Tak naprawdę nigdy nie dowiemy się, co przeżywali wtedy Apostołowie. Nikt prócz nich – prócz Maryi, niewiast, Nikodema, Józefa i innych uczniów – nie przebiegł tej niepojętej drogi z dna rozpaczy i bólu ku nieprzemijającej nadziei.
W pierwszy dzień po szabacie, wczesnym rankiem Jerozolima budziła się do życia. Ludzie otwierali drzwi i okna swoich domów, kupcy rozstawiali swoje kramy, ktoś wybierał się w podróż, żebracy siadali przy wejściu do świątyni. Może nawet nikt nie zwrócił szczególnej uwagi na dwóch mężczyzn, którzy ile sił w nogach biegli w kierunku odłogu Józefa z Arymatei. Skąd i dokąd tak biegli? Czy jeden gonił drugiego, czy razem uciekali przed kimś? A może to ludzie szaleni, opętani, nieświadomi swojego postępowania? Nie. To Piotr i Jan. Wybiegli z samego dna swej rozpaczy, w której pogrążyli się, kiedy do krzyża przybito sens ich życia, ich nadzieję – Jezusa Chrystusa. Biegli ku wielkiej Tajemnicy, choć wtedy jeszcze zupełnie jej nie pojmowali. On wstał z grobu?! On żyje! Czyżby to okrutne słowo „koniec” zostało przekreślone?!
Tak naprawdę nigdy nie dowiemy się, co przeżywali wtedy Apostołowie. Nikt prócz nich – prócz Matyi, niewiast, Nikodema, Józefa i innych uczniów – nie przebiegł tej niepojętej drogi z dna rozpaczy i bólu ku nieprzemijającej nadziei.
Kiedy w Jerozolimie wstał już jasny dzień i ulice wypełniły się ludźmi, kiedy znów w domach, sklepach, na podwórkach toczyło się zwykłe życie, tylko nieliczni podawali sobie z ust do ust, z serc do serc tę niepojętą, szokującą wiadomość – On żyje! Tę prawdę musimy przekazywać sobie także i my, mieszkańcy miasta Bochni. Przypominajmy sobie o tej prawdzie kiedy będziemy mijać się w drzwiach naszych świątyń i na ulicach naszego miasta. Przypominajmy każdego dnia, byśmy o tej prawdzie nigdy nie zapomnieli.
Jezus żyje! Ta wiadomość, powinna nas szokować. Dla niektórych ta niedziela to jedna z tych, które przeżywamy tydzień po tygodniu. Ale dla nas ludzi wierzących to jest wyjątkowa niedziela. Jezus Zmartwychwstał. Po „koszmarze” czwartku i piątku, po przerażającej ciszy soboty, doświadczamy najważniejszej prawdy naszej wiary – prawdy o zmartwychwstaniu. O zmartwychwstaniu Jezusa, ale także i naszym. Jeszcze parę dni temu żyliśmy w grzechu, ale świadomość wyjątkowości tych dni sprawiła, że przyszliśmy do „kratek” konfesjonału, aby znów prosić Boga o przebaczenie, o to by podniósł nas ze słabości grzechu, z nieuporządkowania naszego życia i dał nam łaskę i pokój w głębi serca. Ale co ja z tym teraz zrobię? Czy przejmę się tym, że tak dalej nie mogę żyć? Czy zrozumiem, że postanowić poprawę to wziąć na serio swoje życie! To świadomość, że nie mogę okłamać Boga i nadal żyć „na pół gwizdka” i po obietnicy „gruszek na wierzbie” znów wszystko zrujnować i nadal wbijać gwoździe grzechów w cierpiące cało Chrystusa.
Jeśli On rzeczywiście dla Ciebie Zmartwychwstał, to już nic nie może być tak, jak do tej pory. Dlatego życzę Ci Przyjacielu Chrystusa i mój, aby te wyjątkowe dni przypomniały Ci, co w życiu każdego z nas jest najważniejsze i abyś uwierzył, że Jezusa naprawdę żyje. Jeśli w to uwierzysz w głębi serca, to radość wypełni twoje życie i zaczniesz inaczej spoglądać na tajemnicę swojego życia. Zrób wszystko, tego ci życzę, aby ta radość ze zmartwychwstania nigdy w Tobie nie ustała. Jezus Żyje! O Alleluja!
Duszpasterz