Gmina Bochnia wyszła na wojnę z komarami. Walka z uciążliwymi owadami rozpoczęła się już kilka tygodni temu w miejscowościach dotkniętych majową i czerwcową powodzią. Opryskane mają być wszystkie wsie.
Pierwotnie oprysk był zrzucany za pomocą samolotu. Teraz władze gminy zdecydowały o zakupie urządzenia do naziemnego opryskiwania komarów. Dzięki temu odkomarzone mają być wszystkie wsie gminy, a jest ich aż 31. – Zakupiliśmy specjalne urządzenia, które wytwarzają dym i na bazie tego rozprowadzany jest specjalny preparat owadobójczy. Załoga została przeszkolona, są to dwa zespoły po dwie osoby. Np. w Chełmie widać już ogromną różnicę między tym, co było, a tym, co jest – mówi wójt Jerzy Lysy.
Na razie odkomarzane są wsie położone w dolinie Raby. Plan przewiduje, aby wszystkie miejscowości opryskać w ciągu dwóch najbliższych tygodni. – Apeluję do kolegów samorządowców zza miedzy, aby uczynili podobnie. Komary nie mają identyfikatorów na uchu i nie latają tylko po swoim terenie. Sens ma to przy wspólnym działaniu.
Zdaniem wójta, eksperymenty z budkami dla nietoperzy, żywiących się komarami, są mało przekonujące. – Koledzy samorządowcy chwytają się różnych, czasami zabawnych rozwiązań. Ale tego się nie da oszukać. To musi być wojna totalna. Przypomnę, że komary były trzecią plagą egipską, a plag było aż dziesięć. Trzeba się więc liczyć, że jeszcze jest siedem przed nami.
Zakupione urządzenia do odkomarzania kosztowały ok. 35 tys. zł. O wiele droższy jest preparat, który trzeba podawać w odpowiednim stężeniu. Przypomnijmy, wojewoda małopolski Stanisław Kracik zdecydował o przekazaniu samorządom 2 mln zł na walkę z komarami.
brawo p. wójcie
Walka z komarami to walka z wiatrakami albo jeszcze inaczej – z urzędnikami…