Co to jest Pascha? Liturgiczny teatr czy serce prawdziwie chrześcijańskiego życia?

W przybliżaniu tej tajemnicy posłużymy się medytacją, jaką kardynał Józef Ratzinger poprowadził w Wielki Czwartek 1981 roku w katedrze Maryi Panny w Monachium.

Józef Ratzinger zauważa, iż izraelska Pascha była i jest świętem rodziny. Obchodzono ją w domu a nie w świątyni. Dom przedstawiony jest już w Księdze Wyjścia (12, 1-14) jako przestrzeń schronienia wśród ciemnej nocy egipskiej, poprzez którą kroczył anioł śmierci. Egipska noc wyobrażała moce śmierci, zniszczenia, bezładu, jakie wydobywają się wciąż z głębi świata i z wnętrza człowieka, aby zniszczyć dobre dzieło stwórcze i uczynić świat pustkowiem. W takich okolicznościach właśnie dom ochrania, rodzina daje poczucia bezpieczeństwa. Dom, rodzina są miejscem chroniącym życie, miejscem bezpiecznym, miejscem pokoju – „szalom”. W kalendarzu Nomadów (wędrownego pustynnego plemienia), od którego Izrael zaczerpnął to święto, było ono jednocześnie pierwszym dniem nowego roku.

W czasach Jezusa – pisze Józef Ratzinger – Paschę także obchodzono w domu. Po uroczystym zabiciu baranka w świątyni, świętowano Paschę w domu. Istniał przepis, według którego nie można było w noc paschalną opuszczać Jerozolimy. Miasto jawiło się jako przestrzeń zbawienia, wolności, poczucia bezpieczeństwa, a jego mury ochraniały przed chaosem, który był po za nimi. Izrael musiał pielgrzymować na Paschę co roku do tego miasta, aby niejako powrócić do swoich korzeni, zostać na nowo stworzonym jako lud boży, a samemu doświadczyć wybawienia, uwolnienia i otrzymać powołanie. Za tym pielgrzymowaniem do Jerozolimy na Paschę kryje się – pisze Józef Ratzinger – głęboki sens. W ciągu roku bowiem lud pozostaje ciągle w sytuacji zagrożenia zewnętrznego rozproszenia i utraty wewnętrznych fundamentów, które go podtrzymują. Lud potrzebuje powrotu do tego, co jest jego fundamentem. Pascha powinna być corocznym powrotem Izraela z zagrożeń chaosu do tego, co go umacnia i podtrzymuje.

Również Jezus obchodzi Paschę zgodnie z tym przepisem. Ze swoimi tj. apostołami, którzy stali się jego nową rodziną. Spełniał w ten sposób przepis, według którego pielgrzymi wędrujący do Jerozolimy na Święto Paschy powinni byli tworzyć tzw. kompanie pielgrzymie – „chaburot”, które w tę noc stawały się dla siebie rodziną i domem Paschy. W ten sposób pascha stała się również świętem chrześcijan.

My jako chrześcijanie – pisze Józef Ratzinger – jesteśmy „chabura” Jezusa, rodziną Jezusa, którą stworzył z przyjaciół, którzy idą z nim drogą Ewangelii. W taki sposób Kościół staje się nową rodziną i nowym miastem. Jest on dla nas – chrześcijan tym, czym była Jerozolima dla starego Izraela – żywym ogniskiem domowym, miejscem bezpiecznym, miejscem pokoju – „szalom”. Kościół jako rodzina Jezusa jest nowym miastem, żywym Jeruzalem, a jego wiara staje się wałem i murem chroniącym przed zewnętrznymi siłami chaosu. Jego mury zabezpiecza krew prawdziwego Baranka – Jezusa Chrystusa, to znaczy miłości, która jest posłuszna do końca i jest bez kresu.

Ponieważ Izrael przejął to święto z kultu i kultury Nomadów, dla których było ono początkiem nowego roku i nowej wędrówki ze stadami w nowe miejsce, więc przypominało ono Izraelitom, iż oni także niejako Nomadzi są ciągle w drodze, że nie mają domu tu na ziemi. Stąd Paschę świętowano w pielgrzymim stroju, w postawie wymarszu, jedząc pożywienie Nomadów: baranka, gorzkie zioła oraz niekwaszony chleb. Świętując Paschę, podkreślano ciągle na nowo, już mając domostwa: jesteśmy wędrowcami. Jako ludzie nie jesteśmy nigdy w domu, nic do nas nie zależy, jesteśmy w drodze.

Starożytny kościół tłumaczył słowo „Pascha” jako „Przejście”, określając tak drogę Jezusa Chrystusa przez krainę śmierci ku nowemu życiu zmartwychwstania. Tak więc i dla nas – chrześcijan – Pascha – pisze Józef Ratzinger – pozostała pielgrzymim świętem, które nam mówi: jesteśmy tylko gośćmi na ziemi. Wszyscy jesteśmy gośćmi Boga. Jezus Chrystus, który również stał się Gościem i Wędrowcem wzywa nad do podążania za nim drogą Ewangelii.

I na koniec. Wprawdzie Jezus obchodził Paschę w domu, jednak po ostatniej wieczerzy wstał i wyszedł poza dom, przekroczył potok Cedron – granicę Jerozolimy i poszedł w noc, przed siebie. Nie bał się chaosu, który był na zewnątrz. Wyszedł z domu, aby powiedzieć: ponieważ murem Kościoła jest wiara i miłość Jezusa Chrystusa, dlatego też Kościół nie jest bunkrem ani zamkniętą twierdzą, ale otwartym miastem – nowym Jeruzalem. A wiara – pisze Józef Ratzinger – dopowiada: wyrusz z Jezusem, nie lękaj się, gdyż On jest silniejszy.