Refleksje na niedzielę: Masz w niebie „rezerwacje”

Czasem tak sobie myślę, czy kiedykolwiek ludzie mówią o niebie, o swojej tęsknocie do oglądania Boga twarzą w twarz. I dochodzę do wniosku, że temat nieba jest prawie przemilczany w naszych rozmowach. A przecież powinniśmy zawołać i to bardzo głośno i z głębi serca pełnego wiary: „W niebie będzie super!”

Jeszcze raz wyobraźmy sobie te chwile, które wydarzyły się 40 dni po zmartwychwstaniu. „A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy, gdzie stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga”. Jezus wstępuje do nieba. Do tego samego nieba jesteś powołany, jesteś powołana i ja też tam chcę się „załapać”. Czasem tak sobie myślę, czy kiedykolwiek ludzie mówią o niebie, o swojej tęsknocie do oglądania Boga twarzą w twarz. I dochodzę do wniosku, że temat nieba jest prawie przemilczany w naszych rozmowach. A przecież powinniśmy zawołać i to bardzo głośno i z głębi serca pełnego wiary: „W niebie będzie super!”

Jakże wielu spośród nas sowim życiem potwierdza zasadę, iż „z wieczności nie robimy nic, a z niczego robimy wszystko”. „Rzucił mnie chłopak” – moje życie nie ma sensu. Odszedł ktoś bliski, wtedy jakże wielu swoim serce pełnym żalu odchodzi od Boga. Człowiek chce zbudować raj, ale tutaj na ziemi. Gdy coś nam się zepsuje, to teraz nie opłaca się tego naprawiać. Ziemia tak została zepsuta, że tego już nie da się naprawić, a Chrystus chce uczynić wszystko nowe. A my chcemy łatać stare. Pamiętajmy: Jezus nie dawał okularów, ale dawał nowe oczy! Nie dawał lasek kulawym, ale nowe nogi!

Co będziemy robić w niebie? Ilu mężczyzn już teraz uważa, że perspektywa nieba to wieczna nuda! Co innego powie muzułmanin: w niebie dla każdego z męczenników za wiarę jest przygotowanych 72 dziewice. O! To jest niebo! My już teraz idąc do świątyni, szczególnie barokowej jesteśmy otoczeni aniołami, byśmy poczuli się jak w niebie. Ale czasem nasza głowa jest zajęta czymś innym, nas to niebo nie pociąga! To bardziej Bóg chce nas pociągnąć do nieba. Człowieka pociąga coś zupełnie innego: robienie „kasy”, „imprezowanie”, „przyjemności i rozkosze tego świata”. Ile z tych właśnie powodów, nieuporządkowanych pragnień i „magnesów tego świata” niejednego z nas rozczarowało. Ilu z nas sobie obiecywało, że jak już osiągnie wiele to sobie odpocznie, ale wtedy znów nas coś innego pociąga.

Czasem myślimy jak dżdżownica. Ona wyobraża sobie niebo, jako liść kapusty, a przecież ona ma być motylem, ona ma latać. Jak poznasz Boga to wtedy wszystkiego innego ci się odechce. Zacznij odnajdywać to niebo, to szczęście, które Pan Bóg dla ciebie przygotował.

Pamiętaj: „Niebo to będzie życie!”. Czy tego pragniesz najbardziej? Co cię „ożywia”? Nowe ubranie, sprzęt, samochód, komputer, mecz. Zobaczmy na świadectwo męczenników – oni wiedzieli, dokąd zmierzają. Jakże wielu mężczyzn, ale nie tylko uważa, że w kościele jest zbyt wiele statyki, dlatego nudzimy się w kościele. Zapytaj się, czy bycie na Eucharystii daje ci radość? Czy pragniesz zasłuchać się w słowo kierowane do ciebie przez Boga? Czy radość to tylko to co zewnętrzne, czy może radość w głębi serca spotykającego się co dnia z Bogiem? Serca, które czuje się jak w niebie!

„Weźcie w posiadanie królestwo przygotowane dla was”. To jest pewność, że Jezus jest TAM i „trzyma dla nas miejsce”. Więc nie zmarnuj tego, że masz tam miejsce, ale to ty sam musisz przyjść i je zająć. W muzeum w Berlinie znajduje się rzeźba, która ukazuje jak Jezus tańczył wstępując do nieba. Idźmy więc z radością w stronę nieba, niech każdy dzień nas do tego przybliża. Pamiętaj, że Jezus, który już wstąpił do nieba, trzyma tam dla ciebie „rezerwacje”.

Duszpasterz

There are 1 comments

  1. Duszpasterz pisze: „Co cię ożywia: nowe ubranie, sprzęt, samochód”, dodałbym godne mieszkanie, wymarzony urlop….
    Myślę, że to wszystko nie są rzeczy złe, a wręcz niezbędne do współczesnego życia, w przeciwnym razie przy gustownych plebaniach nie stałyby gustowne samochody, księża nie korzystaliby w swej pracy ze sprawnych komputerów, nie jeździli na zasłużone urlopy.

    Prawdziwy problem chrześcijanina polega na tym, że droga do Chrystusa („Nieba”) prowadzi przez krzyż, tj. przez cierpienie i wyrzeczenia. Prawie każdy człowiek, gdy usłyszy ów głos „pójdź za mną” waha się, ociąga. Udaje, że go nie dosłyszał. Zaś ci, którzy zdecydują się pójść za owym głosem zostają bohaterami, autorytetami moralnymi, mężami stanu… lub świętymi

    A co my „normalni” ludzie? My winniśmy przeżyć każdy dzień najlepiej jak potrafimy i to nawet nie z myślą o „Niebie”, ale dlatego, że jesteśmy ludźmi, dziećmi Boga. I gdyby większość z nas przyjęła to etyczne minimum (spełniam swoje obowiązki najlepiej jak potrafię) za swoje, to świat pójdzie w dobrą stronę ku Niebu lub własnemu spełnieniu! – żywię przynajmniej taką niezachwianą wiarę.

    PS: Osobiście uważam, że najszczęśliwsi i najbliżsi „Nieba” są ci ludzie, którzy w codziennym trudzie przez naukę i pracę realizują własne przeznaczenie. A co jest kresem tego trudu Bóg raczy wiedzieć (może właśnie „Niebo”)???