Jak poinformował nas Miejski Dom Kultury przewidziana na dzisiaj na godzinę 15.00 emisja filmu Solidarni 2010, została odwołana.
Film nie zostanie wyświetlony w kinach w całej Polsce, w tym również w Kinie Regis.
Jak poinformował nas Miejski Dom Kultury przewidziana na dzisiaj na godzinę 15.00 emisja filmu Solidarni 2010, została odwołana.
Film nie zostanie wyświetlony w kinach w całej Polsce, w tym również w Kinie Regis.
Film jest wybitnie tendencyjny, obliczony i zrealizowany na podgrzewanie emocji.
Zgoda, stała się tragedia.
Ale niech mi ktoś powie czemu ta rozpętana niemal histeria, przez nazywane jako publiczne, a w rzeczywistości PiS-owskie media?
Za nimi ruszyły i inne stacje.
Tylko znowu dlaczego?
Żeby nie zostać w tyle, posądzonym o.. no właśnie o co?
Nie mogę zrozumieć Rodaków którzy jakby bez opamiętania ruszyli, poszli nieomal jak jakieś stado.
Mamy możliwość przy tej tragedii zobaczyć jak łatwo dajemy sobą manipulować.
Nie wiem czemu ta bezsensowna propaganda miała być wyświetlana w kinie?
Może dlatego że Pani Dyrektor jest związana z wielickim PiS-em?
A miał to być ktoś z poza układu…
W ogóle gdy inni świętują sukcesy i zwycięstwa, my specjalizujemy się w gloryfikowaniu katastrof i klęsk!
A może byłoby już tego dosyć!
Myślę że lepiej by było dla Nas, dla Polski gdyby było nieco ciszej nad tymi trumnami!
Ale w czym jest problem z tym filmem? Co to w ogóle za argumentacja, że gloryfikuje się katastrofy i klęski? Nie chcesz tego robić – nie musisz. Zostań w domu -. Jest na pewno wiele innych ciekawszych zajęć niż pójście do kina. Poza tym jaka manipulacja? Film rejestrował emocje pierwszych godzin po katastrofie i setki pytań, które targały społeczeństwem . Zwłaszcza, że do tej pory właśnie to społeczeństwo było mamione informacyjną papką na temat prezydenta pijaka, nieudacznika i durnia, człowieka, który nie był wstanie czegokolwiek zrobić bez wpadki. Odkręcenie tego fałszywego obrazu de facto musiało zaboleć. Ba, musiało uderzyć w światopogląd niektórych, poddanych tej manipulacji ludzi.
„Nie mogę zrozumieć Rodaków którzy jakby bez opamiętania ruszyli, poszli nieomal jak jakieś stado.” – No właśnie. Nie mogę zrozumieć, że tak wiele osób poszło za zakłamaną, często chamską antyprezydencką propagandą.
Pisowskie media? Argumentacja rodem z blogu posła – pajaca. Proponuję porównanie dyskursu politycznego w TVP a TVN czy GW.
A może by w to miejsce wyświetlić „Nocną zmianę” – film o tym jak prosty Wałęsa wykosił Kaczorów i premierującego z ich nadania mec. Olszewskiego ?
Tam supec pokazano jak się gryzie opcja solidarnościowa.
Do: A.R.
Trudna jest uczciwa i jednoznaczna odpowiedź na pytanie, na ile sztuka może i powinna być przedłużeniem polityki (sławne filmy Pana Wajdy nie unikały trudnych tematów, wręcz przeciwnie!).
Uważam jednak, że w okresie wyborów w państwie demokratycznym n i e w o l n o grać na emocjach wyborców. Tu A.R. ma dużo racji.
Katastrofa nie zmieniła obrazu Prezydentury i samego Lecha Kaczyńskiego. Jego zwolennicy wykorzystali okazję katastrofy by zaistniec mocniej na scenie politycznej. To w ich imieniu TVP1 , Radio Maryja Gazeta Polska i inni rozpętali gloryfikującą go histerię. To było preludium do wywarcia nacisku by bez sprzeciwu pochować go na Wawelu. Wykorzystano delikatność Polaków i szacunek do zmarłych a także zwyczaj ,że nie mówi się o nich źle. To było bardzo sprytne pociągniecie środowisk PIS i narodowo -katolickich. Przejęcie przez PIS TVP i radia publicznego środków przekazu o największym zasięgu w Polsce dało możliwość tym środowiskom uprawianie propagandy gloryfikacji i uwielbienia pary prezydenckiej , tak jak gdyby tylko oni zginęli w tej katastrofie. Kolejnym zadaniem tych środowisk jest wsparcie kampani Jarosława , a następnie pewnie też odsuniecie nasuwających się w sposób oczywistych wniosków o przyczynach katastrofy czyli presji na pilotów Kancelarii i samego Prezydenta na lądowanie w Smoleńsku. W tym celu już od początku puszczano w obieg niezliczone absurdalne teorie spiskowe o zamachu , by społeczeństwo nie zadawało kłopotliwych pytań.
Lech Kaczyński nie był pijakiem ale był niesamodzielnym (realizującym polecenia Jarosława) i dzielącym społeczeństwo prezydentem. Teoria o jedności społeczeństwa po katastrofie Smoleńskiej jest wielką manipulacją. Na pewno chwilowo wystąpiła jedność ale tylko skrajnych środowisk prawicowych z PIS. Reszta społeczeństwa na razie przygląda się temu co sie dzieje na szczęście z wysoką kulturą unikając otwartej wojny.
