późniejszego powrotu do domu dozorowaniem wałów przeciwpowodziowych. Laskowski z łatwością przywołuje temperatury panujące rzekomo w weekend 15-16 września. Mówi o temperaturach ponad 30 stopni, podczas gdy w rzeczywistości nad Polską (głównie zachodnią), ale też i nad Bochnią przechodziły obfite opady deszczu.
Te zaproponowane w Oranżerii bocheńskie obrazy – nagrywanego domowego zacisza i dźwięku zapisanych głosów zamiast ciszy gabinetów już są bardzo przygnębiające, bez względu na to ile prawdy jest w opowieściach, które przedstawiają. Jeśli wszystko co opowiedział Laskowski jest prawdą… A co jeśli tak nie jest?