Kilka słów od serca … Dla mnie Paweł Mej jest pozytywnie zakręconym gościem. Wiem jednocześnie, że jednym się podoba, innych drażni, ale na pewno się wyróżnia. I choć w naszej redakcji głosy w jego ocenie są podzielone, osobiście jestem jego fanem. Dlaczego?
Paweł swoim życiem pokazuje, że świat nie kręci się tylko wokół szalenie poważnych rzeczy, ale tez wokół co najmniej niepoważnych. Uwielbia jednocześnie, że świat kręci się wokół niego. Jest w tym tak szalenie i bezbronnie autentyczny, że nie sposób tego nie zauważyć. Rekompensuje sobie to, czego jako dziecko nie otrzymał. I Bogu dzięki. I zrobię wszystko, żeby sobie to rekompensował.
Powiem jeszcze więcej. Znam całą masę nadąsanych krawaciarzy, którzy rekompensują sobie to samo, co Paweł, tylko w bardziej „wyrafinowany” sposób i przy tej okazji tak śmieszny, że Paweł Mej przy nich to szalenie poważny gość. Vide … tutaj każdy wpisuje sobie swoje typy…
A propos komentarzy na temat tego, ile to nasz kraj kosztują jego „wyczyny” na boso, czyli np. jego osławiony pobyt w szpitalu po odmrożeniu nóg, czy zatrzymanie Warszawy na kilka godzin przy eskorcie karetki i policji, odpowiadam. Na pewno nie więcej niż niemałe ilości zapitych czy „zaekstazowanych” nieletnich ludzi przywożonych przez weekend na bocheński oddział ratunkowych. Skoro nasze państwo stać na ich darmowe leczenia, to dlaczego dyskusyjne jest leczenie Pawła Meja? Tyle :-).
Rzecz jasna, jak ilość bosych odmrożonych biegaczy na oddziale szpitalnym zwiększy się, przekraczając wskaźnik „zaekstazowanych”, wtedy zastanowię się nad zmianą zdania na temat kosztów leczenie Pawła Meja.
Moje zdjęcie w krawacie jest całkowicie przypadkowe :-)
Oczywiście pod tym tekstem publikujemy tylko posty z imienia i nazwiska, rzecz jasna własnego.
co zrobi jak wszystkim znudzi się jego bose bieganie, lepiej nie kombinować