Oczywiście, że katastrofa zmieniła obraz prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Nagle, gdy „propagandowe tuby” zajadłych przeciwników Kaczyńskiego zamilkły – niech będzie – ze względu na polską wrażliwość, do społeczeństwa przedostał się sygnał, że Kaczyński nie był tym, kim przedstawiano go w niektórych wpływowych mediach. Okazało się, że można było w pewnej, antypisowskiej ogólnopolskiej gazecie zamieścić zdjęcie , całkiem korzystne prezydenta, co trochę kontrastowało z uporczywym przedstawieniem go jako osoby zagubionej, nieporadnej i mściwej.
Sprowadzanie pośmiertnej restytucji postaci Kaczyńskiego do gry w manipulowanie ludźmi jest niedorzeczne. Niedorzeczne jak to, że media ukrywały domniemane naciski prezydenta na pilotów. Przecież, to właśnie „wolne od PiS-u media” co rusz sugerowały, bez jakichkolwiek dowodów, że to Lech Kaczyński nalegał na lądowanie. I jaki jest tego efekt? Czego dowiodły czarne skrzynki? No właśnie niczego, co mogłoby potwierdzić tę absurdalna hipotezę. Osobiście poczułem satysfakcję widząc, że naprawdę wiele osób potrafiło poznać odkłamany obraz, może nieco zidealizowany, Kaczyńskiego
Stwierdzanie o nieuzasadnionej gloryfikacji zmarłego prezydenta wynika jak sądzę z niechęci do niego. Każdy ma prawo do swojego zdania, ale nie zwalnia to z choćby próby logicznego, oderwanego od propagandy, myślenia. Podkreślanie histerii, przyszywanie PiS-owi moherowego beretu i operowanie pojęciami narodowo – katolicki wpisuje się w histeryczną reakcję środowiska, nazwanego przez Ziemkiewicza, salonem, kipiącego nienawiścią do wszystkiego co prezentował Kaczyński. Nienawiści, która pozostała do dnia dzisiejszego, która w końcu przesłania zdrowy rozsądek. Pod wyborczym hasłem budowania w zgodzie dąży się do stworzenia murów , pod zastraszaniem podziałami niby powstałymi za Kaczyńskich – chęć zniszczenia pamięci o jednym i upodlenia drugiego. Egzemlifikacją zatrucia, upadku dialogu społecznego w Polsce jest postać posła, dociekliwie pytającego za przyzwoleniem swoich partyjnych przyjaciół o zyski Marty Kaczyńskiej w związku ze śmiercią jej rodziców. I pytanie na koniec: gdzie my do cholery żyjemy? Gdzie ta jedność i polityka miłości? I czymże te hasła są jeśli nie podłą manipulacją?
Panie mkalinowski. Nie mam czasu wchodzić z panem w polemikę. Podtrzymuję wszystko co napisałem. Dodaję że nie wierzę w BARANKA Kaczyńskiego , bo nim nie był w roku 2005 gdy na niego głosowałem. To on i jego zaplecze prowadzi kampanie nienawiści i podziału Polaków.
Mam nadzieję , że już nigdy nie dojdzie do władzy i nie umieści na stołkach ludzi ze swego zaplecza związanego z Rydzykiem i Gazeta Polską oraz Solidarni 2010 .
Nie mogę tak jak pan wypowiadać sie w imieniu WSZYSTKICH POLAKÓW bo nie mam takiego mandatu , choć prawdopodobnie w przeciwieństwie do pana ma pewne zasługi w obaleniu komuny i stworzeniu WOLNEJ POLSKI.
Ale liczę jednak na rozsądek i pamięć WIĘKSZOŚCI POLAKÓW i dokonanie teraz i w przyszłości mądrych wyborów.
Panie Tomaszu, żeby była jasność: nie wypowiadam się za WSZYSTKICH Polaków, co podkreślił Pan w swoim wpisie. Przyznam Panu jednak rację – prawda – nie miałem udziału w obaleniu komuny. Jednak doceniając czas przemian minionych lat nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego w wolnej Polsce w taki sposób traktuje się ludzi. Kaczyńscy podzielili Polaków. – Czyż takie podziały nie rysowały się od początku lat 90, a połowie tej dekady po prostu miały swoją kulminację? Nic nie dzieje się bez powodu. Wpływ na podział Polski na setkach płaszczyzn jest multum. Wskazywanie, że to Kaczyńscy tego dokonali jest co najmniej uproszczeniem.
Jeszcze jedna uwaga: czy obecna kampania w wykonaniu partii rządzącej jest nastawiona na budowanie jedności, na łączenie Polaków? Czy też dąży do konfrontacji rodem z kampanii z roku 2007?
Pozdrawiam
Do mkalinowski i do Marcin K.
szkoda że wypowiadacie się w imieniu wszystkich Polaków. Tak zresztą jak i zawsze Brat.
Oczywiście że katastrofa nic nie zmieniła w prezydenturze tragicznie zmarłego, pokazała tylko że wystarczy w odpowiedni sposób umrzeć i staje się gloryfikacja.
Dla mnie ta prezydentura nie należała do udanych, delikatnie mówiąc.
Wawel jest własnością Narodu, tak samo jak Pałac Prezydencki.
Nie zaś jednej choćby najbardziej słusznej opcji politycznej. A problem w tym że ta formacja nie służy najlepiej Polsce i Polakom.
Nie sposób wymienić wszystkich niecnych dążeń i zamiarów.
Szkoda tylko że za dużo Rodaków niestety nie widzi zagrożeń dla Nas tam gdzie one rzeczywiście są.